Eurokołchoz za dalszym zawieszeniem ceł na ukraińskie zboże. Decyzja europosłów zapadła przy 428 głosach za, 131 przeciw i 44 wstrzymujących się. Teoretycznie nowe rozporządzenie przewiduje, że Komisja Europejska będzie mogła podjąć środki, jakie uzna za konieczne, w przypadku zakłóceń na rynkach jednego lub większej liczby państw członkowskich w związku z importem z Ukrainy.

W ramach wzmocnionych środków ochronnych mających na celu ochronę unijnych rolników, Komisja może uruchomić tzw. kwoty importowe w przypadku szczególnie wrażliwych produktów rolnych: drobiu, jaj, cukru, owsa, kaszy, kukurydzy i miodu. Nie łudźmy się jednak – KE nie będzie broniła polskich rolników przed zalewem taniego, niespełniającego norm ukraińskiego zboża. Jak się bowiem okazało, na listę towarów objętych kwotami importowymi nie wpisano ani pszenicy, ani jęczmienia, o co zabiegała Polska.

Ponowne nałożenie ceł będzie możliwe, jeżeli import tych produktów przekroczy średnią wielkości importu odnotowaną w drugiej połowie 2021 roku oraz w całym roku 2022 i 2023.

– Przedłużenie środków wsparcia handlu potwierdza solidarność UE z Ukrainą w obliczu rosyjskiej agresji. Głosowanie to jednocześnie wzmocni odporność gospodarczą Ukrainy i ochroni interesy europejskich rolników. Dotrzymamy słowa – będziemy wspierać Ukrainę aż do jej zwycięstwa militarnego i przystąpienia do UE i NATO – powiedziała europosłanka Sandra Kalniete z Europejskiej Partii Ludowej, która była sprawozdawcą projektu.

NASZ KOMENTARZ: Wszystko wskazuje, że wojna na Ukrainie będzie miała dwóch przegranych – Ukrainę i Polskę. Ta pierwsza straci cześć terytorium, ta druga – rolnictwo. No cóż – ktoś przecież będzie musiał zbierać szparagi u Niemców. Śniadzi nachodźcy z Afryki i Azji raczej się do tego nie nadają.

Polecamy również: Gigantyczna afera korupcyjna na Ukrainie