Sąd lokalny w Calais podtrzymał wyrok sądu okręgowego w Lille nakazujący władzom miast zainstalowanie w imigranckim koczowisku toalet, pryszniców i i ujęć wody. Według sądu imigranci żyją „w nieludzkich warunkach, co jest w demokracji nieakceptowalne„. W razie niepodporządkowania się władzom miast grożą grzywny sięgające 100 euro dziennie.
Mimo to władze miasta nieopodal którego wyrosła „dżungla” – nielegalne koczowisko imigrantów, nie zamierzają podporządkować się decyzji sądu.
– Sprzeciwamy się wyrokowi sądu – mówi zastępca mer Calais Philippe Mignonet w rozmowie z brytyjskim Express. – Instalowaliśmy już prysznice i toalety i za każdym razem były niszczone – tłumaczy.
Swego zastępcę wspiera pani mer Calais Natacha Bouchart, która również potwierdza, że władze miasta nie podporządkują się. – Ponieważ nie ma żadnej krajowej i europejskiej polityki proponującej kompleksowe rozwiązanie problemu i kontrolę imigracji, Calais nie zastosuje się do wyroku sądu
– Nie mogę zgodzić się na instalację kolejnych udogodnień – mówi pani mer. – Nie będę tworzyć warunków do powstawania tu slamsów. Jak coś zainstalujemy w obozowisku, to to tylko przyciągnie więcej imigrantów – uzasadnia Bouchart
Obecnie w „dżungli” przebywa ok 600 nielegalnych imigrantów. Kilka miesięcy temu władze Francji zlikwidowały dzikie obozowisko, w którym w pewnym momencie koczowało nawet 8 tysięcy osób. Teraz obozowisko odradza się na nowo.
Francja wydała już ponad 200 milinów euro na utrzymanie „dżungli” w Calais. Minister Spraw Wewnętrznych zamierza przenieść obozowisko 50 km dalej w okolice Bailleul i Troisvaux
Źródło: wolnosc24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!