Moi przodkowie służyli w szeregach Armii Krajowej i za swą postawę zapłacili ogromną cenę. Dziadek mój, oficer Wojska Polskiego, a następnie Armii Krajowej, został stracony w KL Auschwitz. Jego żona, a moja babcia, również żołnierz AK, więziona była w Polizei-Ersatz-Gefängnis Myslowitz. Jej siostra trafiła do obozu w Ravensbrück. A dodam, że także brat mojego dziadka był w AK, że jeden z braci mojej babci walczył u Andersa, a drugi był w partyzantce, że w konspiracji była też kolejna siostra. Tak to wyglądało w mojej rodzinie ze strony ojca.
Ale w konspiracji była także druga moja babcia, a jej brat, który również służył w szeregach AK (ukończył konspiracyjną podchorążówkę), został stracony w KL Auschwitz. Przez niemieckie więzienia przeszła również ich siostra…
Ot, polskie okupacyjne losy. Nic też dziwnego, że podczas spotkań rodzinnych nieodłącznym tematem były wspomnienia okupacyjne, że rozmawiano o przeżyciach konspiracyjnych, o służbie w partyzantce. Choć od wojny mijały kolejne lata, wciąż na nowo ją przeżywano. W takiej atmosferze wzrastałem…
Ale moja rodzina nie była tu żadnym wyjątkiem. Podobnie było w wielu innych domach, więc w szkole dużo się rozmawiało na te tematy. Koledzy i koleżanki – wszyscy dumni byli ze swych przodków, z ich odwagi i postawy. Ale czy na pewno wszyscy? Z pewnością byli i tacy, którzy w tych naszych „Polaków rozmowach” udziału nie brali, aczkolwiek chyba byli w zdecydowanej mniejszości…
Moją irytację budzi teza, że Polacy to naród bohaterów, ratujących Żydów. Prawda jest inna – ani biała, ani czarna. Polaków, którzy heroicznie pomagali Żydom, było bardzo niewielu. Niewielu Polaków kolaborowało z Niemcami i Żydów ścigało. Zdecydowana większość nie robiła nic.
— DominikaWielowieyska (@DWielowieyska) 8 lutego 2018
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!