Jak informuje portal pch24.pl wiceprezydent USA Mike Pence od lat walczy o prawa do życia dla nienarodzonych nie tylko w sferze publicznej. W poszanowaniu dla wartości pro-life wychował także własną rodzinę. Córka wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych w jednym z felietonów otwarcie nazwała aborcję „jawną opresją” dokonywaną „na najsłabszej części społeczeństwa”.
Charlotte Pence pisząca na łamach „Washington Times” opublikowała artykuł dotyczący pokolenia „millenialsów” (osób urodzonych w okolicach roku 2000). Zaznaczyła, że to pokolenie jak żadne inne jest wrażliwe na ludzkie cierpienie, nierówności, wykluczenie społeczne czy brak respektowania przyrodzonych praw.
„Jeżeli nasze pokolenie jest zainteresowane losem pozbawionych praw obywatelskich, zmarginalizowanych, wykluczonych czy ciemiężonych, to nienarodzone dzieci pasują do tych kategorii jak żadne inne” – pisze CharlottePence w artykule „Oppression in its barest form” (Prześladowanie w najczystszej postaci).
„Tak, aborcja jest pozbawieniem prawa do życia ludzkiej istoty – ale powinna być także uznana za przykład prześladowania w najczystszej postaci. Poddaje najsłabszą część społeczeństwa ostracyzmowi i nakłada na mniejszość niezwykle ciężkie brzemię” – argumentuje.
W swoim artykule córka wiceprezydenta USA wskazuje na statystyki mówiące, że najbardziej prześladowane przez aborcję są czarnoskóre i latynoskie obywatelki USA, a niemal połowa kobiet mających za sobą aborcję żyje poniżej granicy ubóstwa ustwnowionej przez rząd federalny.
„Musimy sobie uświadomić, że celebrując aborcję, popełniamy niesprawiedliwość wobec istot ludzkich” – podkreśla Charlotte Pence. Córka wiceprezydenta USA dodaje, że oprócz dziecka, tragedia dotyka także matki oraz odbija się na rodzinie i całej społeczności.
Charlotte Pence wskazuje też na hipokryzję współczesnych „wojowników o sprawiedliwość społeczną”. Zauważa, że z jednej strony walczą oni o to by „kobieta wyszła z kuchni”, a z drugiej narzucają im określone modele wejścia w dorosłe życie (przede wszystkim postawienie na naukę i karierę czy odłożenie decyzji o posiadaniu dzieci na później).
Trudno nie zgodzić się z poglądami Charlotte Pence. Wszak zwolennicy aborcji de facto kierują się nieistotnymi przesłankami – zauważa obrońca życia Alan Shlemon na str.org. Wszak dziecko jest mniejsze i słabiej rozwinięte od dorosłego. Nienarodzone dzieci są także zależne od innych (matki) i żyją w innym środowsku (jej łonie) niż pozostali ludzie. Jednak wszystkie te różnice nie stanowią podstawy do zabijania. W każdym innym przypadku zostałyby uznane za niedopuszczalną eugenikę.
Dobrze wiedzieć, że wśród środowisk tzw. mainstremu też są osoby, które maja na sercu dobro nienarodzonych dzieci.
Źródło: pch24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!