Już ponad rok temu opublikowano oficjalne informacje Pentagonu na temat spotkań amerykańskich samolotów wojskowych i okrętów z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi, a od tego czasu pojawiają się na ten temat kolejne doniesienia. Okazuje się, że spotkania tego rodzaju zdarzają się od dawna, a w ostatnich latach nawet coraz częściej, zaś niektóre jednostki wojskowe zgłaszają wykrywanie niezidentyfikowanych obiektów wręcz regularnie. Wytłumaczeniem niekoniecznie być musi jednak obecność kosmitów czy nasilające się niewytłumaczalne zjawiska pogodowe, a działania innego mocarstwa – pisze na portalu Defence24.pl red. Maciej Szopa.
Portal The Drive – War Zone zebrał większość dostępnych informacji na temat tajemnicznych spotkań amerykańskich wojskowych statków powietrznych, a autor artykułu na ten temat pokusił się o próbę stworzenia ich zestawienia. Okazuje się, że wiele spotkań zgłoszonych przez amerykańskich pilotów to nie tyle niezidentyfikowane obiekty latające, czyli UFO (Unidentified Flying Objects), ale obiekty zidentyfikowane jako drony, choć nadal niewiadomego pochodzenia i nieokreślonego typu.
W 2016 roku należące do US Navy F/A-18 namierzyły na ponad wysokości powyżej czterech kilometrów obiekt, który wyglądał jak „balon z kamerą”, samoloty musiały rozbić formację, żeby się z nim nie zderzyć. Za jeden z najbardziej zastanawiających przypadków uznawane jest wykrycie przez samotnego F-16 dwóch cylindrycznych obiektów w okolicach strzeżonej strefy nad Waszyngtonem. Unosiły się one na wysokości około 1,5 km.
The War Zone przytacza część z zebranych spotkań tego rodzaju. I tak np. w 2018 r. F-35 prowadzący lot wzdłuż amerykańskiego wschodniego wybrzeża omal nie zderzył się z dwoma małymi dronami na wysokości ponad 5 km, co spowodowało odwołanie planowanego wówczas lotu szkoleniowego. Rok wcześniej w tej samej okolicy F-35 minął o zaledwie trzy metry nieznany czterowirnikowiec na wysokości 3 km, a innym razem nieznany unoszący się na 6 km nad morzem bezzałogowiec namierzył radarem E-2 Hawkeye. W tym ostatnim przypadku weryfikacji namiaru dostarczyło niezależnie kilka operujących w okolicy F/A-18. Samoloty te doniosły dodatkowo, że w okolicy unosi się jednak nie jeden, ale osiem obiektów.
W styczniu 2020 roku na kilku kilometrach wysokości uniknął zderzenia kolejny F-35, a nagłe pojawienie się drona zmusiło amerykańskiego pilota do wykonania gwałtownego manewru, zaś w czerwcu nad Nowym Meksykiem pilot Lightninga II wykrył drona na wysokości aż 10 km.
Wszystkie te przykłady to wykrycia dronów w strefach zastrzeżonych. Zgodnie z danymi zebranymi przez The War Zone aktywność obiektów koncentrowała się obecnie w kilku strefach, głównie nad Arizoną i nad zastrzeżonymi na czas ćwiczeń strefami morskimi wschodniego wybrzeża USA.
„Obecnie istnieje kilka możliwości co do tego czym mogą być drony o podejrzanym zasięgu, możliwościach pozostanie w zawisie i pułapie operacyjnym. Najbardziej prawdopodobna wydaje się wersja, że są to urządzenia szpiegowskie innego mocarstwa, o wysokich parametrach. Na czoło podejrzanych wysuwają się tutaj oczywiście Chiny, które plasują się na pierwszym miejscu w geopolitycznej rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi. Niewykluczone, że w Państwie Środka udało się stworzyć statki powietrzne zdolne do operowania na dużych wysokościach, podglądania taktyk ćwiczonych przez amerykańskie samoloty bojowe i w tym z wielu względów interesujące Chińczyków F-35. Może przy tym chodzić nie tylko o śledzenie ich lotu, ale np. o ich emisje elektromagnetyczne, cechy stealth pod różnymi kątami natarcia itp. Obecność więcej niż jednego wykrytego drona może sugerować, że cele mogły być śledzone z różnych punktów jednocześnie tak, aby zdobyć więcej danych i szersze informacje na temat charakterystyk” – pisze red. Maciej Szopa.
Więcej:
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!