Felietony

Druga część wspomnień z czasów Powstania Warszawskiego Marii Okońskiej

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Dziś dla Państwa druga część wspomnień z czasów Powstania Warszawskiego Marii Okońskiej. Była ona współpracowniczką późniejszego Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego. Więziona przez komunistyczny aparat represji. Była jedynym świadkiem Jasnogórskich Ślubów Narodu. W publikacji pt. „Wspomnienia z Powstania Warszawskiego” zawarła opis wydarzeń, związany z walkami w stolicy.

Przebywając początkowo na Woli była świadkiem radości połączonej z nadzieją na szybką wygraną powstańców, po czym przemienioną w strach i panikę związaną z działalnością band kolaborujących z Niemcami włosowcami i dirlewangerowcami. W swoich opisach wspominała:

(…) na Woli grasowali własowcy -żołnierze armii sowieckiej, którzy pod dowództwem generała Własowa przeszli na stronę hitlerowców. Byli to okropni ludzie, po prostu pijana dzicz. Gdy rozchodziła się wieść, że własowcy się zbliżają, wszyscy uciekali przed nimi w popłochu, zostawiając własne domy na pastwę losu, aby tylko nie dostać się w ich ręce. Strzelali do wszystkich, gwałcili i mordowali kobiety. Nie wystarczyło im, że zastrzelili, ale znęcali się nad ludźmi w najbardziej okrutny sposób, mordując nawet matki brzemienne. Chorych w szpitalach brutalnie wyciągali z łóżek i uśmiercali.

Pomimo okrucieństw i bestialstwa, jakiemu poddana była ludność, polscy powstańcy walczyli dzielnie z nutką humoru, o czym wspomniała Maria Okońska:

(…) Widziałyśmy przy Wroniej i Żelaznej wspaniałe barykady. Było w nich wszystko: wózki uliczne, dorożki, płyty chodnikowe, słupki przystanków tramwajowych, kamienie, szyny i worki z piaskiem. Na szczycie jednej z barykad tkwił portret Hitlera. Chodziło o to, aby czołgi zdobywające barykady musiały najpierw przejechać swego pana i mistrza. Warszawiakom nigdy nie brak humoru i pomysłów (…) Namawiamy ludzi do wspólnego odmawiania różańca: „Wysyłając „Zdrowaś” do nieba, wspomagamy w ten sposób walczących”. Wśród ludzi panuje w tej chwili niezwykła solidarność. Każdy na swoim odcinku współdziała, stara się włożyć jakiś wkład do wspólnej „kasy”. Powstańcy otoczeni są miłością i opieką. Trudno już dziś ich rozpoznać – prawie każdy ma jakiś niemiecki mundur i własną zdobyczną broń[1].

W najtrudniejszym momencie w czasie pobytu na przeżywającej swoją hekatombę Woli Marii Okońskiej, przebywającej wciąż w domu sióstr Zmartwychstanek towarzyszyła troska o Najświętszy Sakrament, aby nie uległ zbezczeszczeniu. Jak zapisała:

(…) Bałyśmy się zbeszczeszczania Najświętszego Sakramentu. Ogarnęło nas poczucie zbliżającej się śmierci. Modliłyśmy się gorąco, godząc się na każdą wolę Bożą. Jest święto Przemienienia z tym cudownym tekstem Ewangelii: „Nikogo nie widzieli, jeno samego Jezusa”. Oparłyśmy głowę o tabernakulum i tak trwałyśmy przy Panu Jezusie. To było dla nas coś niesłychanego. Zawsze tabernakulum jest w ołtarzu daleko i wysoko, dotknięcie go -czymś nie do pomyślenia. A teraz możemy nawet oprzeć głowy o tabernakulum, gdzie jest żywy Pan Jezus, możemy przy Nim być tak blisko. Było to ogromne przeżycie religijne, zwłaszcza w tak strasznych chwilach.

Powyższe wspomnienia są wspaniałą lekcją miłości do Ojczyzny i pełnego zaufania do Boga ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Warto wrócić do nich, zwłaszcza w tym roku, kiedy jesteśmy świadkami coraz mocniejszych ataków, w wykonaniu tchórzy deklarujących tolerancję (Tchórzy, gdyż nigdy na podobne zachowanie nie zdecydowali się w stosunku do muzułmanów lub żydów) na religię chrześcijańską, na symbole związane nie tylko z Polską historią, lecz również na symbole wiary, które towarzyszyły naszym przodkom toczącym nierówną walkę z niemieckim okupantem

Krzysztof Żabierek

[1] M. Okońska, Wspomnienia z Powstania Warszawskiego, Warszawa 2014, s. 31.

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!