Nie trzeba było długo czekać, po żałobnym dniu dymisji ministerialnych, żeby przekonać się jak duża różnica zdolności i doświadczenia dzieli prezydenta Dudę od zdymisjonowanego Macierewicza, którego mowa pożegnalna skierowana do żołnierzy wojska polskiego wybrzmiała we wszystkich akordach praworządności i odpowiedzialności za wolną i suwerenną Polskę. Duch polskiego wojownika – i oddanego obrońcy Ojczyzny – jaki wydobywał się ze słów ministra pojednał świat zgorzkniałych intryg politycznych z gotowością żołnierską do oddania życia za swój kraj. Oddawszy słuszność wspólnej sprawie – pogratulował żołnierzom odwagi i męstwa, hartu ducha i głębokiej wiary w zwycięstwo prawdy nad zakłamaniem.
“Ten plan, który został wdrożony w ciągu dwóch lat – plan budowy 200 tys. armii polskiej; plan, którego celem jest stworzenie takiej siły, która powstrzyma każdego przeciwnika; plan, którego istotą jest niepodległość państwa polskiego – będzie Waszym dziełem. Macie go dokończyć, macie go zrealizować, macie go przekazywać – jeden drugiemu – generał swoim podwładnym, oficerowie – podoficerom, podoficerowie – żołnierzom; macie tworzyć jedną zwartą drużynę – Wojsko Polskie – armię, która nigdy się nie podda i która zawsze będzie broniła narodu polskiego – gospodarza polskiej ziemi. A ja, w ostatnich moim słowach jako minister obrony narodowej, Wam – polskim żołnierzom – dziękuję!” – powiedział ustępujący Antoni Macierewicz.
Echo tych słów z wtorkowego (09 stycznia) pożegnania ministra musiało w dwa dni przebyć szmat drogi, kilkakrotnie okrążyć granice Polski, by powrócić pod Pałac Prezydencki w dniu 11 stycznia – i z właściwą sobie siłą wybrzmieć na swój sposób – w momencie przemówienia prezydenta Dudy do Korpusu Dyplomatycznego; przemówienia pozbawionego treści historycznej Rzeczypospolitej – Jej wielkości i znaczenia pod względem ochrony dorobku kultury chrześcijańskiej i praw człowieka – nie samej gołosłownej, wartościowej części Europy i świata. Przemówienia ukazującego życzeniową formę integralności europejskiej; tani blichtr chwilowego poklasku – niewiele znaczącego dla odradzającej się Polski.
“100-lecie odzyskania niepodległości to święto 60 milionów Polaków mieszkających na całym świecie. Polonia stanowi największy atut polskiej polityki zagranicznej. Jestem dumny, że Polacy mieszkający za granicą aktywnie manifestują przywiązanie do swojej ojczyzny, polskiego języka i polskiej kultury. Cieszę się również, że z sukcesem uczestniczą w życiu społecznym, kulturalnym i gospodarczym, a także i politycznym krajów, które wybrali na swoją drugą ojczyznę, przyczyniając się tym samym do ich rozwoju. Polonia stanowi bez wątpienia piękną i niezwykle wartościową wizytówkę Polski ” – podkreślił prezydent.
Wznioślej i owocniej wybrzmiałyby słowa: Polonia w bliskim kontakcie z macierzą – wolną i suwerenną Rzeczypospolitą, niosącą przez całe wieki wolność innym – wolnym i suwerennym – państwom Europy i świata – razem z polskim narodem wypełnia swoją dziejową misję i ukazuje zagubionemu światu utracony depozyt wiary katolickiej, wiary w Stwórcę Wszechświata – i patriarchalny porządek w świecie, którego akurat teraz (w dobie kryzysu wartości chrześcijańskich) najbardziej brakuje. Jest przykładem wyjątkowej siły przetrwania, mimo niesprzyjających okoliczności geopolitycznych – mimo trudów życia codziennego, odczuwania dotkliwego bólu rozstania z najbliższą rodziną; mnożących się rozwodów z powodu rozłąki małżonków, kiedy zapadła decyzja wyjazdu za granicę za chlebem – także z tego powodu niewyobrażalnego cierpienia dużej liczby osieroconych dzieci (tzw. eurosierot). Polska jak i cała Polonia to jeden wielki (połączony) wieniec radości z powodu niewątpliwie osiągniętego sukcesu dziejowego, jako w przeszłości dużego i wolnego kraju monarchistycznego, wiernego Stolicy Apostolskiej po dzień dzisiejszy od pamiętnego Chrztu Polski (966) i uznającego zasady demokracji szlacheckiej. Ale też jest kolebką ujmującego smutku – bo za każdym razem musiała sama dźwigać się z upadku, prowadzić wojny obronne z innowiercami, wszczynać zrywy powstańcze przeciwko zaborcom, kiedy wrogowie wolności i mocarstwowi uzurpatorzy dyktowali Jej bezpardonowe warunki przetrwania. Te dzieje Rzeczypospolitej i życie niezłomnych Polaków, ale także dzieje wszystkich krajów Europy i świata – pogrążonego w heretyckim błędzie Reformacji (1517) Marcina Lutra – trzeba nieustannie rozpamiętywać, by zawsze z nadzieją nieść w przyszłość poczucie wspólnego obowiązku ochrony praw i wartości ludzich; i umieć wyciągać wnioski z bieżącej polityki międzynarodowej w kontekście globalnego zagrożenia terrorystycznego i nuklearnego.
Cieszyć się z indywidualnego sukcesu Polaków za granicą to zbyt mało, aby dać świadectwo prawdzie. Trzeba chcieć wspomnieć także o tysiącach Polaków klepiących przysłowiową biedę, żebrzących na ulicach Londynu, Amsterdamu, Berlina czy Paryża. Polaków wydziedziczonych z majątku narodowego wskutek prześladowań politycznych z lat 70. i 80. ubiegłego wieku, którym tzw. III Rzeczpospolita zgotowała los wygnańców.
“Chciałbym, żeby w sferze międzynarodowej wybrzmiało przesłanie 100-lecia odzyskania niepodległości: niepodległa Polska jest wartościową częścią Europy Środkowej, a suwerenna i dostatnia Europa Środkowa jest wartościową częścią wspólnej Europy i świata” – zastrzegł prezydent. “Chcemy, aby nasza część Europy wysłała pozytywny sygnał i dała trwały wkład do debaty o przyszłości Unii Europejskiej i wspólnego rynku europejskiego. Ma to znaczenie nie tylko dla unowocześnienia naszych, środkowoeuropejskich gospodarek i poprawy warunków życia naszych społeczeństw. Przede wszystkim ten głos jest dziś potrzebny całej Unii i sferze euroatlantyckiej” – podsumował Duda.
W tej części przemówienia prezydenta brakuje najważniejszego: żołnierskiego szyku; wojskowej dyscypliny połączonej z wytężoną musztrą jaką wprowadził do polskiej armii odwołany minister Macierewicz. Duda nawet nie przyswoił pobieżnej wiedzy ekonomicznej, żeby cokolwiek sensownego przekazać zagranicznym dyplomatom. “Wysłanie pozytywnego sygnału z tej części Europy i danie trwałego wkładu do debaty o przyszłości UE”, by się akuratnie rozwijał wspólny rynek europejski – to mniej niż na przełomie XIX i XX wieku stanąć przy okrętowym trapie i pomachać ręką do odbijającego od brzegu Transatlantyku z polskimi emigrantami zdążającymi do Ameryki po “Garść nieba, garść piekła” (Kazimierz Ivosse). Czyli co – od tego postulatu prezydenta miałaby się unowocześnić nasza (polska) i środkowoeuropejska gospodarka oraz podnieść stopa życiowa naszych społeczeństw? Cóż, wypada życzyć prezydentowi powodzenia i dalszych sukcesów w służbie Ojczyźny i narodowi polskiemu!
Antoni Ciszewski
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!