Jak możemy przeczytać na portalu kresy.pl parlament Izraela rozpoczął w środę obrady, które mogą zakończyć się ogłoszeniem przyspieszonych wyborów parlamentarnych – niespełna dwa miesiące po tym, jak Izraelczycy poszli do urn. Powodem są problemy Binjamina Netanjahu z utworzeniem rządu.
Jak pisze agencja dpa, zwycięzca wyborów z 9. kwietnia, Binjamin Netanjahu ma czas do północy w środę na utworzenie koalicji parlamentarnej. Pomimo 6 tygodni żmudnych negocjacji wciąż mu się to nie udało – głównym powodem jest spór pomiędzy reprezentującą świecki światopogląd partią Nasz Dom Izrael Awidgora Liebermana a dwiema partiami religijnymi – Szas i Zjednoczony Judaizm Tory, dotyczący służby wojskowej ultraortodoksyjnych Żydów.
Lieberman chce zlikwidowania możliwości unikania obowiązkowej służby w wojsku przez studentów ultraortodoksyjnych uczelni, co uczynił warunkiem przystąpienia do rządu. Nie zgadzają się jednak na to Szas i Zjednoczony Judaizm Tory. Netanjahu potrzebuje głosów wszystkich tych ugrupowań, by stworzyć koalicję parlamentarną. W poniedziałek odbyły się rozmowy „ostatniej szansy” między Netanjahu a Liebermanem, które według mediów zakończyły się fiaskiem.
Jeśli Netanjahu nie uda się stworzyć koalicji, prezydent Rivlin będzie mógł powierzyć misję tworzenia rządu innemu członkowi Knesetu. Aby zapobiec takiemu scenariuszowi, Likud premiera Netanjahu wprowadził w poniedziałek pod obrady parlamentu wniosek o rozwiązanie izby. Musi on zostać zatwierdzony w trzech czytaniach – jedno już się odbyło, na środę zaplanowano dwa ostatnie czytania. Jak pisze dpa, Netanjahu liczy, że ponowne wybory również zakończą się zwycięstwem Likudu.
Czyżby czas Netanjahu przemijał? Piszcie w komentarzach.
Źródło: kresy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!