Podstawowa rzecz, to wolność nauki; dziś jej nie ma – ocenił minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek podczas VI Nadzwyczajnego Zjazdu Klubów „Gazety Polskiej”. Zapowiedział, że wyjdzie z propozycją zmian legislacyjnych, które zapewnią wolność nauki.
Minister odpowiadał na pytanie klubowiczów, którzy obawiają się wysyłać na uniwersytety swoje dzieci, by nie zatraciły tam wartości, które im wpajano – czytamy na portalu niezalezna.pl.
„Nie możemy się bać. Też mam dziecko na uniwersytecie publicznym w dużym mieście i nie widzę po roku przebywania w innym mieście, by moje dziecko zatraciło jakiekolwiek wartości, które wynosi z domu. Jest miłym, grzecznym dzieckiem, pomagającym rodzicom i nie tylko, i bazującym na wartościach, które w swoim życiu ma od 20 lat. Nie bójmy się, to od nas w pierwszej kolejności zależy – nie od uniwersytetu” – podkreślił minister edukacji i nauki.
Czarnek zauważył jednocześnie, że na uniwersytetach jest szereg rzeczy, które poszły nie tak jak trzeba.
„Kierunek rozwoju zwłaszcza nauk humanistycznych czy społecznych poszedł nie tam, gdzie byśmy sobie życzyli i to musimy zawracać. Ale to, czy nasze dzieci będą bazowały na wartościach, które wyniosły z domu, w pierwszej kolejności zależy od nas – rodziców. I od tego, czy będziemy pilnować wyznawania wartości, które wpajaliśmy. Nie zwalniamy się z obowiązku wychowawczego, kiedy nasze dziecko ma 20 lat” – dodał minister.
„Podstawowa rzecz, która jest dziś widoczna, to jest wolność nauki – jej nie ma. O ile ktoś z poglądami lewackimi może bez trudu zorganizować konferencję, nawet pseudonaukową na dowolnym uniwersytecie publicznym, a co więcej będzie ona dobrze postrzegana przez władze uniwersytetu, to często słyszymy o tym, że konferencji pro-life, czy o tematyce konserwatywnej, katolickiej nie można zorganizować, bo nie ma czasu, nie ma miejsca, albo po prostu władze się nie zgadzają. Takie sytuacje są coraz częstsze” – zwrócił uwagę Czarnek.
Minister zapewnił, że jeszcze w tym roku wyjdzie z propozycją zmian legislacyjnych, dzięki którym wolność nauki zostanie zapewniona.
„W szkolnictwie wyższym i nauce jest część ustawy poświęcona odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli, ale również poświęcona ocenie ich pracy. I w tym zakresie już są zaprojektowane i analizowane przepisy, które będą się składały na pakiet, który będzie pakietem wolnościowym. Pakiet, który będzie zwalniał nauczycieli akademickich o poglądach konserwatywnych, chrześcijańskich, narodowych, z odpowiedzialności dyscyplinarnej, a nawet wyjaśniającej za poglądy” – zapowiedział szef resortu edukacji i nauki.
Jednocześnie zaznaczył, że trwają pracę nad „ustaleniem obszarów i twórców biurokracji” w szkołach, która dotyka nauczycieli.
Jak podkreślił, wynika ona „po części z przepisów oświatowych”. „Mamy tego świadomość i pełna diagnoza tego właśnie następuje” – zapewnił szef resortu edukacji.
„Nie jest obowiązkiem nauczycielskim sporządzanie kartotek, zaświadczeń z uczestnictwa w jakichś kursach, szkoleniach i dokształcaniu, tak jakby nauczyciel był jednym z najmniej mądrych ludzi w Polsce i wymagał dokształcania co miesiąc. To jest człowiek naprawdę uzdolniony, wykształcony, mądry, z wielkim obyciem i w kontakcie z ludźmi, zwłaszcza młodymi nie potrzebuje dokształcania co miesiąc, czy co dwa miesiące” – zaznaczył.
„To jest absolutnie sztuczny twór, a jednocześnie burzący jego wykształcenie gruntowne. (…) Oni tam chodzą po to, żeby zbierać ten wielki katalog zaświadczeń, żeby następnie okazać je tylko. (…) Dyrektor będzie mógł je okazać kuratorowi i kurator już jest zadowolony i wizytator jest zadowolony, bo jednak sprawdzili, że ten nauczyciel się dokształcił” – przekonywał minister.
„Pomimo braku przepisów do końca oświatowych, które by to napędzały, to są dyrektorzy, którzy na wszelki wypadek zbierają wszystkie te kwity od nauczycieli. Kwity – dlatego, że większości przypadków są to tylko kwity, bezwartościowe świstki papieru, które są zbierane tylko po to, żeby biurokrację nakarmić” – dodał Czarnek.
Poinformował, że trwają obecnie prace nad przepisami, które uwolnią edukację z „bagażu biurokracji”, a także związane z kwestiami opisanymi w Karcie Nauczyciela, m.in. pracy i płacy nauczyciela. „I o tym wszystkim chcemy kompleksowo rozmawiać w bardzo krótkim czasie” – zaznaczył Czarnek.
„Ja zacznę od biurokracji. Nie mam wątpliwości, że przepisy w tym względzie pojawią się już wiosną przyszłego roku najpóźniej, natomiast kompleksowo o tym jakie jest pensum, jakie jest wynagrodzenie nauczyciela, ile czasu poświęca pracy nauczyciel języka polskiego, matematyki, a ile np. nauczyciel wychowania fizycznego, czy nauczyciel plastyki” – podkreślił minister.
Jak dodał, to są różne wymiary czasu pracy, różne nakłady czasu pracy. „Ja tu nie chcę w żaden sposób segregować nauczycieli na lepszych i gorszych, ale przecież wszyscy mamy świadomość tego, że jest jakaś część nauczycieli, którzy pracują więcej w szkole, bo oczywiście więcej trzeba poświęcić uwagi na nauczenie języka polskiego, matematyki, czy choćby historii, a są nauczyciele, którzy mają mniejszy nakład czasu pracy” – zauważył Czarnek.
Podkreślił jednocześnie, że wszystkie te kwestie wymagają „kompleksowej rozmowy ze środowiskiem nauczycielskim i kompleksowego podejścia do karty nauczyciela”.
„Żadna zmiana nie nastąpi bez konsultacji ze środowiskiem nauczycielskim. Pełnym środowiskiem nauczycielskim. Ze wszystkimi związkami zawodowymi, nie tylko z prezydium Związku Nauczycielstwa Polskiego. Z nauczycielami zwykłym w małych szkołach, w dużych szkołach, ale i w tych wielkomiejskich, bo bez wytłumaczenia konieczności zmian – na lepsze dla nauczycieli, a przez to również na lepsze dla uczniów – trudno będzie zaaplikować później te zmiany” – powiedział.
/Nauka w Polsce – PAP/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!