Proszę Państwa czytam właśnie, że nieustraszone związki zawodowe w królestwie uzurpatorów z domu Windsorów odtrąbiły kolejny sukces socjalizmu. Otóż okazuje się, że pensje niektórych kierowców kolejek londyńskiego metra przekroczyły magiczną barierę stu tysięcy funtów rocznie. Nic dziwnego skoro podróżującym metrem londyńczykom ubiegły rok upłynął pod znakiem ciągłych strajków. O strajkach i zarobkach kierowców metra pisałem kilkakrotnie (m.in. na mojej stronie na Facebook: https://tinyurl.com/y9aumgjn ), okazuje się jednak, że dane były niedoszacowane, o czym poinformował dzisiaj Daily Mail.
Co prawda nie wszyscy kierowcy taką kwotę dostają, ponieważ zależy ona od wypracowanych nadgodzin i wszelkich dodatków, niemniej do obowiązków najlepiej zarabiających maszynistów należy przesuwanie drążka oraz otwieranie i zamykanie pasażerom automatycznych drzwi na stacjach, z wyjątkiem pięciu z jedenastu linii, które są niemal całkiem zautomatyzowane, w tych kierowca ma jedynie obsługiwać drzwi.
Podstawowe wynagrodzenie kierowców metra w Transport for London wynosi £60000-£70000 i otrzymuje je około 3000 pracowników. Mniej więcej 900 zarabia poniżej tej stawki ze względu na niepełnowymiarowy czas pracy. Oprócz tego każdy z kierowców dostaje bezpłatny bilet roczny na przejazdy wszystkimi publicznymi środkami transportu w Londynie o wartości £3548 oraz pełną emeryturę w wieku 60 lat i możliwość przejścia na niewiele niższą w wieku lat 50. Dla porównania, pilot samolotu w randze pierwszego oficera otrzymuje w skali roku około £48000, a kapitan samolotu średniego zasięgi między £57000 i £78000. To jednak nie wszystko, bo mając tak wysokie zarobki londyńscy motorniczy mają 8,5 tygodnia w pełni płatnego urlopu, a ich tydzień pracy liczy 35 godzin.
Jest to niewątpliwy sukces wszechpotężnych związków zawodowych, które już lata temu zapewniły sobie panowanie w londyńskich podziemiach. Nie wszyscy, bowiem, mogą dostać się do tej pracy, to by było zbyt łatwe. Umowa ze związkami zawodowymi zapewnia pierwszeństwo rekrutacji wewnętrznej, co przy tak dużej liczbie kandydatów-związkowców [nic dziwnego przy takiej pensji] skutecznie uniemożliwia zwykłym śmiertelnikom pracę w tym charakterze dla TfL.
Wszystkim życzę tak wysokich, a i jeszcze wyższych, daj Boże, zarobków, tylko nie na koszt podatnika. Chociaż muzułmański burmistrz Londynu z Partii Pracy chwali się, że spełnia obietnice ze swojej kampanii o utrzymaniu cen biletów na niezmienionym poziomie do roku 2020, to skądś muszą się brać pieniądze na wynagrodzenia, a biorą się z kieszeni podatnika. W mijającym tylko roku podatnicy londyńscy dopłacili do metra 2 MILIARDY funtów. Gawiedź mimo tego udaje, że niczego nie widzi – albo nie widzi naprawdę – i cieszy się, że jednorazowe ceny przejazdów są utrzymane na stałym, relatywnie niewysokim poziomie… a mogłoby być znacznie taniej.
Smutnym znakiem dzisiejszych czasów jest przepoczwarzenie się kraju, z którego wywodzi się idea wolnego rynku, który wydał tak znakomitych myślicieli wolnej przedsiębiorczości jak John Lock i Adam Smith, w kraj zmierzający nieubłaganie w otchłań socjalizmu.
Jakub Andrzej Grygowski
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!