Wiadomości

Dominikę Wielowieyską irytują polscy bohaterowie. Czyżby jakieś kompleksy?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Moi przodkowie służyli w szeregach Armii Krajowej i za swą postawę zapłacili ogromną cenę. Dziadek mój, oficer Wojska Polskiego, a następnie Armii Krajowej, został stracony w KL Auschwitz. Jego żona, a moja babcia, również żołnierz AK, więziona była w Polizei-Ersatz-Gefängnis Myslowitz. Jej siostra trafiła do obozu w Ravensbrück. A dodam, że także brat mojego dziadka był w AK, że jeden z braci mojej babci walczył u Andersa, a drugi był w partyzantce, że w konspiracji była też kolejna siostra. Tak to wyglądało w mojej rodzinie ze strony ojca.

Ale w konspiracji była także druga moja babcia, a jej brat, który również służył w szeregach AK (ukończył konspiracyjną podchorążówkę), został stracony w KL Auschwitz. Przez niemieckie więzienia przeszła również ich siostra…

Ot, polskie okupacyjne losy. Nic też dziwnego, że podczas spotkań rodzinnych nieodłącznym tematem były wspomnienia okupacyjne, że rozmawiano o przeżyciach konspiracyjnych, o służbie w partyzantce. Choć od wojny mijały kolejne lata, wciąż na nowo ją przeżywano. W takiej atmosferze wzrastałem…

Ale moja rodzina nie była tu żadnym wyjątkiem. Podobnie było w wielu innych domach, więc w szkole dużo się rozmawiało na te tematy. Koledzy i koleżanki – wszyscy dumni byli ze swych przodków, z ich odwagi i postawy. Ale czy na pewno wszyscy? Z pewnością byli i tacy, którzy w tych naszych „Polaków rozmowach” udziału nie brali, aczkolwiek chyba byli w zdecydowanej mniejszości…

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!