Senat Republiki Czeskiej odrzucił ratyfikację konwencji stambulskiej, nie zgadzając się tym samym na wprowadzenie ideologii gender w kraju. Czechy stały się jednym z sześciu państw UE, które pomimo wyraźnego nacisku ze strony instytucji unijnych, nie ratyfikowały konwencji stambulskiej. Podobnie postąpiły Węgry, Bułgaria, Słowacja, Łotwa i Litwa.
Czechy odrzuciły Konwencję Stambulską. W połowie zeszłego roku czeski rząd zgodził się na rozpoczęcie procesu ratyfikacji konwencji przez parlament. Gabinet Petra Fiali był podzielony w sprawie dokumentu. Partie centrowe – Burmistrzowie i Niezależni (STAN), Czeska Partia Piratów i TOP 09 opowiadały się za ratyfikacją, a konserwatywne – Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS) i Unia Chrześcijańska i Demokratyczna – Czechosłowacka Partia Ludowa (KDU-ČSL) były przeciwne.
Ostatecznie sejm przyjął dokument, skąd trafił pod głosowanie do senatu, gdzie jednak został odrzucony. Konwencję poparło 34 z 71 senatorów, zabrakło zatem dwóch głosów. O dziwo głosy nie rozłożyły się zgodnie z przynależnością polityczną. Za odrzuceniem dokumentu opowiedziała się większość senatorów socjaldemokratycznej ČSSD, a za przyjęciem głosowała konserwatywna ODS.
Wśród wypowiedzi senatorów głosujących przeciwko pojawiały się opinie, że czeskie prawo dostatecznie chroni ofiary przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Konwencja Stambulska nie dodaje w tym względzie nic nowego. Niesie natomiast ze sobą dodatkowe niebezpieczeństwa w postaci wprowadzenia do czeskiego systemu prawnego zapisów „ender, podważających spójność dotychczasowego ustawodawstwa dotyczącego rodziny i małżeństwa.
Innym argumentem był fakt, że w krajach, w których przyjęto konwencję, nie zmniejszyła się wcale liczba przypadków przemocy domowej. W tym sensie dokument okazał się nieskuteczny. Skuteczny okazał się natomiast w innej sferze – realizowania zaleceń konwencji dotyczących wprowadzania postulatów gender do systemu oświaty i wychowania, preferowania i finansowania przez państwo organizacji pozarządowych realizujących tego rodzaju program oraz podważania w przestrzeni publicznej biologicznego podziału na kobiety i mężczyzn stanowiącego fundament życia społecznego.
Konwencja stambulska to potoczna nazwa dokumentu „Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”, który tylko w teorii ma na celu ochronę praw kobiet, ponieważ znacząca część tej regulacji poświęcona jest tzw. płci kulturowo-społecznej, która neguje biologiczne różnice pomiędzy kobietami a mężczyznami.
Artykuł 4 konwencji wprowadza cenzurę polityczną, zakazując krytyki neołysenkowskiej ideologii gender:
Wdrożenie przepisów niniejszej konwencji przez Strony, w szczególności środków chroniących prawa ofiar, zostanie zagwarantowane bez dyskryminacji ze względu na: płeć biologiczną, płeć kulturowo-społeczną, rasę, kolor skóry, język, religię, poglądy polityczne i inne, pochodzenie narodowe lub społeczne, przynależność do mniejszości narodowej, własność, urodzenie, orientację seksualną, tożsamość płciową, wiek, stan zdrowia, niepełnosprawność, stan cywilny, status uchodźcy lub migranta lub inny – czytamy w artykule konwencji.
Pozostałe przepisy dokumentu, które penalizują przemoc domową, nie mają większego przełożenia na prawo krajów członkowskich, ponieważ przemoc domowa, psychiczna czy wszelkie naruszenie nietykalności cielesnej jest już surowo karane we wszystkich państwach europejskich.
Polecamy również: Kolejne stany wypowiadają posłuszeństwo Bidenowi. Nowa wojna secesyjna?
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!