Jak informuje portal pch24.pl eksplozja w powstającym budynku to wszystko dzieło osób zrzeszonych w „Podziemnej organizacji obronnej Brygada Wschód”. Ich działania – jak tłumaczą – wymierzone są w niszczącego przyrodę dewelopera i mają zniechęcić do kontynuowania inwestycji.
W Bielsku Białej ujawniła się grupa okrzyknięta mianem ekoterrorystów. „Brygada Wschód” grozi, że w przypadku kontynuowania przez dewelopera inwestycji na Sarnim Stoku, przeprowadzone zostaną zamachy na powstające obiekty. Ekoterroryści przyznali się już do wysadzenia (17 lipca) w jednym z budynków butli z gazem, co doprowadziło do jego częściowego zniszczenia. Twierdzą, że to nie koniec działań dywersyjnych. Zaś osoby, które wcześniej podpaliły sprzęt budowalny określają mianem bohaterów.
Swoją wiadomość skierowaną do dewelopera „DVL Group Progres” samozwańcza „Brygada Wschód” przesłała do mediów. Ekoterroryści żądają opuszczenia przez inwestora Sarniego Stoku. Do 6 sierpnia mają zostać wstrzymane prace, a do 31 października bloki, które już stoją, mają być rozebrane, a plac budowy uprzątnięty. Za kilka lat w miejscu bloków wyrosnąć ma las.
W liście przesłanym do mediów łączniczka „Brygady Wschód” szeroko opisuje żądania grupy i wyjaśnia okoliczności dotychczasowych zdarzeń. Ekoterroryści wskazali m.in. na bezsilność mieszkańców wobec rozpoczętej w 2015 roku ekspansji dewelopera, który „w spokojnej, malowniczej okolicy z rozległymi obszarami łąk i lasów” rozpoczął budowę apartamentowca… a następnie kolejnych, większych.
„Deweloperzy, jak międzynarodowe korporacje, niszczą przyrodę i żerują na słabszych i biedniejszych. Jedyną wartością, jaką wielbią, jest pieniądz. Dla niego nie cofną się przed niczym! Są wiecznie nienasyceni. Ludzie już zajmują znacznie za dużo miejsca, lecz oni wciąż chcą zagrabiać więcej. Przestaną dopiero, gdy wytną ostatnie drzewo i wypędzą ostatnie zwierzęta z ich naturalnego domu” – napisała łączniczka.
I jak dodaje, minął czas wyciszania problemu. „Nadszedł czas konsekwencji. Bywa, że w dobrej sprawie musimy się uciec do pirackich metod. W wtedy to piractwo staje się dobrą sprawą. Nie nasze umiejętności świadczą o nas, lecz dojrzałe decyzje. A nawet człowiek mały jest zdolny do największych czynów” – czytamy.
Jak wyjaśniła autorka listu, akcja sabotażowa z wysadzeniem butli gazowej pokazała też inny problem, bowiem tak niewielka eksplozja nie powinna doprowadzić do zawalenia się budynku. To rodzi pytania o jakość wykonywanych prac – „byle jak, byle szybko”, a „łamanie podstawowych norm jest na porządku dziennym”. Sam fakt przeprowadzenia akcji miał ujawnić brak ochrony terenu budowy.
„Wybuchy butli miały za zadanie rozerwać parę kawałków ścian i co najwyżej, nieznacznie naruszyć konstrukcje budynków. Miało to przekonać dewelopera i jego tępych parobków, że żarty się skończyły i miało zmusić ich, by sami dokończyli robotę i w sposób nadzorowany, wyburzyli swoje betonowe straszydła. Zawalenie się jednego z budynków, było dla nas całkowitym zaskoczeniem. Wybuch butli z gazem NIE MIAŁ PRAWA ZAWALIĆ trzypiętrowego bloku o żelbetowych fundamentach, w obrębie których została ona umieszczona” – napisała łączniczka.
Brygada wezwała przy tym mieszkańców już zamieszkałych apartamentowców, by powołali niezależnych ekspertów z zakresu budownictwa i konstrukcji budynków, którzy ocenią sposób wykonania mieszkań.
W liście ekoterroryści wyjaśniają, że nie są wrogami deweloperów. „Jesteśmy wrogami barbarzyńców. Bo deweloper, który buduje osiedle na obszarze zurbanizowanym, lub na terenie wyburzanych uprzednio, starych budowli, nie naruszając w ten sposób ładu przestrzennego i nie niszcząc przyrody, nie jest dziś wrogiem matki ziemi” – napisała łączniczka.
CO o tym sądzicie? Czy to prawdziwy atak terrorystyczne czy zwyczajna prbóa medialnego zaistnienia? Czekamy na wasze komentarze.
Źródło: pch24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!