Do historii przeszła odpowiedź, jakiej swemu klientowi udzielił pewien adwokat: wygrał pan sprawę, trzeba tylko zapłacić i odsiedzieć. Ale jakże inaczej, skoro jeszcze przed wojną Julian Tuwim pisał o adwokatach, że „Ci nigdy nie oszaleją. Świat się będzie już walił, wąż ognia równik oplecie i kontynenty zapali, a oni, ironiści, mędrkowie wykrętów chytrych, wyciągną z teczki paragraf i rozprostują na wytrych. I jak clown na arenie otworzą drzwi tekturowe, przejdą na drugą stronę i dumnie podniosą głowę: voila!”
Okazuje się jednak, że adwokaci to jeszcze nic w porównaniu z państwem, które, zwłaszcza przed wyborami, jest tak szczodre, że wkrótce może zabraknąć mu pieniędzy, więc nie przepuszcza żadnej okazji, żeby je zdobyć. Jedną z takich okazji stworzył pan Tomasz Komenda, który przesiedział 18 lat w więzieniu za niewinność. Generalnie wszystkie więzienia pełne są ludzi niewinnych i jak ktoś chciałby zobaczyć, jak taki niewinny wygląda, to właśnie tam miałby okazję. Sęk jednak w tym, że pan Komenda był niewinny naprawdę, ale został przez niezawisły sąd skazany. Najwyraźniej niezawisły sąd musiał być mało spostrzegawczy, podobnie jak mało spostrzegawczy był w przypadku Arkadiusza Kraski, który za podwójne zabójstwo został skazany na dożywotnie więzienie, ale po 19 latach okazało się nie tylko, że był niewinny, ale że został w to morderstwo wrobiony przez mafię policjantów i konfidentów. Ten wyrok skazujący, podobnie jak i sposób prowadzenia procesu musimy uprzejmie złożyć na karb niewielkiej spostrzegawczości niezawisłego sądu, bo gdybyśmy przyjęli, że był on spostrzegawczy, to jedynym wyjaśnieniem wyroku skazującego byłoby podejrzenie, że i niezawisły sąd… ach, milcz serce, jeśli ci życie miłe! Zresztą można to też złożyć na karb zwyczajnego bałaganu, który pięknie opisał Jarosław Haszek w „Przygodach dobrego wojaka Szwejka”. „Diabli wiedzą, gdzie się u mnie podziewają te wszystkie akta – mówił do siebie zirytowany audytor Bernis. – Pewnie posłałem je Linhartowi. Zaraz tam zatelefonuję… Halo, tu porucznik audytor Bernis, panie kapitanie, z wielką prośbą. Czy nie ma pan dokumentów dotyczących niejakiego Szwejka? Szwejk musi być u mnie? Bardzo się dziwię… Siedzi w szesnastce. Ja wiem, panie kapitanie, że to ja mam szesnastkę. Ale myślałem, że akta Szwejka gdzieś tam u was się walają… Pan sobie wyprasza, żebym tak do pana mówił? Że u was nic się nie wala? Halo, Halo… Audytor Bernis usiadł przy stole i surowo oceniał bałagan z pionie śledczym. On i kapitan Linhart od dawna żywili do siebie zapiekłą niechęć. Jeśli dokument należący do Linharta wpadł w ręce Bernisowi, ten gmatwał go tak, żeby nikt się w niczym nie wyznał, Linhart robił to samo z aktami należącymi do Bernisa. Jeden drugiemu gubili załączniki. (Akta Szwejka odnaleziono w archiwum sądu wojskowego dopiero po przewrocie z adnotacją: „zamierzał zrzucić obłudną maskę i publicznie wystąpić przeciwko naszemu państwu i osobie naszego monarchy”).” Ciekawe, czy we współczesnych niezawisłych sądach naszego nieszczęśliwego kraju jest podobnie? Przypadek pana Komendy i pana Kraski pokazuje, że to być może, a kto wie, czy nie jeszcze gorsze rzeczy.
Ale na oczyszczeniu pana Tomasza Komendy z zarzutów się nie skończyło. Wystąpił on o odszkodowanie, za odsiedzianych niewinnie 18 lat więzienia. Zapłacić ma „państwo”, czyli Bogu ducha winni podatnicy, z których żaden przecież pana Komendy nie sądził! Niezawisły sąd jest od wszelkiej materialnej odpowiedzialności uwolniony. Sytuacja niezawisłych sądów przypomina tedy starożytną opinię o lekarzach – że to najszczęśliwszy zawód na świecie, bo ich sukcesy opromienia słońca, a ich niepowodzenia skrywa ziemia. Gdyby tak niezawiśli sędziowie odpowiadali materialnie za szkody, wyrządzone swoimi nieprawidłowymi wyrokami, z pewnością niezawisłe sądy dochowywałyby większej staranności, a kto wie, czy do tego zawodu nie trzeba by rekrutować z łapanki?
Mniejsza jednak o to, bo prawdopodobnie nigdy do takiej dobrej zmiany nie dojdzie, jako że III Rzeczpospolita ufundowana została na niepisanej zasadzie: my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych. Otóż pan Komenda chce ubiegać się o odszkodowanie być może nawet w kwocie 2 milionów złotych. Tymczasem „państwo” podobno zamierza rozmiar tego odszkodowania zminimalizować, potrącając panu Komendzie 600 tys złotych tytułem kosztów wyżywienia i zakwaterowania w więzieniu. Ciekawe, że od wyrokowców, którym winę udowodniono, nikt nie żąda zwrotu kosztów wyżywienia i zakwaterowania, a od niewinnego – jak najbardziej. Wprawdzie niektórzy adwokaci uważają, że byłoby to „kuriozum”, ale czyż w naszym, tubylczym wymiarze sprawiedliwości nie zdarzały się ie kurioza, a nawet – jeszcze większe?
Rzecz w tym, że niezawiśli sędziowie, chociaż wyemancypowali się od wszelkiej zależności od jakiegokolwiek konstytucyjnego organu państwa, to jednak „państwo” im płaci. Toteż nie można się dziwić, że wszelkie, nawet najbardziej uzasadnione roszczenia wobec „państwa”, traktują jako karygodny zamach na źródło własnych dochodów i zrobią wszystko, by taki zamach udaremnić, a jeśli już nie będą mogli, bo sami nawarzyli piwa, to będą starali się zmniejszyć skutki takiego zamachu.
W tej sytuacji jedynym wyjściem jest uplecenie bicza na niezawisłych sędziów i wlożenie tego batoga w ręce obywateli. Wymagałoby to rezygnacji z zasady nieusuwalnosci sędziów, co warto rozważyć przy ewentualnej zmianie konstytucji. Sędzia mianowany przez prezydenta korzystałby z wszelkich gwarancji niezawisłości – z wyjątkiem nieusuwalności. Ponieważ co 5 lat – co można by połączyć z wyborami prezydenckimi – musiałby poddać się weryfikacji ze strony obywateli i jeśli nie uzyskałby w swoim okregu sądowym przynajmniej bezwzględnej większości głosów obywateli głosujących, wylatywałby z sądownictwa bez żadnego odwołania. Po raz kolejny przedstawiam ten pomysł w nadziei, że przynajmniej w roku wyborczym zainteresują się nim formacje „antysystemowe” – bo byłby to potężny cios wymierzony w jedno z najtwardszych jąder „systemu”. Zatem – może warto spróbować?
Stanisław Michalkiewicz
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!