Kto nie słyszał o słynnym filozofie, badaczu, myślicielu Francisie Fukuyamie i jego koncepcji „Końca Historii” ? Napisano już wiele monografii na temat jego publikacji. Wielu ludzi wytykało mu przesadny optymizm. Badacze z zakresu realistycznego spojrzenia na stosunki międzynarodowe w ostatnich dekadach ostatecznie pogrzebali optymistyczną, wydawałoby się melodię Fukuyamy. Ale czy to wszystko? Czy trzeba przejść do porządku dziennego nad tą koncepcją, która zawiodła i włożyć ją do szufladki „historia nieudanych koncepcji”. Może myśl przewodnia koncepcji nie zawiodła i wypełniła swoją rolę, a jej oryginalne przeznaczenie było inne? Chciałbym spróbować tym tekstem odpowiedzieć na pytanie: Czy za tym stała dobra wola w ocenie sytuacji”? Czy może był to rodzaj manipulacji ideologicznej wyrastających z przemyśleń filozoficznych i wprowadzonych jako koncepcja, która jest elementem wojny informacyjnej?
Zacznijmy od głównych punktu tezy artykułu „The End of History?, wydanego przez edytora Owena Harrisa w „National Interest”[1]. Po pierwsze Fukuyama stwierdził, że wraz z upadkiem komunizmu ostatnia alternatywa dla liberalizmu została zlikwidowana. Ten fakt wraz z powszechnym (szczególnie później za administracji Billa Clintona) jak na tamte czasy przekonaniem o nieuchronnym przejściu komunistycznych Chin na stronę świata liberalnego, jako konsekwencja bycia częścią (Hubem -ośrodkiem- produkcyjnym) globalnego systemu handlowego. Rysowało to w umysłach intelektualistów celowość procesu dziejowego, jako drogi budowania liberalnych międzynarodowych instytucji, kapitału i kosmopolitycznej ideologii która ma być powszechnym dziedzictwem ludzkości. Fukuyama nawiązuje do koncepcji obecnej w myśli Hegla o pożądanym i ostatecznym stanie stosunków społeczno-politycznych. Momentem kiedy wybił się on do szerszej świadomości zachodniej publiki jest opublikowanie jego artykułu przez Jamesa Atlasa w New York Timesie. Jeszcze bardziej po podchwyceniu mowy, podczas której jeden z autorów polityki powstrzymywania Związku Radzieckiego w Euroazji, George Kennan ogłosił koniec zimnej wojny. Był on również
założycielem Policy Planning Office, czyli miejsca pracy Fukuyamy z czasu końca zimnej wojny. W czasach wydania artykułu i przemowy Kennana, a także stanowiska Fukuyamy, prasa skłaniała się do uznania, w ślad za „The Sources of Soviet Conduct” 40 lat wcześniej, „Końca Historii”, za oficjalną lub doktrynę politykę Stanów Zjednoczonych. Moim zdaniem od tego momentu możemy mówić o początku drogi tez Fukuyamy od komunikatu medialnego w przestrzeni publicznej do doktryny wykorzystywanej, promieniującej przez USA do utrwalenia swojej hegemonii kulturowej i intelektualnej w obszarach nie tylko krajów byłego bloku wschodniego, ale i na całym świecie.
Skłaniam się do wniosku, że wraz z końcem Zimnej Wojny, wielu geo strategów przyjęła „Koniec Historii” z wielką chęcią i ulgą, wobec niesprecyzowanej nowej doktryny polityki USA, które nie miało rywala. Tytuł i idea płynącej z artykułu pozwalała na systematyczną nullifikację oporu umysłu wobec systemu liberalnych demokracji na całym świecie („kto będzie walczył opierał się i zwyciężał z postępującym nieuniknionym postępem”?). Jednocześnie dawała czas na wypracowanie bardziej sprecyzowanej doktryny. Stało się jednak dokładnie odwrotnie. Geo-strateg Stratforu Peter Zeihan wielokrotnie podczas swoich wystąpień porównywał zaangażowanie i myśl prezydentów USA od Georga Busha Seniora do Obamy czy Trumpa[2]. Jego zdaniem tylko Bush Senior miał ikrę do kompleksowej polityki zagranicznej, a pozostali trzej (Clinton, Busha Juniora i Obama) zajmowali się polityką zagraniczną tylko ogólnie i z konieczności. Bush Junior miał wojnę z terrorem oczywiście więc bardziej reagował i wykonywał pojedyncze ruchy względem Rosji na podstawie doktryny otoczenia[3] , jak tarcza anty rakietowa czy przesilenie Saaszwilego w Gruzji etc. Obama próbował przygotować USA na świat multi-polarny lub wypróbować „nowe” (odwrócone od dotychczasowego) podejście (jak na ostanie 20 lat) na przykład reset z Rosją, gesty wobec Chin lub traktat o kontroli programu nuklearnego z Iranem (czyli próba Contaiment). Nie docenił faktu, że generalne kierunki polityczne wymienionych frakcji i państw (z USA na czele) były równie utrwalone w mentalności decydentów, jak hegemonia Ameryki i tylko widoczny początek końca hegemonii może być punktem, z którego można skutecznie wyprowadzać nową koncepcję polityki zagranicznej. Można zauważyć nawyk przyzwyczajenia, który widoczny był u oponentów rozwiązań polityki zagranicznej Obamy.
W dalszej części artykułu spróbuję wejść na chwilę w buty klasycznego liberała i zobaczyć i spróbować określić jak myśl Fukuyamy mogła zmienić moją percepcję na demokracje liberalną lub demokracje w ogóle, jak również zmiany percepcji innych ośrodków cywilizacyjnych (z własnym modelem społeczno-politycznym) na szeroko pojęty świat zachodu w ciągu ostatnich 30 lat. Nawet jeśli tezy zawarte w „końcu historii” były napisane jako artykuł dla prasy specjalistycznej. Sama substancja artykułu dodarła do szerokich mas w i poza zachodem (być może także do polityków i elit intelektualnych) na drodze propagacji przez bardziej powszechne medium jak New York Times. Treści w magazynach specjalistycznych raczej trzymają się faktów, które mają wykazywać pewne zjawiska lub podpierać tezy. Sposób przekazywania informacji przez bardziej popularną prasę jest cecha charakterystyczna spłycania przekazu i zrozumienia zagadnienia przez odbiorców. Trzeba sobie wyobrazić co ja jako 20-30-40-60-latek w 1989,1990,1991 roku myślę sobie ,kiedy czytam w New York Times artykuł Fukuyamy? Pod wpływem wydarzeń (upadek bloku wschodniego wraz z murem Berlińskim) roztaczana przez pracownika Stratforu wizja wydaje mi się bardzo prawdopodobna lub przez entuzjazm, czasów niemalże pewna. W następnych dekadach (lata 90-te, 2000-te) coraz bardziej zaczynam wierzyć aniżeli wiedzieć, że demokracja i kapitalizm są najlepszymi możliwymi systemami dla ludzkości. Dlaczego teraz bardziej wierzę aniżeli wiem? Jako klasyczny liberał lub osoba, która wychowywała się w anglo-saskim świecie morskim jestem przyzwyczajony do ciągłej i częstej cyrkulacji idei, również jeśli chodzi o filozofię polityczną. Mam z tyłu głowy imperatyw, który każe mi nie przyzwyczajać się do panowania jednej idei przez dłuższy okres czasu niż jedno pokolenie. Cenię krytyczne myślenie, które pozwala mi dostrzegać lub przyjmować komunikat promieniujący przez moje społeczeństwo, kiedy jakieś rozwiązania i idąca za tym filozofia zawiodła i trzeba ją zmienić (domniemanie tymczasowości praktycznej wszelkiej idei). Konieczność zmiany jest związana z praktyczną stroną rzeczywistości . Innymi słowy to potrzeba jest matką inwencji („potrzebujemy nowego -izmu”). Ale co się dzieje, kiedy nie ma motywacji mające swe źródło w zagrożeniu totalnym zniszczeniem. Kiedy nie ma już bezpośredniego zagrożenia (lub jest oddalone), rozluźniamy się, garda spada. Nie mamy takiej potrzeby innowacji i spojrzenia krytycznego na swoje doczasowe metody. Dodatkowo czytam w gazetach o końcu historii, wiele razy. Jak to na mnie wpływa? Czyli teraz już powinno być tylko dobrze, w większości przypadków lub tych najważniejszych? Szczególnie, że cechą charakterystyczną sporu zimno-wojennego jest konflikt kapitalizmu z socjalizmem. Jest to antagonizm o podłożu bardziej materialnym, aniżeli duchowym nawet jeśli po obu stronach występowało zaangażowanie o charakterze religijnym. Treść sporu dotyczyła materii, środków produkcji, systemów politycznych i ekonomicznych. Czyli czynnik ostateczności w tezie o końcu historii ma odcień materialistyczny. Gdy człowiek religijny staje naprzeciw koncepcji ostateczności związanej z metafizyką religią, nadprzyrodzonością, to raczej pespektywa wieczności daje mu motywacje (jeśli wierzy) do starania się na co dzień coraz bardziej. Kiedy jako klasyczny liberał uznaje wyższość swojej koncepcji, biorąc pod uwagę całe dzieje walk idei i systemów, a także fakt bycia obywatelem państw zachodnich otwiera mnie na samozadowolenie. Osiadam na laurach. I jaka jest tego konsekwencja? Przestaje myśleć lub nie myślę już tak intensywnie o moich rozwiązaniach, filozofiach . Mija 20-25 lat i nagle mój krąg kulturowy ”budzi się z ręką w nocniku”. Zaczynam rozglądać się za źródłem problemu. Jednak tym razem nie mam skłonności do bycia krytycznym wobec siebie, a widzę zagrożenie lub obwiniam tendencję idei obecnego czasu. Z miejsca oskarżam ludzi, którzy 20-30 lat temu mieli poglądy konserwatywne (i ich nie zmienili, tylko pogorszyła się ich sytuacja materialna) o faszyzm. Nie zauważam, że termin zwiększył swoje widełki znaczeniowe. Dla mnie faszyzmem jest już wszystko co nie liberalno-demokratyczne. Zagrożeniem nie jest komunizm bo on oficjalnie skończył się na końcu zimnej wojny . Czyli nie ma u mnie (są przynajmniej w zaniku), że się tak wyrażę typowe cechy krytycznie myślącego człowieka, Krytycznego również wobec swojej perspektywy i jej filtrów. Nie myślę elastycznie o położeniu ludzi, którzy popierają ruch ,który wzbudza moją irytację. Jest to cecha zacietrzewienia dogmatycznego. „Skąd się to pojawiło w mojej myśli”? Przecież jesteśmy w stadium postępu historycznego, gdzie przynajmniej w krajach centrum (używając nomenklatury Wallersteina) liberalna demokracja powinna być puntem wyjściowym. Paradygmatem, którego się nie kwestionuje. Jednocześnie albo nie widzę albo przymykam oko na radykalizację postaw środowisk lewicowych. Aczkolwiek sam Fukuyama mówi, że widzi tendencje radykalne również wśród demokratów, lewicy w stronę skrajnej lewicy[4]. Nie wspomina o Frankfurtczykach i ich wpływie. Twierdzi tylko, że za radykalizację jeśli chodzi o stadia inicjacji i kontynuacji pędu odpowiada radykalizm drugiej strony. Wracając do przemyśleń człowieka zachodu. Co spowalnia rzekę moich myśli dotyczących mojego ustroju w ramach demokracji liberalnej systemu zachodniego? Czy interpretacja myśli Hegla przez Fukuyame jest bardziej podobna do myśli lekkoduchów morskich anglo-saskich, czy pewnego rodzaju dogmatyzmu wynikającego z filozofii idealistycznej kontynentalnej czasów Hegla? Jak zmienia się postrzeganie hegemonii zachodniej (na wskutek mojego zachowania), której legitymizacja oparta jest na ideologii, systemie wartości, posiadającej znamiona uniwersalizmu, widziane z innych centrów kulturowych? Działania antify (innych ekskluzywnych i inkluzyjnych grup) wskazują na to, że ludzie zachodu zachowują się wokół swojego totemu plemiennego tak samo, jak inne kręgi cywilizacyjne wokół swojego. Niszczy to uniwersalizm stosowany w stosunkach międzynarodowych jako pretekst do interwencji lub wtrącania się w sprawy innych krajów. Hegemonia kulturowa jako czynnik wpływający na geopolitykę stanowi o zdolności do kreowania zalążków buntu lub oporu względem wpływów hegemona na obcym kulturowo terenie obniżając takie szanse do minimum. Wraz z polaryzacją społeczeństw zachodnich i przyjęciem przez polityczne liberalne centrum programu nowej lewicy z lat 60-tych (poglądy skrajnie lewicowe, czy lewackie), inne tradycje cywilizacyjne miały już dodatkowy, może najważniejszy pretekst aby odrzucić moralne przywództwo zachodu „nad stołem”. Wcześniej koncepcja praw człowieka była używana jako element uzasadnienia poszerzenia wpływów przez mocarstwa kolonialne później demokratyczne w krajach spoza cywilizacji euroatlantyckiej.
Dzisiaj ludzie z tych krajów widzą i wyczuwają, że ludzie zachodu („elita” intelektualna i gospodarcza) zachowują się wokół demokratycznego totemu, tak samo jak wszyscy inni, czyli plemiennie. Niszczy to czynnik uniwersalizmu obecny w liberalnej demokracji, jeszcze bardziej podkopując dziedzictwo prezydenta Wilsona[5], czyli systemu międzynarodowych liberalnych instytucji, który miał uczynić świat bezpieczny dla demokracji. Co było podstawą początku uzasadnienia objęcia prymatu przez Stany Zjednoczone po upadających imperiach kolonialnych.
Czy jest to kolejny błąd kolejnego myśliciela nowożytności, którego krytycy skupią się na detalu filozoficznym z punkty widzenia całościowej mapy ontologicznej, czy teologicznej? Czyż nie budują oni nowy -izm na podstawie anty-tezy wymienionego filozoficznego detalu, najczęściej tworząc nową ideologię, która nie ma być religią i ma bardzo słabą (i fałszywą)
podstawę teologiczną? Czy może było to zamierzone działanie? Nie tylko jeśli chodzi o fazę quasi doktryny geopolitycznej. Co jeśli już w fazie koncepcji miała miejsce intencja złej woli? Fukuyama wielokrotnie bronił swoich tez, a najważniejszą publikacją tworzącą przeciwwagę w świecie intelektualistów zachodnich jest „The clash of civilizations” Samuela Huntingtona, który rysuje dokładnie odwrotną wizję przyszłości rysując scenariusz starcia demokratycznej cywilizacji zachodniej z cywilizacją islamską. Z pespektywy czasu można stwierdzić, że Fukuyama chociaż pewnie w 1993 roku dystansował się od tej tezy, to już chociażby w 2020 w wywiadzie wyszła z niego funkcja politycznego oficera demokracji liberalnej[6].
Oprócz tego należy spojrzeć na percepcje zagrożenia przez uśpionego Hegemona w ciągu ostatnich 30-lat. Najpierw słodkie rozbieranie i zagospodarowanie aktywów byłego ZSRR i całego bloku wschodniego w latach 90-tych. Przez pewien czas również w samej Federacji Rosyjskiej. Potem ukierunkowanie uwagi ostrza USA na kosztowne wojny ekspedycyjne z asymetrycznym przeciwnikiem na Bliskim Wschodzie. W trakcie tych dwóch procesów mamy również do czynienia z przekonaniem administracji Clintona o liberalizacji wewnętrznego systemu polityczno-ustrojowego Chin, jako konsekwencji zalania Chińskiego rynku zachodnią technologią i know-how, kulturą biznesową ,managementu i wyższych poziomów pracy (dystrybucja, marketing, montowanie gotowego produktu, sprzedaż etc.). Do tego dochodzi również industrializacja i tak zwane miejsca pracy, które Chiny dostały z uwagi na niskie koszty robocizny (często praca niewolnicza). Megakorporacje i biznesmeni amerykańscy byli przekonani o zliberalizowaniu Chin, a jednocześnie byli ślepi na ucisk zwykłych Chińczyków. Czy może tak jest, że nie byli ślepi, ale model Chińskiego społeczeństwa bardzo im odpowiadał. Byli nim na tyle zauroczeni, że może sami będą go chcieli wprowadzić dla uściślenia i nadania ram procesu centralizacji władzy światowej. To zamiast liberalizować Chiny, Zachód przechodzi metamorfozę w korporacyjny i technokratyczny komunizm. Chociaż na podstawie komunikatów Komisji Europejskiej[7] dotyczących kontroli gigantów BIG TECH w zakresie wolności słowa, można zauważyć, że jesteśmy nadal w trakcie etapu tarć i środowisko technokratów globalnych ma wiele odłamów i bynajmniej nie jest jednolite, w ścisłym znaczeniu tego słowa. Wracając z dygresji politycy amerykańscy i ludzie biznesu o usposobieniu liberalnym mogli uwierzyć tylko w tezę administracji Clintona ze względu na pewność mniemania o dominacji liberalizmu. Kto przywiódł ich do tej jakości wiary w liberalizm? Czy elity średniego szczebla lub wyższego nie potrafiły rozróżnić, oddzielić w swojej percepcji liberalizmu od samej potęgi Stanów Zjednoczonych? Czy Fukuyama będąc sam Amerykaninem japońskiego pochodzenia nie wiedział od rodziców przez japoński kod kulturowy, że Chiny to w końcu odrębna cywilizacja z pełnym i odrębnym systemem aksjologicznym. Czy naprawdę myślał, że po prosty dadzą się tylko wykorzystać i nie będą wykorzystywać procesu. Czy może był świadom naiwności zachodu i z jakiegoś powodu milczał albo pozwolił ,aby proces potoczył się tym torem. Czy kocha cywilizację zachodnią? Czy atakuje ją z pozycji marksistowskich przez percepcję Frankfurtczyków i teorii krytycznej rasy na akslogizmy, terminy i pojęcia skupiające się wokół tradycyjnych zachodnich etnosów? Na przykład na jeden z owoców sprawiedliwości na tym padole ziemskim jakim jest umiłowanie ojczyzny czyli patriotyzm, o czym pisał „Doktor łaski” Święty Augustyn. Czy może realizuje idee Pan-azjatyzmu, będąc połączonym w jakimś sensie z wywiadami i organizacjami będącymi związanymi tą ideą w Azji, bo sam też chce pomścić Japonię za II wojnę światową? Lub rozumie tylko i wyłącznie cywilizację zachodnia przez pryzmat demokracji liberalnej, której podstawy widzi przez pryzmat ostatnich 300 lat?
Sądzę że z treści artykułu wyłania się kilka wniosków. Dla Geo-strategów lub badaczy geopolityki, polityków którzy informują, że elity patrzą na ideologię tylko jako instrument i poprzez to oddziaływają na populację jest to lekcja. Owszem ideologia, jest instrumentem. Dokładniej sama nazwa jest opakowaniem, do którego można włożyć co się chce. Jednak sama idea, która promieniuje od myśli ma konsekwencję realne. W sensie nie tylko te założone przez ludzi manipulujących ideologią. Co do samego autora „Końca Historii„ w swoich najnowszych publikacjach wskazuje, że głównym problemem dla pokoju jest chęć bycia zauważonym, docenionym przez bycie rozpoznawalnym, co jest najbardziej widoczne w pojęciu tożsamości[8]. Czyli już sam fakt posiadania tożsamości jest drogą do fanatyzmu i faszyzmu. Lub po prostu nim jest od początku, czy też jako zarodek. Frankfurtczycy byli zdania, że zwykły patriotyzm to też faszyzm. Komentarz Fukuyamy o marszu faszystów w Warszawie z 2017 roku zdaje się potwierdzać genezę tej opinii[9]. Zachód zmienił ideologię o 180 stopni (z Pan-nacjonalizmu o różnych korzeniach filozoficznych na internacjonalizm),
zostawiając te same podstawy rozumienia kolejnych pojęć zawarte w filozofii nowożytnej, idealistycznej, które są zeświecczoną kalką teologii protestanckiej. Widocznym efektem koncepcji Fukuyamy jest proces wpędzania Zachodu w samozadowolenie po to aby spał. Podczas gdy Chiny rosły niezauważenie. Być może do momentu w którym to Zachód (Europa konkretnie) zajmie rolę Chin w „tragikomedii” pod nazwą „Opium War”. Choć bardziej wydaje się prawdopodobna interwencja państw muzułmańskich z błogosławieństwem ONZ, kiedy ludność muzułmańska zacznie metodami demokratycznymi lub insurekcją wprowadzać Szariat na razie głównie w krajach Europy Zachodniej.
Franciszek Kowar
[1] https://www.jstor.org/stable/24027184?seq=1
[2]https://www.youtube.com/watch?v=_-1MquvFmUA (dostęp z dnia 05.02.2021) od 2min. 13sek. Do 4min. 55sek.
[3] https://inss.ndu.edu/Portals/82/Documents/conference-reports/Putins-Russia-and-US-Defense-Strategy.pdf str 2.
[4] https://www.youtube.com/watch?v=9IZxhaqenfY (dostęp z dnia 05.02.2021) od 39min. 30 sek- 40min:40sek.
[5] Henry Kisinnger- „Dyplomacja” str. 52.
[6] https://www.youtube.com/watch?v=9IZxhaqenfY (dostęp z dnia 05.02.2021).
[7] https://www.cityam.com/eu-chief-von-der-leyen-calls-for-democratic-limits-to-big-tech-power/
[8] https://www.abc.net.au/religion/why-national-identity-matters/10559382
[9] https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/420695-manipulacje-wokol-marszu-fake-newsa-powiela-fukuyama
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!