Jak już informowaliśmy, żołnierz 11 Pułku Artylerii Emil Czeczko zdezerterował i uciekł na Białoruś, gdzie daje kolejne dowody zaprzaństwa i zdrady. Tymczasem w Polsce za jego haniebny czyn konsekwencje ponieśli jego przełożeni – dowódcy plutonu, baterii i dywizjonu, w których służył.
“Po odebraniu meldunku od gen. dyw. K. Radomskiego dowódcy 16 Dywizji, min. Mariusz Błaszczak podjął decyzję o odwołaniu ze stanowisk przełożonych żołnierza, który znalazł się na Białorusi. Odwołani zostali dowódca baterii, dowódca plutonu i dowódca 2 dywizjonu w Węgorzewie” – poinformował resort obrony.
Nie moje małpy nie mój cyrk.
– Ale czy ktoś mógłby mi uzasadnić, odwołanie ze stanowiska Dcy Dywizjonu?
Dcy drużyny, plutonu, pododdziału sprawa jasna. Ale Dcy Dywizjonu? Chore❗️
Najnormalniej współczuję temu człowiekowi bo na 100proc nawet nie wiedziało o istnieniu żołnierza https://t.co/N32Rc9WKHu— PikuśPOL 🇵🇱 📿 (@pikus_pol) December 17, 2021
„Żołnierz, który wczoraj zaginął miał poważne kłopoty z prawem i złożył wypowiedzenie z wojska. Nigdy nie powinien zostać skierowany do służby na granicę. Zażądałem wyjaśnień, kto za to odpowiada” – przekazał wcześniej na Twitterze szef MON Mariusz Błaszczak.
Żołnierz, który wczoraj zaginął miał poważne kłopoty z prawem i złożył wypowiedzenie z wojska. Nigdy nie powinen zostać skierowany do służby na granicę. Zażądałem wyjaśnień, kto za to odpowiada.
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) December 17, 2021
Czytaj też:
Dezerter opowiada, jak to polscy żołnierze rozstrzeliwali wolontariuszy pomagających migrantom
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!