Kończy się kadencja Sejmu, więc także komisje śledcze muszą zakończyć swoją działalność, prezentując raporty końcowe. Przy czym przewodniczący wymienionej w tytule Komisji Weryfikacyjnej już zapowiedział kontynuację jej prac, w następnej kadencji Sejmu, co jest swego rodzaju precedensem..? [Dodajmy tu jednak, że powołana została – inaczej niż inne komisje – na podstawie ustawy (a nie uchwały) i stała się organem administracji publicznej.]
Mnie zaś od wielu miesięcy (jeśli nie dłużej?) dręczy pytanie, czy rzeczywisty – i nadrzędny – cel działalności Komisji Weryfikacyjnej jest tożsamy z tym, który „żarliwie” prezentuje propaganda rządowa? To jest – czy rzeczywiście chodziło o naprawienie krzywd, wyrządzonych tysiącom lokatorów, wskutek tej złodziejskiej reprywatyzacji oraz przywrócenie własności tych kamienic samorządom warszawskim lub skarbowi państwa? A jeśli nie, to dla kogo te kamienice są rzeczywiście odzyskiwane, w finalnej perspektywie?! Innymi słowy – czy istnieje bezpośredni związek tego procesu odzyskiwania warszawskich nieruchomości, z uroszczeniami żydowskimi oraz amerykańską ustawą #447?
Powyższe obawy są tym bardziej uzasadnione, gdy uwzględnimy coraz szerszy kontekst tej sprawy, w którym przesłanki do tych obaw mnożą się. Tu wymieńmy niektóre:
1. Koincydencja czasowa pierwszego (już gotowego) projektu „dużej” ustawy reprywatyzacyjnej wiceministra Jakiego (zawetowanego przez środowiska żydowskie i ambasador Izraela, Annę Azari) i wyrzucenia go do niszczarki, z powołaniem Komisji Weryfikacyjnej. [Czy tylko przypadkowa, choć jedno i drugie zdarzyło się w połowie 2017 r.? Tu trzeba zapytać, dlaczego PiS – tak ponoć „wyczulony” na sprawiedliwość – aż półtora roku zwlekał (posiadając bezwzględną większość w Sejmie) z zatroszczeniem się o los kilkudziesięciu tysięcy pokrzywdzonych lokatorów, wyrzucanych często „na bruk”…?!]
2. Założenia kolejnego, nowego projektu ustawy Jakiego – zaprezentowane przezeń jesienią 2017 r. – także zostały odrzucone przez środowiska żydowskiego geszeftu i odtąd „słuch” po tej ustawie już zaginął..! Nie sposób oprzeć się przekonaniu, że jedynym powodem żydowskich protestów jest ta okoliczność, iż oba projekty Jakiego zakładały odszkodowania (w wysokości ok. 20% powojennej wartości nieruchomości i to wyłącznie spadkobiercom), podczas gdy Żydzi domagają się zwrotu nieruchomości w ich obecnym stanie; w tym zwłaszcza – także bezdziedzicznych nieruchomości!
3. Ujawnione – przez dr Ewę Kurek (co potwierdzam na podstawie własnych źródeł) – „pomysły” ministra Glińskiego (skądinąd – najgorszego chyba ministra kultury tzw. III RP), adresowane do polskich muzeów i domagające się „rasowej segregacji” posiadanych dzieł sztuki oraz zabytkowych nieruchomości.
4. Odrzucenie – „po cichu” (dnia 19 lipca br.) – projektu ustawy anty-roszczeniowej!
5. Notoryczne (bo niezmienne) „zamilczanie” – w mediach głównego ścieku – amerykańskiej ustawy JUST 447. A gdy już tego tematu nie da się uniknąć, wówczas dochodzi – w reżimowej a nierządnej TVKurski – do tak bezczelnych oszustw, jak „wmontowanie” wystąpienia premiera Morawieckiego, w relację z… warszawskiego Marszu Stop #447, zorganizowanego przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, w dniu 11 maja br.
W powyższych okolicznościach nie sposób wykluczyć, że obowiązującą – w naszym bantustanie – i ostateczną ustawę reprywatyzacyjną, podyktują nam Żydzi; w jakimś tajnym ośrodku Mosadu… [Podobnie, jak zdarzyło się to z nowelizacją ustawy o IPN.] Naturalnie już po „wyborach” i zgodnie z „kompleksowym ustawodawstwem”, o które nas molestuje nasz Najważniejszy Sojusznik!
A wówczas mogłoby się okazać, że pokrzywdzeni lokatorzy – którym już „przywrócono sprawiedliwość” – wpadną… „z deszczu pod rynnę”!?
Bogdan Czajkowski
P. S. W uzupełnieniu wymienionych wyżej okoliczności, posłużę się ilustracją z „mojego” przypadku; tj. kamienicy warszawskiej, w której posiadałem mieszkanie. [Na szczęście sprzedałem je w 2005 r., przed moją emigracją do Australii.] Nieruchomość tę odnalazłem obecnie w indeksie „uroszczeniowym” – wśród ok. 5,5 tys. Innych warszawskich nieruchomości – żydowskiej agencji restytucji mienia żydowskiego.
Przed wojną ta nieruchomość należała do 3 współwłaścicieli: 2 Polaków i 1 Żyda, który był właścicielem oficyny, do dzisiaj nie odbudowanej (tj. nieistniejącej). [Spadkobierczyni owego Żyda (oficyny) żyła jeszcze w 2006 r. i złożyła – w magistracie – tzw. wniosek restytucyjny.] Frontowa zaś kamienica – zniszczona prawie całkowicie (bo ocalały tylko wypalone mury zewnętrzne) – została odbudowana rękoma i za prywatne środki lokatorów. Takie są fakty i stan prawny nieruchomości w 2005 r.
Nie stanowiło to jednak żadnej przeszkody, dla umieszczenia całej nieruchomości na liście uroszczeń żydowskich!
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!