Udział polskich firm w budowie elektrowni atomowej może wynieść od 50 do 70 proc. – szacują eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Podobne szacunki prezentują firmy, które złożyły polskim władzom oferty budowy elektrowni. Przeprowadzono już setki rozmów na ten temat – czytamy na portalu wprost.pl.
Choć początki energetyki jądrowej w Polsce miały miejsce w 1971 roku (w sierpniu tamtego roku ówczesne władze zdecydowały o budowie elektrowni), to prace budowlane ruszą dokładnie 55 lat później. Zgodnie z przyjętym przez Radę Ministrów harmonogramem budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej rozpocznie się w 2026 roku. Po sześciu latach ma zostać oddany do użytku pierwszy blok elektrowni o mocy około 1-1,6 GW. Kolejne bloki mają być wdrażane co 2-3 lata, zaś cały program jądrowy zakłada budowę bloków jądrowych o łącznej mocy zainstalowanej od ok. 6 do 9 GWe w oparciu o sprawdzone reaktory jądrowe generacji III (+).
Z szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że budowa dwóch elektrowni jądrowych w Polsce to koszt ok. 184 mld zł. Analitycy instytutu szacują, że udział polskich firm w budowie atomu w realistycznym scenariuszu może wynieść od 50 do 70 proc. Wartość inwestycji przeprowadzonych przez polskie firmy wynieść ma ok. 130 mld zł, co powinno zapewnić od 26 tys. do niemal 40 tys. nowych miejsc pracy.
Podobne szacunki – co do udziału polskich firm – prezentują firmy, które złożyły polskiemu rządowi oferty budowy pierwszej elektrowni jądrowej. Chodzi o francuski EDF, amerykański Westinghouse Electric Company oraz Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP).
O udziale polskich firm w przedsięwzięciu dyskutowano podczas niedawnej konferencji „Atom dla Polski”, zorganizowanej przez Klub Energetyczny oraz Wydział Zarządzania UW w Warszawie. Prezes EDF Polska Thierry Deschaux podkreślił, że przeprowadził już rozmowy z ok. 100 firmami z naszego kraju w kwestii ich zaangażowania w projekt jądrowy w Polsce. – Chcemy zaangażować firmy z Polski w całej Europie i to nie będzie koniec, już certyfikowaliśmy 70 firm z Polski które mogą zacząć pracować z nami w całej Europie – powiedział podczas konferencji Deschaux.
Rozmowy z ponad 500 polskimi przedsiębiorstwami przeprowadził już Westinghouse. – Rozmawialiśmy z ponad 500 polskimi firmami, które w jakiś sposób dają mandat do tego, żebyśmy się wymieniali technicznymi informacjami dotyczącymi budowy elektrowni. Wyprzedzająco rozmawiamy z polskimi firmami, żeby sprawdzić, z kim będziemy mogli współpracować. Chcemy zachęcić polskie firmy, żeby spróbowali spełnić nasze wymagania. Wiele polskich firm już pracuje dla biznesu jądrowego – powiedział prezes Westinghouse Polska Mirosław Kowalik podczas konferencji.
Westinghouse szacuje, że wartość zleceń dla polskich firm wyniesie ponad 100 mld zł.
Wszystko wskazuje na to, że to właśnie Amerykanie wybudują pierwszą elektrownię atomową w naszym kraju w Lubiatowie. Oferta Westinghouse – jak pisała niedawno „”Rzeczpospolita” – dotyczy budowy reaktorów Westinghouse typu AP1000. David Durham, prezes Energy Systems w Westinghouse w wywiadzie, którego udzielił w tym tygodniu gazecie podkreślił, że kalendarz realizacji projektu jądrowego „jest bardzo napięty, ale możliwy do realizacji, pod warunkiem jednak, że podjęcie decyzji i wybór partnera nastąpią w tym roku”. – Jeśli decyzja zostanie podjęta rychło, jesteśmy w stanie rozpocząć prace od razu. Mamy szczegółowy plan rozpoczęcia przygotowań. Każdy dzień opóźnienia czyni harmonogram coraz trudniejszym do realizacji – powiedział Durham.
W kwestii kooperacji z polskim firmami Durham podkreślił, że podpisano do tej pory 34 listy intencyjne. Szacuje on, że udział polskich firm w łańcuchu dostaw przy budowie elektrowni jądrowej w Polsce wyniesie ponad 50 proc.
– Mówimy tu o elektronice, pompach, materiałach, usługach inżynieryjnych, budowlanych itd. – powiedział Durham, podkreślając, że jest „niewiele komponentów elektrowni jądrowej, które nie mogą pochodzić z Polski”.
Rozmówca gazety wyklucza natomiast łączenie sił z EDF i KHNP, podkreślając, że „nasze technologie są zbyt różne”.
Przedstawiciel KHNP podkreślał podczas wspomnianej konferencji, iż dzieli zaangażowanie polskich firm z zależności od sposobu realizacji na trzy sektory. Pierwszy to te, które polskie firmy mogą dostarczyć samodzielnie. Drugi to dostarczanie produktów i usług we współpracy z koreańskimi usługami i trzeci sektor – po pewnym czasie. – W taki stopniowy sposób chcemy zwiększać udział polskich firm w rozwoju pierwszej elektrowni jądrowej. Jeśli chodzi o local content, to będzie to na początku 40 proc., a wzrośnie do 50 proc., a następnie aż do 70 proc. przy budowie wszystkich 6 bloków – powiedział Minhwan Chang, dyrektor biura w Pradze KHNP.
Jak podała w czwartek „Rzeczpospolita”, niebawem Polska Grupa Energetyczna oraz prywatny koncern energetyczny ZE PAK mają podpisać list intencyjny z Koreańczykami dotyczący budowy drugiej elektrowni jądrowej w Polsce. Wspólne konsorcjum ma realizować projekt w Pątnowie. Dlaczego Polacy chcą postawić na Seul? Jak pisze dziennik, to element współpracy zbrojeniowej, a także w sektorze spożywczym. KHNP miało zaproponować też najbardziej korzystną ofertę finansową i transfer technologii.
/wprost.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!