Jak donosi portal planeta.pl Marsz Równości w Białymstoku zakończył się zadymą. Głos w sprawie postanowiła zabrać popularna działaczka LGBT. Udzieliła wywiadu, który zapewne przejdzie do historii.
Już na początku programu Anna Zawadzka powiedziała, że nie powie swojego nazwiska, bo jest na czarnej liście mediów i nikt jej nie zaprasza. Po chwili jednak i tak się przedstawiła, chociaż przyznała, że w studiu nie czuje się bezpiecznie. Zaproponowała także, by na parady i Marsz Niepodleglości wysyłać mikrioskopijne roboty pirotechnioczne, a to dopiero początek wywiadu.
Jestem Polką i walczę o polskie sprawy dla polskich lesbijek i polskich gejów, w przeciwieństwie do wszystkich patriotów, którzy się na to powołują – mówiła Zawadzka.
Zawadzka opowiedziała, że wzięła udział w Marszu Równości w Białymstoku. Trzymając polską flagę, z kolorową peruką na głowie, weszła w sam środek tłumu obrażającego osoby w LGBT. Twierdzi, że została powalona na ziemię „przez 5 umięśnionych dryblasów”, a od śmierci uratował ją hełm ukryty pod fioletową peruką z rogami.
Pokazała też polską flagę, którą wniosła we wrogi tłum. Są na niej ślady krwi z palców Zawadzkiej. Jest pewna, że gdyby na jej miejscu znalazł się gej, z pewnością zostałby zamordowany. Jej zdaniem środowiska LGBT w żaden sposób nie prowokują do agresji.
Hełm mnie uratował. Tomografia wykazała tylko nieznaczne obrażenia w czaszce. Zostałam powalona, przeciągnęli mnie po bruku i uratowała mnie magia – zwierzyła się z Zawadzka.
Przypominamy, że Anna Zawadzka w 2016 roku została ukarana grzywną za zakłócanie mszy świętej w stołecznym kościele św. Anny. Odczytywano akurat list biskupów w sprawie aborcji.
Trochę to śmieszne, trochę przykre…
Źródło: planeta.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!