Półtora roku temu, gdyż w czerwcu roku 2017, pisaliśmy na portalu „Magna Polonia” o m.in. nowym polskim „Podwójnym Technikum”. Owa podwójność bierze się stąd, że nowe władze powołały zarówno Pięcioletnie Technikum, poniekąd znane nam z przeszłości, oraz takoż łącznie Pięcioletnią Szkołę Branżową, acz podzieloną na stopień I trzyletni oraz stopień II dwuletni. Z tej dwoistości wynikają pewne zagrożenia, naszym zdaniem znaczne, o czym tu już nie będziemy powtarzać.
Minął już trzeci rok „reformy”, i na dobrą sprawę nie wiadomo – ruszyły już te nowe szkoły, czy jeszcze nie ruszyły? Uczy się tam już jakaś nasza młodzież, czy nie?
Wciąż telepią się jakieś bez końca „wygaszane” klasy „gimnazjalne”; wciąż zatem jakaś część polskiej młodzieży cierpi w okowach ustroju szkolnego 6+3+3, najgorszego jaki Polska miała w całej swojej długiej historii, i najwidoczniej „nie do wygaszenia”. Gdzieś w szufladzie lub może w komputerowej zakładce spoczywa naszego autorstwa kalendarz natychmiastowego (!) przejścia z ustroju 6+3+3 (chodzi tu o ten segment 3+3) do ustroju 6+6, opcjonalnie do 7+5. Celem sporządzenia takiego kalendarza było, aby już ani jeden więcej rocznik polskiej dziatwy – bo przecież każdy taki rocznik jest dla Narodu Polskiego bezcenny – więc aby już żaden rocznik ani jednego dnia dłużej nie musiał się kotłować w układzie 3+3.
Jednak obecni rządzący, przecież ci poprzedni i ci zaprzeszli również, uważają inaczej. Pocieszenie wywołuje to, że cały ten „reformatorski” bałagan wzięli oni na siebie, więc gdy się kiedyś karta odwróci, to już łatwo i niepostrzeżenie będzie można zrobić to małe przesunięcie, o jeden roczek: z 8+4 do 7+5. A kiedyś może wreszcie z 7+5 do 6+6.
Jednak w zakresie Pięcioletniego Technikum nie ma czego przesuwać, bo taką akurat formację także obecni rządzący zamierzają wprowadzić. Dobrze! Ale… czy wszystko dobrze? Stosowny ministerialny Ramowy Plan nauczania, dla innych typów szkół także, znany jest już od niespełna dwóch lat.
W oczekiwaniu sięgnijmy do szuflady (lub do zakładki w komputerze) i przedstawmy szerszemu gronu Odbiorców także nasz Ramowy Plan Nauczania dla Pięcioletniego Technikum, wciąż czekający już od lat na lepsze czasy. Jest to atoli ów plan „soft”, dla Szkoły Średniej Pięcioletniej właśnie, do której by się szło – co ważne – po skończeniu Szkoły Podstawowej Siedmioletniej, więc w ustroju szkolnym 7+5.
Plan „hard”, którego wprowadzanie chyba trzeba pozostawić następnym pokoleniom, jest sporządzony dla ustroju szkolnego 6+6; więc obydwie Szkoły Średnie – Ogólnokształcąca oraz Techniczna – byłyby w takim układzie Sześcioletnie.
Ale… obecnie jest jak jest. Oto więc nasza tabelka:
RAMOWY PLAN NAUCZANIA DLA TECHNIKUM PIĘCIOLETNIEGO (i innych szkół specjalistycznych) – wersja C (styczeń 2019)
P r z e d m i o t |
Liczba godzin lekcyjnych tygodniowo w kolejnych klasach |
C |
D |
E |
|||||
I |
II |
III |
IV |
V |
|||||
1 |
Religia (w tym tomizm**) |
1,5* |
1,5 |
1,5 |
1 |
1,5 |
7 |
143 |
— |
2 |
Język polski |
3,5* |
3,5 |
3,5 |
2,5 |
3,5 |
16,5 |
338 |
— |
3 |
Jęz. angielski (obcy nowożytny I)*** |
2 |
2 |
2 |
2 |
2,5 |
10,5 |
208 |
— |
4 |
Matematyka**** |
3 |
2 |
2,5* |
2,5 |
3 |
13 |
260 |
— |
5 |
Historia |
2 |
2 |
2 |
2 |
— |
8 |
208 |
— |
6 |
Fizyka (wybrany przedmiot kierunkowy) |
2 |
2 |
2 |
— |
— |
6 |
156 |
208 |
7 |
Biologia (wybr. prz. kie.) |
1,5* |
1,5 |
1,5 |
— |
— |
4,5 |
117 |
169 |
8 |
Chemia (wybr. prz. kie.) |
1,5* |
1,5 |
1,5 |
— |
— |
4,5 |
117 |
169 |
9 |
Geografia (wybr. prz. kie.) |
1,5* |
1,5 |
1,5 |
— |
— |
4,5 |
117 |
169 |
10 |
Wybr. przedm. kier. |
— |
— |
— |
2 |
2 |
4 |
52 |
— |
11 |
Muzyka-śpiew |
1 |
1 |
1 |
— |
— |
3 |
<78 |
— |
12 |
Wychowanie fizyczne |
2 |
2 |
2 |
2 |
2 |
10 |
<208 |
— |
13 |
Godzina wychowawcza |
1 |
1 |
1 |
0,5* |
0,5 |
4 |
— |
— |
14 |
Propedeutyka ekonomii- -przedsiębiorczości |
— |
— |
— |
2 |
1 |
3 |
65 |
— |
RAZEM PRZEDMIOTY OGÓLNOKSZTAŁCĄCE |
22,5 |
21,5 |
22 |
16,5 |
16 |
98,5 |
— |
— |
|
15 |
Przedmioty zawodowe ***** |
10,5 |
11,5 |
11 |
17 |
18 |
68 |
— |
— |
16 |
Praktyki zawodowe |
x |
x |
x |
x |
x |
x |
— |
— |
RAZEM GODZIN (bez praktyk zawodowych) |
33 |
33 |
33 |
33,5 |
34 |
166,5 |
— |
— |
|
17 Matematyka w zakresie rozszerzonym |
1 |
1 |
1 |
1 |
1 |
5 |
104 |
— |
Objaśnienia znaków:
C – Łącznie tygodniowy wymiar nauczania – klasy I-V;
D – Liczba nowych tematów (bez powtórek, klasówek, sprawdzianów) – klasy I-IV; dla wybranych przedmiotów kierunkowych (wersy 6-9) – klasy I-III;
E – Liczba nowych tematów dla wybranych przedmiotów kierunkowych (wersy 6-9) dla klas I-IV;
*Liczby ułamkowe oznaczają nauczanie w jednym semestrze danego roku szkolnego w wymiarze 2 godz. lekcyjnych tygodniowo, a w drugim semestrze w wymiarze 1 godziny (religia, biologia, chemia, geografia), 3 godzin (matematyka); w przypadku jęz. polskiego odpowiednio 3 i 4 godzin, w przypadku godziny wychowawczej co drugi tydzień;
**Dotyczy religii rzymsko-katolickiej;
***Lekcje literatury i konwersacja w języku angielskim;
****Podstawowy zakres nauczania matematyki;
*****Przedmioty zawodowe teoretyczne i praktyczne (pracownia, warsztaty), w tym wybrany przedmiot zawodowy.
Zdziwieni? Przecież to już było, aczkolwiek nieco inaczej, przez ten nieomal dwa pokolenia trwający pierwszy okres rządów ustroju szkolnego 8+4, w przypadku Technikum 8+5, aż do samego końca XX wieku.
W tym miejscu trzeba przypomnieć, że Plan, i to właśnie dla Techników (liczba mnoga), jest nader ogólny, a to z racji wielkiej możliwej rozmaitości tego typu szkół, wynikającej z wielości zawodów, specjalizacji i branż, w zakresie jakich prowadzone jest tam nauczanie. Inaczej wygląda przecież dzień nauki w Samochodówce, inaczej w Elektroniku, inaczej w Dziewiarskim, inaczej w Liceum Pielęgniarskim, a inaczej w Korpusie Kadetów (ale w dzisiejszych czasach takiego Korpusu u nas akurat nie ma, gdyż tzw. klasy mundurowe to jednak coś innego).
Autor niniejszego wciąż jednak kombinuje, co by tu „uciąć”, choćby o jedną, o dwie godziny w tygodniu, aby w owym powyższym obowiązkowym poranno-dziennym wymiarze uczniowie mieli przez więcej dni w tygodniu po sześć obowiązkowych (!) lekcji, a nie po siedem. Bo po południu lub wieczorem, kto chętny, też przecież będzie mógł się kształcić czy dokształcać. Uczniów Technikum czekają ponadto praktyki zawodowe w zakładach pracy, których wymiar czasu jest nam tu nieznany. Ale jak tu się dokształcać, i w ogóle funkcjonować jako młody, twórczy, towarzyski człowiek, z pomysłami i z inicjatywą, skoro wstajemy o 6. albo i wcześniej, a gdy dzień już dawno się był przechylił, wychodzimy ze szkółki zmacerowani po tych aż 8. czy nawet 10. obowiązkowych (!) lekcjach? To pytanie dotyczy smutnego losu uczniów szkół wszystkich typów – całej polskiej dziatwy. W odniesieniu do opresyjnych szkół zaborczych – rosyjskiej i pruskiej – mówiło się niegdyś, że zadawały one polskiej młodzieży „mękę szkolną”. Doprawdy, czy nie większą od tamtej mękę zadają dzisiejszym młodym Polakom obecne współplemienne, a na pewno współjęzyczne władze państwowe?
Po czymś takim, codziennie, ani ręką, ani nogą! Istna szkoła może i jakoś tam wykwalifikowanych, ale – niestety – niewolników. Niewolników do zatrudnienia i wykorzystania przez obcych, przez obce „korporacje”.
Tak wcale być nie musi! Nawet w Szkole Pięcioletniej (że o Sześcioletniej już tu nie wspomnimy).
O powyżej opublikowanej tabelce powiemy tu jedynie w skrócie, wyjaśniając co poniektóre jej cechy.
Oto w ustroju szkolnym 7+5 to Szkoła Podstawowa Siedmioletnia ma być tym miejscem, gdzie będzie nauczany od podstaw język angielski oraz – najlepiej – jeszcze co najmniej drugi język obcy nowożytny, w wymiarze takim samym jak angielski, czyli codziennie. Tak więc wszyscy mają się biegle posługiwać angielskim oraz tym drugim językiem obcym już w chwili opuszczania Szkoły Podstawowej Siedmioletniej. Toteż nauka tych języków – tu myślimy zwłaszcza o angielskim – w Szkole Ponadpodstawowej, a na pewno w Średniej, będzie polegać na czytaniu w oryginale i omawianiu na lekcji – oczywiście tylko po angielsku – wiodących lektur w tym języku (np. Chestertona), na konwersacji, śpiewie, deklamacjach oraz na mierzeniu się z rozmaitymi tekstami specjalistycznymi, instrukcjami obsługi, z żargonami, gwarami itd. Uważamy, że na lekcjach języków obcych powinien być również nauczany w tych językach katolicki pacierz oraz podstawowy katechizm (za porozumieniem nauczyciela języka oraz katechety).
Dzięki m.in. powyższemu i mowy być nie może w polskiej szkole o żadnym nauczaniu „dwujęzycznym” – że oto nauczyciel na lekcji każdego przedmiotu mówi trochę po polsku, trochę po angielsku, a trochę po jakiemuś tam jeszcze. Przecież „Polacy nie gęsi, i swój język mają…”. Owszem, nauczyciel może podawać także obcojęzyczną terminologię – zarówno nauczyciel danego przedmiotu, jak i języka obcego właśnie. Czemu nie? Ale, terminologię… w jakim języku obcym? W angielskim? Ale dlaczego nie w niemieckim? Wielka połać świata jest wszakże hiszpańskojęzyczna (Hispanidad) – zatem może po hiszpańsku, wszystkie części samochodu czy ciągnika? Inna połać świata mówi po rosyjsku, jeszcze inna po chińsku… Nie dajmy się zwariować, lecz zarazem języków obcych uczmy nasze dzieci już od najmłodszych lat! Przede wszystkiem zaś pielęgnujmy nasz, ukochany, polski, jakże bogaty i wspaniały, język ojczysty, i jakże obfitą i wielką literaturę w tym języku!
Obchodzimy, nadal, Setną Rocznicę Odzyskania Niepodległości. Lecz jakoś się nie wspomina o tej wielkiej uldze, jaka ogarnęła wszystkich w Kongresówce, gdy od roku 1916 można już było we wszystkich tamtejszych szkołach uczyć właśnie… po polsku! W austriackiej Galicji można to było robić już od dwóch pokoleń! Ale w Wielkopolsce możliwość taka otworzona została dopiero prawie Sto Lat Temu, wczesną wiosną roku 1919, wraz ze zwycięstwem Powstania Wielkopolskiego. Na pozostałych ziemiach polskich dopiero później.
To polscy uczniowie za mówienie po polsku zsyłani byli do ruskiego karceru, dzieci wrzesińskie brały za to pruskie baty, emisariusze Ligi Narodowej byli przez żandarmerię tropieni po wsiach i przysiółkach; to nasi Czcigodni Drodzy Przodkowie walczyli, cierpieli i ginęli za to między innymi, aby w szkole w Polsce nauczano właśnie po polsku, a oni dzisiaj – acz w swej większości są to one (sic!) – urządzają tu sobie bezkarnie jakieś „lekcje dwujęzyczne” i szwargocą coś tej biednej młodzieży po cudzoziemsku, i w dodatku z obowiązkowo złym akcentem! To jest jakieś niedopuszczalne pomieszanie pojęć, z którym trzeba skończyć raz na zawsze! Nie po to bracia Śniadeccy i inni im podobni, wcześniej od nich i później, opracowywali swego czasu polską terminologię naukową i specjalistyczną, aby dziś udawać, że oni tego nie byli uczynili.
A jeśli komu w tej dziedzinie koniecznie potrzeba cudzoziemskiego potwierdzenia – bo nasze polskie mu „śmierdzi” i nie wystarczy – to niech spojrzy na Węgrów i na ich pieczę nad językiem ojczystym; a jak i to komu za mało, to na Francuzów, i niech przestanie się wreszcie wygłupiać! A komu tu ciasno, to – voilà! – może sobie jechać w świat szeroki; żelaznej kurtyny nadal nie ma.
Na powyższy Ramowy Plan obowiązkowy nakładają się lekcje matematyki w zakresie rozszerzonym (co w tabeli uwzględniono), a nakładać się mogą także kursy innych niż angielski języków obcych, zajęcia kółek zainteresowań, rozmaitych grup artystycznych, sportowych itp. Jak to w szkole i przy szkole.
Matura to osobny temat. Dość atoli powiedzieć, że w ustroju 7+5 zdawałoby się ten egzamin ze wszystkich przedmiotów, jakich dany uczeń uczy się w klasie V (sic!). W wariancie C dla Techników nie przewidujemy matury z Historii, chociaż wymiar nauczania tego przedmiotu jest tu ten sam, co dla Pięcioletniego Gimnazjum (Liceum). Tak więc pod koniec klasy III każdy uczeń Technikum wybierałby sobie jeden przedmiot ze zbioru Fizyka-Biologia-Chemia-Geografia i już tylko tego spośród owych czterech przedmiotu uczyłby się w klasach IV-V. Analogicznie byłoby z przedmiotami zawodowymi, spośród których w ten sam sposób uczeń potraktowałby jeden spośród nich. Naturalnie, wszystko zależy od profilu szkoły. W Technikum, na przykład, chemicznym, Chemia jest jednym z przedmiotów zawodowych, a nie ogólnych; i takie okoliczności, jak i dawniej to bywało, trzeba uwzględniać dla każdej z osobna branży i specjalności. Oczywiście, jak to w Technikum, matura poprzedzona by była praktycznym egzaminem zawodowym.
To, o czym tu piszemy, jest pochodną przyjęcia dla naszego ustroju 7+5 (także i 6+6) zasady nie-profilowania klas. Owo naturalne napięcie pomiędzy potrzebą dania wszystkim wspólnego ogólnego polskiego wykształcenia, a indywidualnymi zainteresowaniami i preferencjami poszczególnych uczniów można i trzeba rozładować inaczej. Zasada profilowania i specjalizacji już od pierwszej klasy Szkoły Średniej była bowiem stosowana, jak to dobrze pamiętamy, za pierwszego ustroju szkolnego 8+4 i taką zasadę Ministerstwo wprowadza obecnie. Lecz jest to zasada zła, i już. Wedle tej zasady jeden idzie do klasy pierwszej – powtarzamy: już pierwszej! – biologiczno-chemicznej, inny matematyczno-fizycznej, jeszcze inny humanistycznej itd. W Szkole właśnie Ogólnokształcącej jest to przykry błąd.
Natomiast w Technikum ów wektor działa w kierunku przeciwnym. Każda z tych szkół z samej swej istoty jest właśnie profilowana, czyli poświęcona kształceniu w zakresie pewnej określonej branży, zawodu, czy zespołu pokrewnych specjalności. W takich okolicznościach owo ogólne skrzydło nauczania na poziomie średnim, inaczej niż wyspecjalizowane zawodowe, powinno dawać możliwie szeroki ogląd różnych spraw świata, lecz zarazem czynić zadość zainteresowaniom poszczególnych uczniów. I te postulaty staramy się właśnie realizować za pośrednictwem naszego Ramowego Planu Nauczania.
Czasu jest zawsze mało. W szkole trzeba pilnować czasu, nie marnować go. Toteż wychowawcom klas dajemy ten przywilej, aby w trakcie tzw. godziny wychowawczej mogli, zależnie od bieżących okoliczności, i gdy nie pojawiają się jakieś kwestie wychowawcze do omówienia z uczniami, prowadzić zajęcia każdy ze swojego przedmiotu.
Leży także przed nami ów obowiązujący obecnie Ramowy Plan rządowy (Dz.U. 2017, poz. 703, załącznik nr 5), takoż dla Pięcioletniego Technikum. Porównajmy zatem wskaźnik zwany przez nas „łącznie tygodniowym wymiarem nauczania”, w naszej w/w tabeli w kolumnie oznaczonej literą C.
Przypominamy, że w Planie rządowym, jak i dawniej, w ogóle nie jest uwzględniony przedmiot Religia, więc i godziny lekcyjne przeznaczone na jego nauczanie. Wiadomo z innych źródeł, że jest to nadal po 2 lekcje tygodniowo w każdej klasie. No to u nas jest tego czasu nieco mniej; ale za to my przewidujemy także i z Religii, i ze sprzęgniętego z nią tomizmu, egzamin maturalny. Lecz przecież w enuncjacjach każdego kolejnego rządu jest o tym głucho.
Dla Języka Polskiego nasz „wskaźnik C” jest o 0.5 godziny lekcyjnej wyższy niż ten ministerialny; wyższy także dla Biologii, Chemii i Geografii, dla każdej z nich o 0.5 godz., dla Fizyki o aż 2 godz., a ponadto o kolejne 4 godz. (sic!) dla jednego z tych czterech przedmiotów jako wybranego-kierunkowego-maturalnego. Także przedmiot zwany w Planie rządowym „Podstawy przedsiębiorczości” ma być realizowany o 1 godzinę krócej, niż wedle naszej w/w propozycji.
Owszem, jest w rządowym Planie po 2 godz. w klasach I-III, 3 godz. w kl. IV oraz 5 godz. w kl. V (razem 14 godz.) przewidziane na „przedmioty rozszerzone”, i jeszcze 3 „godziny do dyspozycji dyrektora szkoły”, co powoduje, że uczeń nigdy wcześniej jak po siedmiu obowiązkowych (sic!) lekcjach ze szkoły nie wychodzi.
Jednocześnie, w Zawodowej Szkole Średniej, czyli w nowym Technikum na, jak napisano w Planie ministerialnym, „kształcenie zawodowe teoretyczne i praktyczne” przeznaczono o aż 17 godzin lekcyjnych mniej (!) niż w naszym w/w Planie, bo tylko 51. Zwracaliśmy na to uwagę już półtora roku temu, jak i na to, że dla Pięcioletniej Szkoły Branżowej jest tychże godzin aż 78. Realizacji jakich to celów ma więc służyć to nowe ministerialne Technikum Pięcioletnie? Nikt dotąd na to pytanie nie odpowiada!
„Wskaźnik C” jest dla Matematyki w rządowym Planie wprawdzie wyższy od naszego o 1 godzinę, lecz my dodajemy owe 5 godzin jako dopełnienie dla nauczania tego przedmiotu w zakresie rozszerzonym.
WF-u jest w rządowym Planie więcej o 1 lekcję w tygodniu, więc nasze „C” mniejsze o 5 godzin; zajęć z wychowawcą jest tam o 1 godz. więcej, są też 3 godziny Informatyki (po 1 w młodszych klasach), której to dziedziny, jako osobnego przedmiotu ogólnego, my akurat w tym wariancie Planu nie przewidujemy. Tematy z Informatyki można przecież włączyć w nauczanie Matematyki oraz Fizyki, a dla chętnych prowadzić ponadto kółko zainteresowań. W niektórych Technikach Informatyka jest przedmiotem zawodowym.
Na wprowadzenie do Szkół Średnich realizowanego w wymiarze 1 godziny tygodniowo w klasie I przedmiotu (do wyboru dyrektora szkoły) o bulwersującej nazwie „Filozofia lub plastyka lub muzyka” oburzaliśmy się już w zaprzeszłym roku. I co? I nic!
Dwugodzinna („wskaźnik C”) Wiedza o Społeczeństwie, i jeszcze w Technikum, jest kolejnym z tych „śmiesznych michałków”, całkiem zbędnych; stosowne treści są przecież w kursie Historii, dla którego to przedmiotu „wskaźnik C”, jako dla jedynego, jest w ministerialnym Planie taki jak w w/w naszym – 8 godzin.
Wreszcie te jakże czasochłonne w szkolnym nauczaniu Języki Obce. Wiadomo powszechnie, że lepiej jest nauczać jednego języka, ale skutecznie, więc w wymiarze co najmniej 5 lekcji tygodniowo, anieli dwóch języków w tym właśnie wymiarze godzin. Zrobić mniej, ale dobrze.
My nie wiemy, czy ministerialny projektodawca Ramowego Planu Nauczania przeznacza tę naukę dla uczniów już posługujących się językiem obcym, dziś zwłaszcza angielskim, czy dla początkujących. Dość powiedzieć, że na obowiązkowe (sic!) nauczanie dwóch języków obcych nowożytnych przeznacza on łącznie po zaledwie 6 godzin lekcyjnych tygodniowo w każdej klasie! W tym zakresie da się skutecznie uczyć od podstaw tylko jednego języka. Gdyby dodać po 1 godzinie tygodniowo, więc dopełnić łącznie do 7, to by się uczyło jednego języka od podstaw, a drugiego dla zaawansowanych, jak angielskiego w projekcie naszym. Lecz wtedy uczeń musiałby obowiązkowo non-stop siedzieć w szkółce po 8-9 godzin lekcyjnych dziennie. W jakim celu?
Czy nie lepiej będzie, gdy wyjdzie on sobie ze szkoły po 6, najdalej po 7 lekcjach, zażyje popołudniowych swobód swej niepowtarzalnej wspaniałej młodości, zje obiad w gronie rodzinnym, zagra w piłkę z kolegami, a przed wieczorem, wypoczęty i żądny wiedzy pouczy się czegoś jeszcze, może właśnie drugiego języka obcego? Owszem, był PRL, ale stachanowskie standardy szkolne osiągnęła dopiero III RP, wprowadziwszy sobie przed ponad dwudziestu już laty ten straszny ustrój szkolny 6+3+3.
Co jest w naszym Planie szkolnych zajęć obowiązkowych, czego nie ma w ministerialnym? Przedmiot Muzyka-śpiew; śpiew chóralny oczywiście, lecz i wszelkie inne godziwe formy muzyczne, również taneczne (w kooperacji z WF-em), także wiedza o muzyce, zdobywana zwłaszcza poprzez słuchanie. W ogóle – wychowanie estetyczne w tym właśnie zakresie. Bo na wychowanie estetyczne w zakresie sztuk wizualnych w Technikum czasu już nie ma, chyba że jest to szkoła o takiej właśnie specjalności; lecz kółko plastyczne także w Technikum można założyć, kto chętny.
Bez urazy, ale tych 3 godzin Muzyki-śpiewu absolutnie nie wolno marnować na jakieś tam „rapowanie” i tym podobne. Absolutnie! Kto już koniecznie musi, niech sobie prywatnie „techno-rapuje” po lekcjach, poza szkołą, aby nauczyciele nie musieli tego słuchać ani oglądać.
W Planie ministerialnym nie znajdujemy także – bagatela! – punktu „Praktyki zawodowe”, gdy jednocześnie punkt „Kształcenie zawodowe teoretyczne i praktyczne” jest, jak już wiemy, nader zubożony co do wymiaru czasu poświęcanego na te zajęcia. Doprawdy, czy to rzeczywiście ma być Prawdziwe Technikum?
Czegoś brakuje także w naszym Ramowym Planie Nauczania… Kiedyś przedmiot ten nazywał się Przysposobienie Obronne (PO) i należał do tzw. szkolnych michałków. Obecnie Ministerstwo funduje nam ledwie 1-godzinny „michałek” o nazwie „Edukacja dla bezpieczeństwa”.
Dla obronności trzeba się szkolić, a tu – jak już powiedziano – nie ma czasu. Jest na to atoli sposób. W Szkołach Średnich można przecież tzw. samarytankę zrealizować na lekcji Biologii lub Chemii, terenoznawstwo na lekcji Geografii, musztrę i samoobronę na WF-ie; o polskiej doktrynie obronnej (o ile taka dziś istnieje) można do woli rozprawiać na Historii, chóralną pieśń bojową śpiewać na lekcji Muzyki, i dalej tym sposobem.
Zatem z tradycyjnego Wyszkolenia Pojedyńczego Strzelca pozostanie zaprawa w terenie, wiedza o broni i o oporządzeniu żołnierza, postępowanie z bronią, strzelanie i wreszcie pełne ćwiczenia poligonowe. Z tym się przecież można uwinąć w trakcie obozu dla starszych chłopców, letniego i zimowego (ale żeby na takim obozie kadra instruktorska była tylko męska!). Postulat wdrożenia takich powszechnych obozów wojskowo-ćwiczebnych do praktyki szkolnej jest stary i wciąż niezrealizowany. Może dzisiejsi „terytorialsi” dopomogą? Dawniej ich nie było, ale była… powszechna służba wojskowa. Po prostu. Lecz w naszych czasach nie ma ani potrzeby, ani sensu trzymać chłopaków „w kamaszach” przez aż dwa lata (w PRL-u takie długie przetrzymywanie ogółu młodych mężczyzn, inspirowane socjalistyczną ideologią i pragmatyką, też było bezsensowne, często nawet wprost szkodliwe).
Niech powszechna służba wojskowa będzie względnie krótka, ale za to intensywna, pożyteczna, bez zmarnowanych dni, ani tygodni. Te uwagi, jak i niektóre inne w niniejszym artykule, dotyczą ogółu młodzieży, więc nie tylko uczniów Techników.
Niech nauka szkolna nie będzie bezmyślnie zapchana przez nas, aż pod sufit, tymi ośmioma, dziewięcioma, dziesięcioma lekcjami dziennie, z których to lekcji coraz mniej wynika.
I jeszcze jedno, na koniec, tak przy okazji, lecz o szkołach wszystkich typów. Należy mianowicie skończyć z hipokryzją zarówno „majowego długiego weekendu”, jak i „chodzenia do szkoły” od Nowego Roku do Trzech Króli.
Niechże więc będą oficjalne pierwsze ferie zimowe – nieprzerwanie od Wigilii do Trzech Króli właśnie; a drugie na przełomie stycznia i lutego, jak dotąd. I niechże będą oficjalne ferie majowe, niezależnie od tego, czy „długi weekend majowy” trwa akurat dni trzy, czy dziewięć. Jednocześnie niech każda ostatnia sobota miesiąca, nie licząc dni świątecznych – a gdy majowy weekend jest krótki, to co drugiego miesiąca, będzie dniem nauki szkolnej. Owszem, tego problemu nie mają ci wszyscy, którzy uczestniczą w edukacji domowej.
Marcin Drewicz, luty 2019
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!