– Jeżeli powtórzy się sytuacja, jeżeli będzie mowa nienawiści, jeżeli będą hasła, jeżeli będzie dużo tych haseł, jeżeli będą znaki zakazane prawem, zagrożenie dla życia zdrowia. To są te przesłanki, które mówią, że można rozwiązać zgromadzenie – stwierdziła dzisiaj rano w TOK FM Ewa Gawor, dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Warszawie.
– Czy jedno hasło, jeden wybryk może spowodować rozwiązanie zgromadzenia, czyli podniesienie tak naprawdę ręki na wolności konstytucyjne? A co zrobią osoby, które w nim uczestniczą i dowiedzą się, że zostało ono przez kogoś rozwiązane? To nie są proste decyzje – tłumaczyła.
Dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m.st. Warszawy zasłynęła niechlubnie w zeszłym roku, dając na konferencji prasowej Urzędu kuriozalne wytłumaczenie decyzji o rozwiązaniu Marszu Powstania Warszawskiego.
– Na początku pochodu znajdowały się osoby, w tym także jego przewodniczący, ubrane na czarno ze znakami falangi na ramieniu. Opaski miały kształt i sposób noszenia i symbolikę bezpośrednio nawiązującą, w naszej ocenie, do sposobu używania tożsamych elementów ubioru przez członków nazistowskiej organizacji NSDAP, jak i Ochotniczej Milicji Bezpieczeństwa Narodowego, tzw. czarnych koszul: włoskiej organizacji faszystowskiej – powiedziała Gawor. – Sposób ustawienia czoła pochodu i użycia flag nawiązywał do przemarszów z lat 30. włoskich faszystów i niemieckich nazistów.
Jednak się nas boją. To dobrze.
Źródło: dzienniknarodowy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!