W dniach od 7 do 16 listopada odbędą się manewry wojskowe pod kryptonimem „Anakonda”. Weźmie w nich udział około 12,5 tys. żołnierzy, a dodatkowo blisko 5 tys. w krajach bałtyckich oraz na morzu.
Weźmie w nich też udział ok. 450 członków z ponad 20 organizacji proobronnych. Zostaną oni zgrupowani w ośmiu plutonach, które mają współdziałać z Siłami Zbrojnymi, m.in. na poligonie w Orzyszu i Drawsku Pomorskim. Członkowie organizacji będą posiadali własną broń, która ma być pozbawiona cech bojowych.
I oto zaczęła się jazda. Amerykanie bowiem u siebie nie zgadzają się na udział w ćwiczeniach i manewrach wojskowych członków organizacji proobronnych. Wynika to wprost z obowiązujących u nich przepisów. W zasadzie rzecz, która w normalnych warunkach nie zasługiwałaby na wzmiankę w mediach, poza jakimiś mocno specjalistycznymi. Ale nie u nas…
Ale najlepsze jest to, że „dziennikarze” z mainstreamowej szczujni, znani z tego, iż w najmniejszym stopniu nie dbają o rzetelność przekazu, wyskoczyli, iż rzecz dotyczyła Wojsk Obrony Terytorialnej, wypisując takie bzdury, że aż się mdło robi. Jeśli chce się napisać krytyczny artykuł dotyczący manewrów wypada odróżniać organizacje proobronne od Wojsk Obrony Terytorialnej, samoloty od śmigłowców a czołgi od transporterów opancerzonych…
"Case" na dzisiaj: Jak rodzi się #FakeNews ?#Terytorialsi pic.twitter.com/bjCzDjiKDo
— Marek Pietrzak (@marekpietrzak76) 6 listopada 2018
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!