Felietony

Demokracja w Monarchii

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Szacowna i Droga Redakcjo – uprzejmie donoszę (a co, niech będzie kulturalnie), że tym gadającym głowom w tych telewizorniach, to całkiem się w tych głowach pokiełbasiło. Niby to profesury, a robią wodę sodową ludziom uczciwym w głowie, tak jak dawniej w saturatorach, ale Wy tego droga Redakcjo pamiętać nie możecie.

I z tego tytułu chcę wyjaśnić co następuje, aby gawiedzi przybliżyć prawdziwą historyję, taką jak to na szacownym Balcerku Różyckiego głoszona była w wersji Polskiej, a na stadionie X-lecia w wersji międzynarodowej – Oj były to czasy: na X-lecie zjeżdżał cały wielki świat biznesu i można było się na zakupach prawdy dowiedzieć. Cała Polska waliła tam jak w dym. A teraz co? Balcerka nie ma a na Powiślu jakiś lukrowany obwarzanek stoi, co to mu parasol na opak się otwiera i to nazywają dachem. To chyba musieli Krakusy budować z zemsty nad naszą biedną Stolicą. Ten dach podobno otwiera się jak nie pada deszcz, a jak pada jest otwarty; jak przestaje padać, to można go zamknąć. No taki cud techniki, który też może robić za basen – to takiego to i w Paryżu nie mają chyba. Tak doprowadzono do ograniczenia komunikacji międzyludzkich nawet o wymiarze międzynarodowym i zostawili tylko te gadające głowy w telewizorniach – Toć to czysty skandal!!!!!!

No ale do rzeczy Droga i Szanowna Redakcjo: Demokracja w Monarchii – tego to nawet kot by nie przegryzł, a co dopiero zwykły człowiek. Opowiem Wam całą prawdę i tylko prawdę, jak to było z tą Starą Demokracją – ale tego słowa proszę nie mylić z moją starą, bo ona trochę młodsza jest, a i ludziska powiadają, że i ciut ładniejsza – czyli z honorem.

W tej całej monarchii to był taki prawdziwy król i miał prawdziwą koronę i był cwany lis. I jak ten jegomość się pokapował, że we Francji latają i ścinają głowy królom, zaczął mocno główkować, bo jeszcze głowę na szyi miał i odezwał się w te słowa do swoich doradców rządnych władzy: „Ola Boga, Ola Boga, co ja mam teraz zrobić jak ten mój lud też takiego bielma na umyślnie dostanie jak ten we Francjii? To biedny mój los”. A doradcy mu na to: „Oddaj władzę ludziom i zobaczysz, że się nic nie stanie. Powołaj dwie izby, co będą doradzały i ustalały wszystko”. – „Jakie izby, co wy to kumie mówita?” – „No ja, Twój kuzyn lord, to będzie Izba Lordów, a ten to chyba z gminu, ale porządny człek, to będzie Izba Gminu. My będziemy radzić jak do tej pory, a Ty będziesz tylko podpisywał Tak lub Nie nasz władco i panie. Izbę Lordów to Ty wybierzesz, bo krewniaki muszą mieć robotę, a Izbę Gmin to niech wybiera gmin i jak będą niezadowoleni to sobie będą ścinać tych z tej izby Gmin, bo to ich przedstawiciele, a Twoja szanowna głowa pozostanie na swoim miejscu”. Mądry król powiedział: „Tak zrobimy i niech ludzie mają demokrację i niech sobie wybierają, a ja i tak będę rządził. No, ale jeszcze jedno trzeba zrobić- ministra, co by umiarkowanie łupił poddanych i kasę do zamku przywoził. A to niech Izba Gmin sobie wybierze sama kto będzie ich łupił, a my go nazwiemy pierwszym ministrem”. Gmin, jak to gmin, pokłócił się o to i o tamto i tak powstały partie polityczne. Ale pierwszy minister z partii, która wygrała te wybory demokratyczne zawsze łupił w daninach – potem podatkach, biedny gmin. Niby nowość, a wszystko po staremu. Oj łepski był ten król. Ale te opowieści można było usłyszeć na Balcerku, a teraz to gdzie?

Tak powstał parlamentaryzm.

Ludzie coś zaczęli malkontencić z płaceniem podatków i utyskiwali, że za dużo i że są biedni. Trzeba było wysłać szpiegów wewnętrznych, aby król wiedział co się dzieje w gminie (tak powstała bezpieka). No ale chłopy, jak to chłopy, jeden się zakochał i zdezerterował, innego wykryto i zaciukano, a to kosztowało. Król chodził jak struty kilka dni i myślał co tu zrobić, aby wiedzieć kto podburza jego lud i kto jest przeciwko niemu? Te pytania nie dawały mu spać. Aż pewnego ranka przyszło oświecenie jak grom z jasnego nieba. Przechodził i zobaczył dziewczynkę, która stała na skrzynce zbitej z desek i śpiewała piękne pieśni pokrzepiające ludzkie dusze. Jak szalony wrócił do pałacu i zawołał lordów i rozkazał tak: „Tu niedaleko jest park i w tym parku macie powycinać chaszcze i napisać tablicę, że każdy kto chce coś powiedzieć lub protestować, to ma wziąć sobie skrzynkę i może w tym parku na tej skrzynce mówić co chce”. Lordowie myśleli, że poplątały się królowi zmysły, a on na to im powiedział: „Po co mamy ganiać manifestujących na ulicach stolicy i tracić szpiegów w misjach kosztownych, jak wszyscy przeciwnicy przyjdą do tego parku i sami z własnej woli wyśpiewają wszystkie informacje. Wy tylko będziecie chodzili i słuchali i wyciągali wnioski. Oczywiście gwarantujemy im nietykalność podczas tych wystąpień”. Lordowie nie rozumieli: „Jak to, będą pluli na Koronę i nie będą ponosili odpowiedzialności?” Król odrzekł: „A kto powiedział, że nie będą ponosili odpowiedzialności. Ja król gwarantuję im nietykalność w tym parku, a poza nim to zobaczymy”, ale to poza nim nie znalazło się w obwieszczeniu króla.

Tak powstała wolność słowa i wypowiedzi.

Był w królestwie taki Janek Lisek i wyczajnikował te wszystkie głupoty i wraz z kolegami ubzdurali sobie, że jak wysadzą w powietrze Parlament i Króla to problemy ludu się skończą. Niestety wolność słowa ich zgubiła, bo jeden wypaplał za dużo i cały zamach został wykryty. Janka ścięto publicznie, a w dzień ścięcia ogłoszono Święto Parlamentu i w tym dniu kazano zawsze co roku strzelać z petard, aby pamięć, że nie warto podnosić ręki ani myśli na króla, który wymyślił tak wspaniały system, niby demokrację, ale to on – król przecież rządzi.

 

Święte Prawo Własności

 

To naprawdę jest ważne, bo obowiązuje w tym kraju do dnia dzisiejszego i jak będziecie jechali na Balcerek jakiś w Krajku Królewskim, to trzeba wiedzieć o tym. Czyli jak tam opchniecie już swoje szwarc mydło i powidło i po zwiedzaniu miasta usiądziecie ze swoją żoneczką, aby odpocząć na wynajętej stancji i trochę się pomigdalić i pochendorzyć, to może Wam się przydarzyć taka sytuacja. Puk, Puk: „W Imieniu Królowej Otwierać”. Zakładasz szybko gacie i lecisz otwierać, a tam stoi Ona- Królowa we własnej osobie. Nie możesz na nią patrzeć, bo to jest Jej Jasność, tylko klękaj głowę w dół i bij czołem o glebę. Żona też ma zleźć z wyra i okryć się kołdrą i też bić ma czołem, żeby nie było, że w wyrze jest lepsza od królowej. Nie możesz jej zapraszać do środka, bo Ona Królowa jest u siebie. Gdy powie zdejmuj gacie i mi je daj – zdejmij je uprzejmie, nie patrząc na Nią i podaj je do ręki, która jest wyciągnięta po twoje gacie. Jak wyjdzie i zatrzasną się drzwi twojej stancji nie wrzeszcz na cały regulator: „Oddajcie mi moje gacie”, bo pamiętaj w tym kraju jest i wszystko należy do niej nawet twoje mierne pocerowane gacie.

Gdyby stał dziesięciolatek, to wszyscy by o tym wiedzieli, ale teraz jak kulturalną dyplomację uprawiać? – Tylko Wy droga redakcjo możecie uświadomić lud biedny i źle informowany przez telewizornie i te gadające głowy.

Rządy te trwają do dnia dzisiejszego i wszyscy mówią, że królowa to tylko kwiatek do kożucha i tylko kasę przejada – ale to jest jej kasa (Święte Prawo Własności). Gdy uwierzyła w tą propagandę, że królowa nic nie może, pani pierwsza ministrowa, to przekonała się sromotnie, a było to tak: Królowa wysłała straż po Margaret wieczorem, gdzieś około 10, bo coś tam się zaczęło kotłować w Brazylii. Margaret odprawiła straż i powiedziała, że rano przyleci. Królowa się wściekła na Margaret okropnie i kazała ją przyprowadzić natychmiast, tak jak stoi. Straż wyprowadziła Margaret z jej domu w koszuli nocnej i w bamboszach – ta tylko zdołała złapać płaszcz i tak w tych bamboszach maszerowała do pałacu w centrum stolicy. Tam zostały omówione sprawy tak jak należało i nikt na wygląd Margaret nie zwracał nawet uwagi, a królowa nakazała, że tak jak przyszła tak ma wrócić – nie żadnym samochodem i tak się stało. Od tej pory nikomu nie przychodzi nawet przez myśl, żeby nie słuchać Królowej – taka to demokracja.

Lud królowej postanowił się odizolować od Europy. Europa utyskiwała i płakała, że to chce jakieś alementa, a to ma traktaty i takie inne bzdury. Wytrząsali się ryże i szczerbate i rozczochrane, nawet swój chłopak lekko na bani też, ale królowa mądra nic się nie odzywała. No aż tu nagle królowa Zosia kuzynka w te słowa: „Elu Droga, przecież ten Gibraltar to wcale nie jest Ci potrzebny, oddaj nam go i będziemy żyć nadal w zgodzie i pokoju”. Ela wkurzyła się nie na żarty i odpowiedziała: „Kochana Zosiu ja mam okręty jądrowe z atomami na pokładzie, które zapewniam Ciebie pływają i jak będziesz uparta, to je tam wyślę”. Jak ondulowane głowy koronowane wzięły się za łby, to reszta Europy zamilkła, a na słowa Elżbiety zapadła cisza jak makiem zasiał. Jest cicho o tych alimentach dla Europy i innych sprawach. Żaden już nie podniósł głosu, bo nie chce mieć do czynienia z okrętami, które mają jądra i inne atomy. Tak to działa siła demokracji. W tej silnej demokracji z prawem własności i z wolnością słowa oraz ukształtowanym parlamentaryzmem zawsze jednak ostatnie słowo należy do królowej. O tym nam w telewizorniach nie mówią, a czemu? Nie wiedzą o tych faktach i chcą, żeby ludzie też nie wiedzieli? Zamykają wszystkie dostępne formy informacji takie jak Balcerki?

Trzeba jeszcze powiedzieć o innych praktykach w wolności słowa. Mówią o tym, że ptaszki, książeczki i inne takie internetowe wynalazki nie honorują wolności słowa. Przecież to nieprawda – Każdy może sobie napisać co chce i to jest jego wolność, a dany portal może sobie usunąć co chce i to jest portalu wolność. Czy to tak wygląda Droga i Kochana Redakcjo?

W Uprzejmym Donosie

Wasz Oddany

Jan Bartoszewski

Ps.

Dbajmy o Balcerki, bo to nasza spuścizna narodowa i niejeden historyk Wam to powie.

 

 

 

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!