Wielkimi krokami nadchodzą święta wielkanocne, najważniejszy czas dla wszystkich katolików w roku liturgicznym. Mimo, iż obecna sytuacja epidemiczna kładzie się głębokim cieniem na nasze poczynania, a obywatelskie swobody są już bardzo mocno nadwątlone, warto pokusić się o interesujące refleksje, które wyrwać nas mogą z obecnego marazmu. Zwykle rozważania dotyczące Męki Pańskiej przywodzą nam na myśl upadłego ucznia Chrystusa Judasza Iskariotę. Rzeczona postać wpisała się nie tylko w Jezusowe dzieje, ale na stałe przeniknęła do europejskiej kultury i wciąż bardzo mocno na nią oddziałuje. Najczęściej w różnych polemikach czy słownych utarczkach używamy Judaszowego motywu, aby obrazić dyskutanta, przypiąć mu łatkę zdrajcy oraz dwulicowego człowieka. Logiczna wydaje się więc konstatacja, że Iskariota jest odbiciem najgorszych cech ludzkiego charakteru: chciwości, egoizmu, tchórzostwa i obłudy. Czy jednak pejoratywny obraz ucznia Jezusa kreślony przez tysiące lat jest właściwy? Czy słusznym jest poddawać Judasza tak jednoznacznej kategoryzacji? Warto przywołać jak zmieniał się w zależności od specyfiki danego okresu historycznego czy literackiego archetyp jednego z dwunastu apostołów.
Judasz w średniowieczu
Elementem spajającym znakomitą większość średniowiecznych państw europejskich było chrześcijaństwo. Trudno więc się dziwić, iż czyny Judasza interpretowano w niemalże całkowitej zgodności z kartami ewangelii. Natomiast w apokryfach (księgach nie wchodzących do biblijnego kanonu) z łatwością można doszukać się motywów nawet nie zarysowanych w czterech relacjach z Chrystusowej działalności, jednak nie wypaczających sensu przesłań płynących z najważniejszych ksiąg Nowego Testamentu. W tym kontekście należy zwrócić uwagę chociażby na „Rozmyślanie przemyskie”, gdzie autor duży nacisk kładzie na opis Judaszowej zdrady. Tekst zawiera w sobie pewną dozę oryginalności. Jest ona ściśle skorelowana z niezwykle silnym w Polsce kultem Maryjnym. Dobrym przykładem odzwierciedlającym rysującą się wtedy tendencję do ukazywania matki Jezusa w ujęciu męki Chrystusowej są sceny, podczas których Maryja wypomina Judaszowi, iż został zaproszony na ostatnią wieczerzę, a ona nie dostąpiła tejże łaski, czy te kiedy to powierza ona Jezusa w opiekę Iskarioty, gdy Chrystus powraca z Jerozolimy. Wielu autorów puszczało także wodzę fantazji jeśli chodzi o ledwie muśniętą w biblijnym przekazie przeszłość zdrajcy Jezusa. Ilustracją tego stan rzeczy jest „Złota Legenda” Jakuba de Voragine całościowo ujmująca losy apostoła i dająca odpowiedź na wszelkie nurtujące ludzi pytania. Jeżeli jednak brać pod uwagę teocentryzm wypełniający filozoficzne ramy epoki oraz silną wówczas pozycję katolickiego kościoła trudno było pokusić się o śmielsze reinterpretacje omawianej postaci.
Modernizm a Judasz
W kolejnych epokach postać Judasza była przedstawiana w literaturze w dość klasyczny i tradycyjny sposób oczywiście za wyjątkiem nielicznych dzieł w dobie romantyzmu, gdy Iskariotę ukazywano jako zbuntowanego przeciw cywilizacyjnym wartościom człowieka. Wszystko poczęło się zmieniać wraz z nastaniem modernizmu, ów okres stanowił bowiem przełom w myśli filozoficznej. Wystarczy wziąć na warsztat dzieła Fridricha Nietzschego kontestujące klasyczny podział na dobro i zło. Jeden z najsłynniejszych myślicieli tamtego okresu podważał także moralność chrześcijańską. Owa negacja właściwych dla europejskiej kultury ideałów wywarła duży wpływ na XX-wieczne rozumienie postaci Judasza. Uczeń Jezusa począł być postrzegany jako słaba, pełna sprzeczności jednostka, która otoczona jest zbiorową nienawiścią dlatego należy jej się współczucie. Wreszcie młodopolscy twórcy zdają się twierdzić, iż każdy z nas posiada swoisty rys Iskarioty. Biorąc z kolei pod lupę dramat Karola Huberta Rostworowskiego „Judasz z Kariothu” dostrzeżemy chyba najpełniejszy obraz młodopolskich realizacji motywu ucznia Chrystusa. Główny bohater tekstu porzuca prowadzenie małego sklepiku, aby podążać za Jezusem. Judasz nie rozumie jednak czym w rzeczywistości jest Chrystusowa nauka. Zawęża on jej przesłanie do czysto doczesnych aspektów. Jego brak abstrakcyjnego myślenia powoduje, że odczytuje rolę mistrza jako wielkiego proroka mającego zapewnić awans szerokim rzeszom społecznym i położyć kres dotychczasowemu rzymskiemu porządkowi. Iskariota zdaje sobie jednak sprawę jak w tym celu istotne jest zjednanie mas. Znakomicie odnajduje się w roli agitatora. Kiedy jednak złakniony cudów tłum zdecydowanie odrzuca go, Judasz traci wiarę i popada w depresję . W końcu staje przed Sanhedrynem, gdzie zmuszony przez okrutnych faryzeuszy denuncjuje Jezusa. Nie czyni jednak tego z powodu pobudek materialnych. Judasz jawi się nam jako pełen moralnych dylematów człowiek, odrzucony przez wszystkich swoich towarzyszy. Znękany i niemalże siłą doprowadzony przed oblicze Wysokiej Rady nie budzi już odrazy, ale raczej głęboką empatię. Na kartach tego dramatu podły zdrajca i chciwiec zmienił się w nieszczęśliwego i prostego człowieka, którego największą winą stało się nieuniesienie ciężaru Bożego przesłania. Jednak niektórzy filozofowie XX wieku w wybielaniu postaci apostoła sięgnęli znacznie dalej.
Judasz bohater?
Wreszcie dochodzimy do zdecydowanie najbardziej intrygującej części tych rozważań. Bowiem to w XX wieku ukuta została teoria, wedle której Judasz był w rzeczywistości jednym z największych bohaterów w dziejach ludzkości. Takiego zdania jest między innymi marksistowski filozof Slavoj Žižek, który nie tylko odziera Iskariotę z nimbu zdrady, ale wynosi go również na piedestał. Przecież determinantą zmartwychwstania Jezusa była właśnie zdrada jednego z jego uczniów. Czyżby Judasz był najgorliwszym sługą Chrystusa działającym na jego polecenie, który wydawszy go na śmierć zatracił swą własną duszę, aby dokonać się mogło odkupienie? I tu z pomocą przychodzi nam właściwe rozumienie ewangelicznego przekazu. Teoria lewicowego myśliciela osnuta na faktach, domysłach i logicznej analizie, jest jednak sprzeczna z chrześcijańskim rozumieniem postaci Judasza. Wedle nauk kościoła Chrystus był bezgrzeszny, nie mógł więc uciekać się do „arcystalinowskich manipulacji”, ponieważ skłanianie kogoś do czynu stojącego w kontrze do wpajanych apostołom wartości i głoszonych przez wspólnotę nauk, jest także złem w odniesieniu do religii rzymskokatolickiej. Interpretacja podniesiona przez kontrowersyjnego filozofa może stać się preludium do zakwestionowania bezwarunkowej miłości Jezusa, jaką darzył człowieka, za którego umarł na krzyżu. Rozważania Žižka prowadzą nas wreszcie do konkluzji, jakoby Chrystus w celu własnego zbawienia potrzebował ofiary z dusz ludzkich. Owe rozmyślania są z pewnością ciekawym wybiegiem intelektualnym i pociągającą afirmacją Judaszowej zdrady, jednakże wypaczają istotę ewangelicznego przesłania i sprowadzają nas na niebezpieczne tory myślowych dociekań, prowadzących do dezawuowania wielkiej roli, jaką Jezus odegrał w dziele zbawienia. Kolejnym argumentem przemawiającym za tym, że Judasz był zdrajcą, a nie bohaterem jest zestawienie tej postaci ze św. Piotrem. Obaj postąpili wobec zbawiciela nad wyraz niegodziwie. Jednak pierwszy z nich gorzko zapłakał i żałował swoich czynów, a odwagą i niezłomnością po śmierci Chrystusa odkupił swoje wynikające ze słabej wiary przewinienia. Judasz Iskariota nie był w stanie jednak zmierzyć się ze złem, które wyrządził i popełnił samobójstwo. Okazał się więc nie tylko przepełnionym chciwością zdrajcą, ale także zwykłym tchórzem.
Paweł Szyller
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!