Red. Andrzej Krajewski z „Dziennika Gazety Prawnej” pochylił się nad kwestią żydowskich roszczeń, zwracając uwagę, że rząd w tej sprawie przyjął taktykę strusia.
Krajewski zauważa, że skarbnik World Jewish Restitution Organization Gideon Taylor znajmił w środę tygodnikowi „The New York Jewish Week”: „Mamy nadzieję, że polski rząd zrozumie, że trzeba się zająć odszkodowaniami”, przy czym Taylor nie ukrywał, że organizacje skupione pod szyldem WJRO będą sukcesywnie zwiększały nacisk na Warszawę, by zmieniła swe nieprzejednane stanowisko.
W ślad za tym w Internecie pojawiły się krótkie filmy z relacjami wiekowych osób, których krewni przed 1939 r. posiadali w Polsce domy, sklepy, fabryki etc. O sprawie pisaliśmy tutaj:
WJRO, czyli Światowa Organizacja Restytucji Mienia Żydowskiego, została utworzona w 1993 roku, by wyciągać kasę od państw Europy Środkowo-Wschodniej, tak jak to wcześniej skutecznie czyniły podobne organizacje w odniesieniu do Niemiec i Austrii. Trudno jednak te sytuacje porównywać. Krajewski tak o tym pisze:
„Poczucie odpowiedzialności za Holokaust i chęć kupienia wybaczenia sprawiły, że już kanclerz Konrad Adenauer promował taki model współpracy ze środowiskami żydowskimi. Poza tym, choć kwoty wydają się ogromne, to dla Niemców nie są wydatkiem wartym rozdzierania szat. Wręcz przeciwnie, traktuje się je jako znakomitą inwestycję procentującą w polityce międzynarodowej.
Sytuacja Polski przedstawia się diametralnie inaczej i zgoła fatalnie, z racji zupełnie innego kontekstu. Wyobraźmy sobie, że nasz rząd godzi się na zaspokojenie roszczeń WJRO. Taka decyzja w powszechnym odczuciu Polaków wołałaby o pomstę do nieba. Kraj, który padł ofiarą najazdu III Rzeszy, spustoszony i rozgrabiony przez Niemców, a potem Sowietów, którzy zawłaszczali sobie wszystkie urządzenia przemysłowe i dobra materialne, jakie tylko napotykali, miałby płacić odszkodowania. Choć sam nie był inicjatorem i sprawcą tej katastrofy. Powszechne poczucie niesprawiedliwości potęgowałby fakt, że reperacje rząd musiałby de facto wyjąc z kieszeni podatników.”
Co więc proponuje red. Krajewski, zwłaszcza że uznaje on za wielce prawdopodobne, iż nadejdzie taki moment w którym Stany Zjednoczone przycisną nas w kwestii realizacji roszczeń żydowskich? Ano oddajmy ponownie mu głos:
„Polska może więc twardo odrzucać roszczenia i próbować w Waszyngtonie tworzyć własne lobby, by choć trochę zrównoważyć wpływy lobby żydowskiego. Może rozluźnić relacje z USA i usiłować balansować między mocarstwami (co od kilku lat uskutecznia Orban). Otwartą drogą pozostaje nowe zbliżenie z Niemcami i postawienie na integrację z UE oraz euroentuzjazm. Teoretycznie jest też opcja rosyjska. Narodowej prawicy już marzy się porzucenie Zachodu i zbliżenie z Kremlem. Bez baczenia na to, że Polska była dla Rosji zawsze albo śmiertelnym wrogiem, albo podbitą, eksploatowaną gospodarczo kolonią. Natomiast sojusz na warunkach, choć z grubsza przypominające partnerskie, nigdy się nie zdarzył. A jeśli coś się nie zdarza przez pierwsze 700 lat kontaktów, to należałoby w końcu założyć, iż jest po prostu niemożliwe. Pozostaje też izolacjonizm. No albo zdecydowanie, wbrew odczuciom opinii publicznej, że należy jednak płacić, bo opieka Waszyngtonu jest tego warta.”
Pomijając już to, że red. Krajewski ma raczej mętne wyobrażenie na temat pragnień „narodowej prawicy”, to należy zauważyć, że postrzega on „opiekę” ze strony Waszyngtonu jako coś na kształt protektoratu, w którym rola Polski miałaby się sprowadzać do kategorii terytorium zależnego, czyli byłaby ona dokładnie taka, jaka byłaby dla niego nie do przyjęcia w relacjach z Rosją, zwłaszcza że w „pakiecie” mielibyśmy znosić konieczność płacenia olbrzymiego haraczu…
/dziennik.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!