Działania podejmowane przez Niemców w czasie II wojny światowej dążyły do osiągnięcia biologicznego zniszczenia narodu polskiego. Jednym z symboli barbarzyństwa niemieckiego okupanta była pacyfikacja Zamojszczyzny na przełomie 1942 -1943 roku. W ramach podjętych działań udało się Niemcom dokonać wysiedlenia łącznie ok. 110 tys. Polaków. W czasie tych akcji dochodziło do porwań polskich dzieci przeznaczonych dla akcji germanizacyjnych. Mało jednak osób zdaje sobie sprawę, że wiele z tych osób trafiało po selekcji do niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku.
O tych osobach wspominał w swojej publikacji Andrzej Stanisławski (1923-1996), więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku (nr. 3584)1. W wydanej w Warszawie w 1980 roku pozycji pt. „Byłem świadkiem oskarżenia” zapisał:
(…) Gdzieś w środku lata 1943 roku staliśmy się bezsilnymi świadkami potwornej tragedii, jaka spadła na wiejską ludność Zamojszczyzny. W tym okresie Zamość został przez Niemców przezwany „Himmlerstadtem”, jako baza niemieckiego, esesmańskiego osadnictwa. To dla nich miała być przeznaczona niewolnicza praca dziesiątków tysięcy więźniów Majdanka, który – zgodnie ze swym pierwotnym przeznaczeniem – miał gromadzić jednorazowo 250 tysięcy Polaków i innych Słowian, dla których Niemcy przewidywali jedynie sześciotygodniowy pobyt w lagrze, po czym uśmiercenie (…) na III Pole wpędzono tłumy cywilów: mężczyzn, kobiety, dzieci, starców, i rozlokowano w paru barakach po prawej stronie apelowego placu. Były to ofiary osławionej „pacyfikacji Zamojszczyzny”, jakiej Niemcy dokonali w odwet za działalność polskiej partyzantki, która zaktywizowała się z kolei po pierwszych akcjach osiedleńczych. Ludzie ci wegetowali w obozie w nader prymitywnych warunkach, jeszcze gorszych niż nasze (…) Nader gorliwie „zajął się” nimi osławiony oprawca i morderca, Lagerältester Peter Birzer, oraz jego niemieccy kamraci – kapowie, szczególnie kapo Karl Galka. Chodzili po blokach, wyławiali co młodsze kobiety i często w obecności bezsilnych, za to skatowanych przez nich mężów, ojców czy braci – gwałcili je2.
W czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu, kiedy pachołkowie Moskwy podniesieni do władzy w Polsce na sowieckich bagnetach rozprawiali się z organizacjami niegodzącymi się na utratę przez Polskę suwerenności, tysiące Polek stało się ofiarami gwałtów tylko za to, że było Polkami. Były one ofiarami sadystów nie tylko ze strony zbrodniarzy niemieckich, lecz również sowieckich czy ukraińskich organizacji spod znaku UPA.
Obecnie liczne organizacje nazywające się organizacjami działającymi na rzecz kobiet są ślepe i głuche, kiedy w polskim parlamencie pojawiają się posłowie chwalący żołnierzy Armii Czerwonej masowo gwałcących polskie kobiety, są głuche i ślepe na rozwijający się za naszą wschodnią granicą kult Bandery i UPA wychwalających gwałcicieli Polek. Jaki tworzy to obraz? Że organizacje te mają za nic tragedię tych Polek, ponieważ obrona ich pamięci nie wpisuje się w obecną sytuację polityczną, więc po co stawać w obronie ich czci i pamięci?
Krzysztof Żabierek
2 A.Stanisławski, Byłem świadkiem oskarżenia, Warszawa 1980, s.90-91.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!