Jak zawiadamia portal pch24.pl islandzka gazeta „Stundin” w skandaliczny sposób zrelacjonowała obchody tegorocznego Marszu Niepodległości. Autor tekstu nazwał uczestników marszu „faszystami” i „nazistami”. Interwencja polskiego ambasadora wywołała medialną burzę.
Autor materiału, Jon Bjarki Magnusson nie był uczestnikiem warszawskich obchodów i jak sam przyznaje, informacje o jego przebiegu zaczerpnął na podstawie relacji innych mediów. W swoim artykule przywołuje wypowiedź m.in. Rafała Pankowskiego, prezesa stowarzyszenia „Nigdy więcej”.
W swoim tekście Magnusson nazwał uczestników marszu „nazistami” i „faszystami”. Dodatkowo przedstawił, że uczestnicy obchodów święta niepodległości domagali się czystej etnicznie Polski, nieśli transparenty z nazistowskimi symbolami i skandowali hasła wymierzone w imigrantów i mniejszości narodowe. Magnusson podkreślił fakt spalenia flagi Unii Europejskiej i afirmowania wydarzenia przez władze państwowe, poprzez wzięcie udziału we wspólnej uroczystości.
Na tendencyjny artykuł i zawarte w nim informacje odpowiedział ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Islandii, Gerard Pokruszyński. Wystosował specjalny list zarówno do islandzkich władz, jak i do redakcji gazety. Jak się okazało, redakcja nie ma zamiaru korygować zawartych w artykule informacji, a działania polskiej dyplomacji określa jako naciski i „zamach na wolność słowa”. Ambasador podkreśla, że nie rozumie oskarżeń o naciski, ponieważ w liście przytoczył historię walki Polaków z nazizmem oraz jedynie uczulił na sposób prezentowania informacji przez islandzką gazetę.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Islandii nie ma zamiaru podejmować w sprawie żadnych działań. Zaznaczono, że stosunki z Polską nadal są bardzo dobre, a publikacja „Stundina” nie wpłynie na ich pogorszenie.
W sumie to czego można się było spodziewać skrajnie zlewicowanej Islandii?
Źródło: pch24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!