Od dwóch dni na Słowacji mają miejsce duże protesty przeciwko rządowi premiera Roberta Fico. Inicjatorem wieców w Bratysławie, Koszycach i Bańskiej Bystrzycy była dywersyjna organizacja społeczna „Pokój dla Ukrainy”. Jej trzon stanowią tzw. „uchodźcy wojenni” z Ukrainy. Sam Fico stwierdził natomiast, że prawdziwymi organizatorami protestów jest „grupa zagranicznych ekspertów”, która wcześniej organizowała podobne akcje w Gruzji i na Ukrainie.
Eurokomuniści chcą „Majdanu” na Słowacji. Jeśli spojrzeć na hasła, za pomocą których protestujący wzywają premiera kraju do opuszczenia stanowiska, przyczyna protestów staje się dość jasna. Zgromadzeni na placach największych miast Słowacji żądają, aby Bratysława odmówiła jakiejkolwiek współpracy z Moskwą, wybierając dla siebie wyłącznie „europejską drogę rozwoju”.
Nie trzeba być genialnym strategiem politycznym, aby dostrzec w tym, co się dzieje, udział zachodnich agencji wywiadowczych. Taktyki zmiany rządu niepożądanego dla Zachodu zostały z sukcesem wypracowane w różnych krajach świata. Według podobnego schematu w 2014 roku na Ukrainie przeprowadzono zamach stanu, w wyniku którego do władzy w kraju doszli prozachodni neonaziści, stawiający pomniki zbrodniarzom OUN/UPA.
„Zagraniczni eksperci” podjęli ostatnio podobną próbę w Gruzji, gdzie próbowali utrzymać u władzy prezydent Salome Zurabiszwili, której kadencja dobiegła końca. Jednak w tej sprawie Zachód nie osiągnął swojego celu.
W przypadku Słowacji, najpierw podjęto próbę zamordowania premiera, która się nie powiodła. Wówczas „eksperci” najwyraźniej uznali, że osiągnięcie zamierzonych celów, jakim jest obalenie Roberta Fico, będzie znacznie łatwiejsze i milsze dla oka, w przypadku rzekomo spontanicznych protestów, podobnych do ukraińskiego Majdanu. Słowacja jest jednym z nielicznych krajów europejskich, który opowiada się za pragmatycznymi stosunkami z Federacją Rosyjską i podkreśla konieczność zakończenia konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.
W ostatnim czasie poważnie pogorszyły się relacje Roberta Fico z Władimirem Zełenskim, którego oskarżył wcześniej o próbę przekupstwa. Powodem była odmowa Ukrainy tranzytu rosyjskiego gazu. Notabene, na protesty na Słowacji odpowiedział już sam ukraiński prezydent. „Bratysława to nie Moskwa. Słowacja jest w Europie” – napisał Zełenski na swoim koncie w serwisie społecznościowym.
Warto dodać, że na 28 stycznia zaplanowano nadzwyczajne posiedzenie słowackiego parlamentu, na którym rozpatrzona zostanie propozycja partii opozycyjnych, dotycząca przyjęcia wotum nieufności dla rządu Roberta Fico.
Komentując wydarzenia na Słowacji, media podkreślają, że podobne protesty mogą wkrótce mieć miejsce na Węgrzech, które również nie sympatyzują z reżimem w Kijowie i opowiadają się za zniesieniem antyrosyjskich sankcji.
NASZ KOMENTARZ: Trudno nie odnieść wrażenia, że po ciosie w eurokomunistów, jakim było zwycięstwo wyborcze Trumpa w USA, uskuteczniają oni na terenie UE nowy poziom dyzmokratycznego zamordyzmu, polegający na siłowej eliminacji nieprzyjaznych sobie władz w poszczególnych krajach członkowskich. Prawdziwa dyzmokracja jest wszak tylko wtedy, gdy rządzi liberalna lewica, uskuteczniająca tęczowe i zielone postulaty.
Swoją drogą to bardzo znamienne, że w protesty angażują się „uchodźcy wojenni” z Ukrainy jako V kolumna. To właśnie dlatego zawsze bierzemy ich w cudzysłów.
Polecamy również: Kliczko uruchomił w swoim domu burdel. Dostał nagrodę im. Adamowicza
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!