Trwające od 30 marca demonstracje Palestyńczyków na granicy Strefy Gazy mają związek z rocznicą Yom al-Ard – konfiskowania ziemi należącej do Palestyńczyków przez władze Izraela w 1976 roku. Wówczas w protestach przeciwko konfiskatom zginęło sześciu Palestyńczyków. Protesty mają trwać sześć tygodni.
Jak dotąd izraelscy żołnierze mieli zastrzelić 31 uczestników protestów. Strona izraelska twierdzi, że w większości byli to aktywiści Hamasu, podczas gdy Palestyńczycy przekonują, że większość zabitych to “pokojowi demonstranci”.
Liberman przekonuje jednak, że protesty są organizowane przez osoby, które “nie chcą pokoju”, a w ich trakcie nie pojawiają się apele o pokój.
– Musicie zrozumieć, że w Strefie Gazy nie ma niewinnych ludzi. Wszyscy są związani z Hamasem – stwierdził również minister obrony Izraela.
Według Libermana osoby biorące udział w demonstracjach na granicy między Strefą Gazy a Izraelem należą do “zbrojnego skrzydła Hamasu”. Uczestnicy demonstracji, jego zdaniem, są “na liście płac” Hamasu.
– Hamas zastrasza ludzi, którzy nie uczestniczą w proteście, w tym kierowców autobusów, którzy zwożą ludzi na miejsce (protestu) – mówił w kolejnym wywiadzie radiowym izraelski minister obrony.
Liberman skomentował też doniesienia o zastrzeleniu 30-letniego fotoreportera Yassera Murtai, który miał zginąć w trakcie robienia zdjęć na granicy. Mężczyzna miał mieć na sobie kamizelkę kuloodporną, na której znajdowała się informacja, że jest on przedstawicielem mediów. – Dziesiątki razy Hamas wykorzystywał dziennikarzy, media, Czerwony Półksiężyc i ambulanse do przeprowadzania ataków terrorystycznych – stwierdził izraelski minister obrony. Liberman dodał, że Murtaja został zastrzelony ponieważ korzystał z drona. Jak dodał izraelska armia nie może podejmować ryzyka, gdy ktoś operuje dronem latającym nad głowami izraelskich żołnierzy.
Izraelski minister obrony przypomniał też, że Izrael ostrzegał Palestyńczyków, by nie brali udziału w demonstracjach.
Źródło: rp.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!