Dobiegał końca rok 1944. Czas niemieckiego panowania na Ziemi Zawierciańskiej miał się wyraźnie ku końcowi. Zygmunt Walter-Janke w książce „Śląsk jako teren partyzancki Armii Krajowej” pisze:
„W dniu 1 grudnia kompania uderzyła na magazyny żywnościowe armii niemieckiej w miejscowości Sygontka w pow. częstochowskim. Mieściły się one w fabryce syropu. Po rozbrojeniu straży zabrano 50 parokonnych wozów pszenicy, 20 worków kartoflanej mąki, 1000 worków mąki pszennej oraz 15 beczek syropu. Prawie wszystkie te zapasy rozdano miejscowej ludności.
Następną wyprawę urządził „Twardy” na magazyn spirytusu. Mieścił się on w gorzelni Podlesie koło Koniecpola. W dniu 4 grudnia rozbroił tam straż i wypuścił ze zbiorników 30.000 litrów spirytusu.
W dniu 9 grudnia kompania stoczyła walkę z oddziałem własowców we wsi Gorzkowskie Góry koło Złotego Potoku. W walce padło siedmiu własowców, kompania miała dwóch rannych.
Jeden pluton z 1 kompanii odkomenderowany został na tereny włączone do Rzeszy dla poskromienia kolonistów niemieckich, Konfiskował u nich przedmioty potrzebne partyzantom. Wrócił on do kompanii po walce w Gorzkowskich Górach. Porucznik „Twardy”, wdzięczny miejscowej ludności za jej życzliwość dla partyzantów, rozdał jej większość przynależnej przez pluton zdobyczy.
Plagą ludności polskiej byli maruderzy cofającej się armii niemieckiej, zwłaszcza z jej formacji sojuszniczych, głównie własowcy. Dopuszczali się oni rabunków, gwałtów i nierzadko – gdy natrafili na sprzeciw – morderstw. Kompania w obronie ludności przeprowadziła w dniach od 16 do 21 grudnia akcję oczyszczania terenu z maruderów własowskich, zwłaszcza w okolicach Janowa w pow. częstochowskim. Zlikwidowano dwunastu własowców.”
Rzućmy z kolei okiem do książki Zygmunta Waltera-Janke „W Armii Krajowej na Śląsku”:
„Służbę ochrony ludności własnej kompania pełniła do 2 stycznia 1945 roku. Od tego dnia rozpoczęły się codzienne potyczki z oddziałami kwatermistrzowskimi wojsk niemieckich, które próbowały przeprowadzać rekwizycje, głównie bydła. W rejonie działania kompanii do rekwizycji nie doszło. Kompania była bardzo zmęczona ustawicznymi marszami i walkami. W dniu 11 stycznia znajdowała się w gajówce Ostrężnik na szosie Żarki – Złoty Potok. Na nocleg kompania przeszła do wsi Suliszowice, gdzie czekało ją niezwykle gościnne przyjęcie.
W nocy z 11 na 12 stycznia ruszyła ofensywa radziecka i rozpoczął się niemiecki odwrót. Kompania razem ze skoczkami radzieckimi, którzy do niej dołączyli, aż do 16 stycznia organizowała zasadzki przy drogach, głównie zasadzki ogniowe. Trudno było policzyć, ilu przy tym Niemców poległo i odniosło rany. Zdobyto wiele broni i amunicji.
W dniu 16 stycznia we wsi Sieraków kompania zetknęła się z wojskiem radzieckim. W czasie porannego apelu kompania została otoczona i podziękowano jej za pomoc w walce i zażądano złożenia broni. Po złożeniu broni zebrano dowódców, mieli oni jechać do sztabu po przepustki dla partyzantów, którym kazano czekać w Sierakowie. Oprócz por. „Twardego” zabrano również por. „Basa” i jeszcze kilku starszych podoficerów oraz Anglików i jeńców rosyjskich. Pojechała również żona por. „Twardego”, „Irka”. Por. „Twardy” wystawił zaświadczenia służby Anglikom i jeńcom rosyjskim. W pobliżu Koniecpola zbiegł wraz z żona i z pozostałymi partyzantami i razem ukryli się w okolicy. Po kilku dniach wrócił pieszo do Zawiercia.
Żołnierze pozostawieni w Sierakowie, nie mogąc się doczekać powrotu dowódcy i „przepustek”, rozeszli się do domów.”
Według Zygmunta Waltera-Janke, stan osobowy kompanii w chwili jej rozwiązania wynosił ponad dwustu ludzi, przy czym nie był to koniec działalności konspiracyjnej i partyzanckiej „Twardego”. Zajrzyjmy w tym miejscu do ankiety sporządzonej na podstawie pisma skierowanego do z-cy komendanta ds. Służby Bezpieczeństwa Komendy Miejskiej MO w Zawierciu z 19 listopada 1963 roku:
„Z chwilą wkroczenia Armii Czerwonej w 1945 r. oddział Wencla St. zostaje rozbrojony, natomiast sam ucieka do Tarnowskich Gór, gdzie nawiązuje kontakt z Inspektorem AK ob. Kuzior Marian ps. „Kruk”. Prowadzi dalszą działalność współpracując z bandą Musialika Bolesława ps. „Bolesław”. W lipcu 1945 r. Wencel zostaje ujęty z bronią w ręku przy likwidowaniu bandy „Bolesława” i osadzony w więzieniu w Katowicach. W październiku 1945 r. na interwencję ówczesnego premiera Osóbki-Morawskiego i ogólnej amnestii zwolniono go z więzienia i jednocześnie ujawnił się jako członek AK. […] W październiku 1950 r. w czasie akcji „K” został aresztowany i wyrokiem WSR Katowice skazany za udział w napadzie na posterunek MO w Mrzygłodzie i za udział w zabójstwie prac. UBP Zawiercie Kazimierza Machurę. Wspomnianą karę Sąd Najwyższy uchylił i uniewinnił Wencla Stanisława.”
Stanisław Wencel zgodził się podjąć współpracę z Dep. V MBP, który wysłał go w roku 1955 do Republiki Federalnej Niemiec z zadaniem inwigilowania środowisk emigracyjnych PPS. Z RFN Wencel udał się do Francji, przy czym żadnych informacji organom bezpieczeństwa nie przekazywał, za to szczegółowo poinformował liderów PPS o tym, co dzieje się w kraju. W roku 1956 powrócił on do Polski. Z entuzjazmem powitał wydarzenia rozgrywające się w październiku 1956 roku, szybko jednak doszedł do wniosku, ze sprawy nie idą w dobrym kierunku. Warto jeszcze na zakończenie przytoczyć opinię ppor. Włodzimierza Kwietnia ze Służby Bezpieczeństwa w Zawierciu na temat Stanisława Wencla – „Twardego”, sporządzoną w dniu 21 października 1961 roku:
„Pełniąc funkcję d-cy oddziału AK ob. Wencel Stanisław u swych podwładnych uchodził za człowieka bardzo odważnego. Zaufanie to Wencel St. zdobył sobie tym, że kiedy oddział ich miał wykonać jakieś zadanie w stosunku do Niemców, to Wencel dobierał sobie kilku ludzi i czele z nimi zadanie to zostało wykonane. Jednocześnie Wencla Stanisława cechuje dobry zmysł organizacyjny, dowodem czego było to, że potrafił on zorganizować dosyć liczną grupę ludzi, którzy po dziś dzień cenią go jako swego dowódcę.
Z materiałów znajdujących się w sprawie wynika, że Wencel Stanisław stara się być zawsze w ścisłym kontakcie z b. d-cami poszczególnych grup AK, jak Filipczyk Mieczysław, bracia Bartosikowie z Niegowy, Śnitko Stanisław, Biedroń Antoni i inni. Oprócz wymienionych Wencel Stanisław stara się być bezpośrednio względnie za pośrednictwem d-ców poszczególnych grup AK w kontakcie z poszczególnymi członkami, których bardzo często odwiedza, wykorzystując do tego celu różne okazje. Niezależnie od tego, że wymieniony utrzymuje szerokie kontakty z b. czł. AK z naszego terenu z treści informacji znajdujących się w sprawie wynika, że ob. Wencel utrzymuje obecnie szerokie kontakty z b. czł. AK zamieszkałymi obecnie na terenie Będzina, Dąbrowy Górniczej, Sosnowca, Katowic i innych miejscowości. […]
W 1959 roku żona ob. Śnitki Stanisława, b. d-cy grupy AK, otworzyła prywatną jadłodajnię w Żarkach, do której systematycznie schodzili się b. czł. AK, a wśród nich Wencel, Filipczyk, bracia Bartosikowie, Kluszczyński i inni. W czasie libacji pijackich poruszali oni różne tematy związane z aktualną sytuacją w kraju i za granicą. Najczęściej dyskutowali o możliwości wybuchu wojny i ich udziału w czasie działań. W wyniku prowadzonych dyskusji dochodzili do wniosku, że ich miejsce w razie wybuchu wojny jest w lesie, wobec tego przygotowywali teren, gdzie mogliby się ukrywać oraz możliwość zaopatrzenia poszczególnych członków w broń. Z toku dyskusji wynikało, że w broń zaopatrzyć ich może Bartosik Bronisław. […]
Na podstawie całokształtu materiałów znajdujących się w sprawie p-ko ob. Wenclowi oraz indywidualnych rozmów wynika, że figurant jest zdolny w każdej chwili zorganizować grupę swoich ludzi i objąć nad nimi dowództwo. Wynika to z jego cech osobistych, jak szybka decyzja, odwaga, umiejętność pozyskania sobie ludzi i znajomość terenu.”
Wojciech Kempa
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!