Kreml może z niepokojem patrzeć na stan rubla.
W czwartek rosyjska waluta stracił do dolara blisko 2 proc. Z kolei w piątek blisko 3 proc. Strata od początku bieżącego roku wynosi już ponad 17 proc. wartości.
– To tak, jakby u nas dolary w ciągu ostatnich trzech miesięcy podrożały o 80 gr i kosztowały teraz 5,15 zł (a kosztują 4,29 zł) – ocenia Rafał Hirsch businessinsider.com.pl.
Po rozpoczęciu przez Rosję wojny na terytorium Ukrainy rubel mocno się załamał. W pewnym momencie Rosjanie byli świadkami sytuacji, kiedy za 120 rubli mogli kupić jednego dolara.
– Potem jednak dzięki ograniczeniom administracyjnym polegającym tak naprawdę na likwidacji wolnego rynku, kurs rubla wobec dolara został sprowadzony znacznie niżej, co wyglądało jak potężne umocnienie się tej waluty. Następnie po kilku miesiącach część ograniczeń poluzowano, więc na rynek powrócił stopniowy trend spadkowy rubla, który ostatnio przybrał na sile. W czwartek pierwszy raz od roku przebity został poziom 80 rubli za dolara – czytamy na businessinsider.com.pl.
Eksperci kolejne osłabienie rubla upatrują między innymi w ograniczeniu aktywności banku Raiffeisen z Austrii, który był naciskany od dłuższego czasu na to ze strony zachodu.
— Wprowadzone przez niego zmiany dotyczące zasad przelewów dolarowych na rynek rosyjski mogą zmniejszać płynność w dolarach na tym rynku – ocenia Rafał Hirsch.
Z kolei z informacji rosyjskich mediów wynika, że Władimir Putin wyraził zgodę na to, aby Shell mógł przelać poza Rosję kwoty, które uzyskał ze sprzedaży swoich udziałów w projektach naftowych na Sachalinie w Rosji. To dodatkowo wpłynęło na osłabienie rosyjskiego rubla.
– Chodzi o blisko 100 mld rubli, ale Shell, aby to zrobić, najpierw musi zamienić te ruble na około 1,2 mld dol. Tak duża transakcja na rynku, która od miesięcy nie jest zbyt płynny, a nawet oczekiwanie związane z tą transakcją, natychmiast osłabia rubla – podkreśla Rafał Hirsch.
/tysol.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!