W lutym w Londynie zamordowano 15 osób, wśród ofiar było dziewięć 30-letnich lub młodszych. To więcej, niż w tym samym miesiącu padło ofiarami morderców w Nowym Jorku.
Również w Londynie zanotowano w tym samym miesiącu więcej incydentów z użyciem noża lub broni palnej – 22 przy 21 w Nowym Jorku.
Obydwa miasta mają porównywalną liczbę mieszkańców – około 8,5 miliona. Jednak podczas gdy w Nowym Jorku od lat 90. XX wieku wskaźnik zabójstw spadł o 87 procent, o tyle w Londynie w ciągu zaledwie trzech lat wzrósł o 40 procent.
Wyniki raportu ogłoszono w sobotę – w dniu, w którym poinformowano o śmierci 30. ofiary mordu w tym roku – tego dnia zmarła 36-letnia kobieta. Kilka godzin po tym, jak wskutek ugodzenia nożem w szyję zmarł 23-latek.
Jak ocenia Jacob Whittingham, szef programu Fight for Peace, “to, co w przypadku Londynu jest najstraszniejsze, to przypadkowość zbrodni”.
– Młodzi ludzie żyjący w Londynie w każdej chwili mogą się stać ofiarami przestępstwa, dlatego czują przymus noszenia przy sobie broi – twierdzi Whittingham.
Z kolei londyńska policja ocenia, że główną odpowiedzialność za wzrost przestępstw, szczególnie związanych z użyciem noży, odpowiedzialne są media społecznościowe.
Źródło: rp.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!