Turysta na Włosienicy wpadł w szał, ubliżał strażnikom i prowokował do bójki, ponad 300 osób walczyło o wejście do sań – donosi Tygodnik Podhalański.
Polana Włosienica. Tu konnymi zaprzęgami dowożeni są turyści idący nad Morskie Oko. Dziś od godz. 13 na zjazd oczekiwało około 300 osób. Kolejka oczekujących na Włosienicy, którzy chcieli zjechać saniami na Palenicę Białczańską sięgała do Schroniska PTTK.
– Jakiś pan w mundurze Tatrzańskiego Parku Narodowego nam powiedział, że 200 osób zjedzie, a reszta nie, bo zabraknie sań. To skandal, jak mieliśmy się dostać do Palenicy Białczańskiej, gdzie zostawiliśmy samochód? – pani Paulina z Warszawy jest oburzona. Podobnie jak większość turystów, nie zamierzała pieszo maszerować na dół. Nie przyjmowała do wiadomości, że ostatni zjazd z Włosienicy do Palenicy Białaczańskiej będzie możliwy po godz. 17.
Poparło ją wielu młodych, podchmielonych turystów.Oczekujący w kolejce pili alkohol, piwo, wino grzane. Szybko wybuchła awantura. W stronę strażników Straży Parku posypały się wyzwiska. Młody mężczyzna dowiedział się, że ani on, ani żona i dziecko nie zostali wliczeni do 200-osobowej grupy czekającej na zwiezienie. Turysta wpadł w szał. Proponował strażnikom łapówkę, aby tylko go zwieźli z rodziną samochodem służbowym. Gdy strażnicy odmówili, zaczął ubliżać strażnikom, znieważał ich i prowokował do bójki.
Edward Wlazło komendant Straży Parku TPN potwierdza że pod Morskim Okiem dochodziło do dantejskich scen. – Od kiedy pracuję w TPN, nie przeżyłem takiego spotkania z chamstwem i wulgaryzmami ze strony turystów. Wszystkiemu winny alkohol. Problemy z turystami zaczęły się już około południa. Kilku pijanych mężczyzn, którzy się zataczali od nadmiaru alkoholu zostało poinformowanych, że nie powinni iść w takim stanie w góry – mówi Edward Wlazło – zaczęli być bardzo wulgarni w stosunku do pracowników TPN. Jeden z tych młodych mężczyzn zaczął się zbierać do bójki ze strażnikiem. Potem zaczęły się kolejne problemy z pijanymi turystami już na Włosienicy w miejscu, gdzie oczekiwali na przyjazd sań, ale nie tylko.
Przez cały czas do kolejki dochodzili nowi turyści. Mimo informacji o braku sań na przejazd, nie chcieli schodzić w dół. Większość to byli młodzi ludzie w wieku około od 19 do 35 roku życia.
Ostatnie sanie z Włosienicy do Palenicy Białczańskiej odjechały o godz. 17.20. – Nie zostawiliśmy żadnego turysty, który oczekiwał na zjazd. Nie chcieliśmy by powtórzyła się sytuacja z drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia – podsumowuje Edward Wlazło.
/Tygodnik Podhalański/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!