Co trzeba zrobić, żeby zostać ruskim agentem? Po pierwsze – trzeba podpaść Niemcom. Po drugie – trzeba podpaść Żydom. To ostatnie jest zresztą stosunkowo łatwe, bo – po pierwsze – na tym etapie (bo wszystko podlega mądrości etapu), żydokomuna ściśle kolaboruje z Niemcami. Chodzi o to, że o ile polityka historyczna niemiecka jest nakierowana na stopniowe zdejmowanie z Niemiec odpowiedzialności za drugą wojnę światową, podczas gdy żydowska polityka historyczna nastawiona jest na zagwarantowanie możliwości materialnego eksploatowania holokaustu. Ponieważ jeszcze w 2000 roku kanclerz Schroeder oświadczył, że „okres niemieckiej pokuty dobiegł końca” – co stawiało cele dotychczasowej żydowskiej polityki historycznej pod znakiem zapytania – trzeba było błyskawicznie skoordynować żydowską politykę historyczną z historyczną polityką niemiecką tak, żeby w miarę zdejmowania odpowiedzialności za II wojnę z Niemiec, przerzucać tę odpowiedzialność na winowajcę zastępczego, na którego została wytypowana Polska. Toteż żydokomuna w Polsce i poza nią, prześciga się w pomysłach, jakby tu przyprawić narodowi polskiemu odrażający wizerunek narodu morderców, zaś jej główny organ prasowy na terenie Polski, czyli żydowska gazeta dla Polaków pod redakcją Adama Michnika, od lat prowadzi tak zwaną „pedagogikę wstydu”, której celem jest wywołanie w społeczeństwie polskim trwałego poczucia winy wobec Żydów. To poczucie winy ułatwiłoby bowiem jerozolimskiej szlachcie, jaka pojawiłaby się w Polsce w następstwie ewentualnej realizacji żydowskich roszczeń majątkowych, panowanie polityczne bez konieczności nieustannego odwoływania się do terroru.
To wszystko są rzeczy znane, a jeśli o nich przypominam, to tylko dlatego, że mamy do czynienia z kolejnym obszarem koordynacji niemiecko-żydowskiej. Ponieważ Donald Trump, jeszcze jako kandydat na prezydenta, wypowiadał się krytycznie na temat niemieckiej hegemonii w Europie, a krytykę tę podtrzymał już jako prezydent, Niemcy zagięły na niego parol. Ale ponieważ Niemcom nie bardzo wypada wprost atakować amerykańskiego prezydenta, do pierwszego szeregu krytyków Donalda Trumpa wskoczyła żydokomuna. Głównym zarzutem, jaki wysunęła przeciwko prezydentowi USA jest oskarżenie o niejasne kontakty z Kremlem, wskazujące, że Donald Trump może być ruskim agentem. Ten wątek twórczo rozwija w swoich wypracowaniach nasza Jabłoneczka, czyli małżonka Księcia-Małżonka Radosława Sikorskiego, no a redakcyjny Judenrat „Gazety Wyborczej” obstalował stosowne wypracowanie u pana red. Tomasza Piątka. Pan Tomasz Piątek jest osobnikiem z przeszłością, głównie na tle nadużywania mocnych narkotyków, więc do tej operacji nadawał się jak mało kto, bo wiadomo, że u narkomanów bardzo często pojawiają się skłonności do konfabulacji. Taki jeden z drugim narkoman konfabuluje w stanie pomroczności jasnej, więc święcie w swoje wizje wierzy, co jest atutem nie do pogardzenia. Obstalunek dla pana red. Tomasza Piątka dotyczył ministra Antoniego Macierewicza, który przez michnikowszczynę jest znienawidzony za ujawnienie konfidentów w roku 1992, podobnie za rozwiązanie Wojskowych Służb Informacyjnych, to znaczy – ówczesnego wcielenia RAZWIEDUPR-a, z którym Michnikuremek, czyli triumwirat moralnych autorytetów, dogadał się w 1989 roku co do podziału władzy nad mniej wartościowym narodem tubylczym. Ten dogowor musiał być zabezpieczony rozmaitymi „hakami”, których RAZWIEDUPR-owi z pewnością nie brakowało, toteż dopiero na tym tle lepiej możemy zrozumieć zaniepokojenie, wywołane „Aneksem” do „Raportu o rozwiązaniu WSI” – jakie śmierdzące dmuchy mogą stamtąd się wydostać. Toteż kiedy po wizycie prezydenta Trumpa w Warszawie, gdzie obiecał on „wsparcie” dla projektu Trójmorza, Niemcy przystąpiły do realizacji kolejnej kombinacji operacyjnej w Polsce, której celem jest doprowadzenie do zmiany rządu na taki, który Polskę z projektu Trójmorza wycofa, puszczone zostały w ruch wszystkie mechanizmy, między innymi – pan red. Piątek, za którym murem stanęły rozmaite organizacje broniące wolności słowa. Czy współwłaściciel „Gazety Wyborczej”, stary, żydowski finansowy grandziarz, sypnął im złotem, czy tylko obiecał, że sypnie – to nieistotne, bo pan red. Piątek z odrabiającego pensa na łaskawym chlebie, z dnia na dzień przepoczwarzył się w Wielką Nadzieję Światowego Dziennikarstwa, a być może nawet – w Autorytet Moralny. Oskarżył mianowicie ministra Macierewicza, że jest ruskim agentem, bo współpracował ongiś z Robertem Luśnią, który okazał się konfidentem SB, no i kontaktował się z Konradem Rękasem, który z kolei kolaborował z Mateuszem Piskorskim, co to już od roku jęczy i szlocha w wydobywczym areszcie. Ale oskarżenie ministra Macierewicza przez żydowską gazetkę dla Polaków, wychodzącą w „małym żydowskim miasteczku na niemieckim pograniczu” mogłyby nie mieć dostatecznego rezonansu, toteż w ramach kolaboracji, jaką na tym etapie prowadzą z Żydami i Niemcy, pan red. Konrad Schuller, warszawski korespondent „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, swoimi słowami napisał, co mu tam w charakterze gotowca podsunął redakcyjny Judenrat z Czerskiej, a co mu w dodatku opowiedział pan Rękas – że mianowicie minister Macierewicz dzwonił do niego „nawet o piątej rano”.
Skoro takie okoliczności mogą przesądzać o byciu ruskim agentem, to warto przypomnieć, że pan red. Adam Michnik kontaktował się nie z panem Konradem Rękasem, a z samym prezydentem Włodzimierzem Putinem, który podczas wycieczek do Klubu Wałdajskiego, swoich gości obficie karmił i poił. Co tam zimny ruski czekista Putin podczas takich bliskich spotkań III stopnia sączył panu red. Michnikowi do ucha, co pan red. Michnik sączył do ucha zimnemu ruskiemu czekiście Putinowi – tego oczywiście nie wiemy, ale na pewno nie było to rzeczy zdawkowe, bo ani zimny ruski czekista nie mówi rzeczy zdawkowych, a już na pewno rzeczy zdawkowych nie mówi pan red. Michnik, którego każdą wypowiedź warto ryć spiżem na marmurze – i jestem pewien, że już niedługo tego doczekamy. Zanim jednak to nastąpi, to warto przypomnieć, że u progu naszej sławnej transformacji ustrojowej pan red. Michnik bawił w Moskwie, gdzie – jak powiadają – stręczył najważniejszym sowieciarzom wynalazek Michnikuremka w osobie „Bolka”, który potem został nawet prezydentem naszego nieszczęśliwego kraju i mimo rozmaitych śmierdzących dmuchów, jakie unoszą się wokół jego osoby, aż do dzisiaj zażywa reputacji autorytetu moralnego.
Stanisław Michalkiewicz
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!