25 listopada napisy pojawiły się na Biurze Poselskim PiS w Świętochłowicach. 10 grudnia farbą oblano drzwi do biura PiS w Szczecinie, dzień później zniszczono okno do warszawskiego biura poselskiego Andrzeja Melaka. 12 grudnia podpalono biuro poselskie Beaty Kempy w Sycowie na Dolnym Śląsku. Lista tego rodzaju wyczynów naszych rodzimych terrorystów się wydłuża…
Portal „Wirtualna Polska” zauważa, że politycy PiS otrzymują coraz więcej gróźb i zaczynają obawiać się o swoje życie i zdrowie.
– Pomalowano drzwi mojego biura poselskiego, drzwi od mojego domu wymazano kałem. Policja oczywiście nie ustaliła sprawców – powiedziała posłanka PiS Iwona Arent w rozmowie z wp.pl.
Posłanka dodała, że dla ochrony kupiła pracownikom swojego biura poselskiego gaz pieprzowy. Przyznała, że martwi się również o swoje bezpieczeństwo.
– Jest obawa, że coś mi się stanie. Moi koledzy i koleżanki z partii przyznają, że boją się o życie i zdrowie – powiedziała Arent.
– Dużo gróźb przychodzi do biura poselskiego Jarosława Kaczyńskiego. Kilka razy anonimowa osoba przysłała prezesowi PiS naboje. Do przesyłki załączony był list z groźbą śmierci – stwierdza „Wirtualna Polska”.
– Niedawno zgłaszaliśmy do prokuratury e-maile, w których ktoś pisał, że będzie gwałcił kobiety z PiS, podrzynał nam gardła i rozcinał brzuchy – mówi z kolei Marek Suski.
/wp.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!