Raz za razem jesteśmy boleśnie upokarzani przez naszych zachodnich „partnerów”, ale – jak słyszę – musimy to cierpliwie znosić, bo jak nie, to przyjdą Rosjanie. Bowiem to NATO i Unia Europejska zapewniają nam bezpieczeństwo, któremu zagraża Rosja, a do tego dzięki nim dokonaliśmy i wciąż dokonujemy kolejnych skoków cywilizacyjnych, dzięki czemu nasza gospodarka może się dynamicznie rozwijać.
Tak więc lepiej już zacisnąć zęby, bo jak nie, to… – w Obwodzie Kaliningradzkim rosyjskie wojska tylko czekają, by się na nas rzucić i rozszarpać na strzępy. A zagrożenie z ich strony jest tak wielkie, że konieczne jest ściągnięcie do Polski wojsk amerykańskich, bo tylko one będą w stanie nas przed nimi obronić. Zgłaszamy wobec tego gotowość sfinansowania budowy infrastruktury dla Fortu Trump, by Amerykanie zechcieli łaskawie ulokować w nim swoich żołnierzy wraz ze sprzętem.
Co prawda nie słyszałem, by Rosjanie w stosunku do nas zgłaszali jakieś pretensje terytorialne, ale być może tak się jedynie maskują. Ba, nie słyszałem nawet, by rościli pretensje do Wilna czy Lwowa, które to zabrali nam na mocy paktu Ribbentrop – Mołotow, a które na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku utracili, ale te i tak nie do nas dziś należą, więc to jakby nie nasz problem.
Ale załóżmy, że zagrożenie ze strony Rosji jest realne. Przecież wcale nie należy wykluczać, że tak kiedyś będzie… To ile tych wojsk są w stanie Rosjanie zgromadzić w Obwodzie Kaliningradzkim, przerzucając je i zaopatrując drogą morską, bowiem mówimy o enklawie, która nie ma lądowego połączenia z macierzystym obszarem Federacji Rosyjskiej?
Rosja liczy dziś raptem 3,5 raza więcej ludności niż Polska. Przy tym nie może ona pozwolić sobie na nadmierne osłabienie swoich zdolności bojowych wzdłuż granicy z Chinami, na Wybrzeżu Pacyfiku, w rejonie Kaukazu i w innych potencjalnie zapalnych regionach. Co więc stoi na przeszkodzie, byśmy mieli armię zdolną do samodzielnego odparcia rosyjskiej inwazji, czego bym sobie życzył?
Jak przed momentem napisałem, Rosja posiada aktualnie zaledwie 3,5 raza więcej ludności od Polski, a przy tym – taka przynajmniej obowiązuje narracja w mediach głównego nurtu – członkostwo w NATO i Unii Europejskiej ma nie tylko gwarantować nam bezpieczeństwo, ale jeszcze zapewnia nam to, iż rozwijamy się szybciej, aniżeli rozwijalibyśmy się, będąc poza nimi.
A skoro tak, to nie powinniśmy mieć w dłuższej perspektywie problemu z rozbudowaniem armii do takiego poziomu, by była ona zdolna do samodzielnego przeciwstawienia się Rosji. A jeśli nie jesteśmy w stanie tego zrobić, to trzeba sobie jasno powiedzieć, że cała ta narracja o korzyściach płynących z naszego członkostwa w NATO i Unii Europejskiej się sypie. To znaczy, że przez te wszystkie lata byliśmy oszukiwani i nadal oszukiwani jesteśmy.
Bo jak to jest, że z jednej strony jesteśmy nieustannie zapewniani, że dzięki temu, iż jesteśmy częścią „świata zachodniego”, rozwijamy się dużo szybciej, niż byśmy się rozwijali nie będąc jego częścią, a z drugiej strony utwierdza nas się w przekonaniu, że nigdy nie zdołamy doprowadzić naszego potencjału obronnego do takiego stanu, byśmy byli w stanie cokolwiek zdziałać w konfrontacji z Rosjanami?
Ale może chodzi tu wyłącznie o to, aby strach przed Rosją działał na nas paraliżującą i byśmy w związku z tym bez szemrania spełniali wszelkie żądania ze strony tych, których upokorzenia zmuszani jesteśmy dziś cierpliwie znosić?
Wojciech Kempa
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!