Tygodnik kierowany przez Tomasza Lisa co poniedziałek przynosi nam wiele absurdów, rysowanej – poraz nie wiadomo który – apokalipsy i przekonywania, że jest najgorzej w historii.
Tym razem na okładce „Newsweeka”, jak i w głównym materiale tego pisemka czytamy o poradach, jak żyć w czasach PiS.
Demonstracje, seks, gotowanie, sport i spotkania z przyjaciółmi – są różne sposoby ucieczki od złości i bezsilności
— przekonuje „Newsweek” już na okładce.
A w materiale red. Renaty Kim odnajdujemy tyle kabaretowych relacji zdenerwowanych czytelników, że postanowiliśmy przywołać kilka z nich.
Na zmianę czuję przygnębienie i wkurw. Zrywam się więc do akcji, przez chwilę jestem pełna optymizmu, a potem znowu dół. (…) Mam poczucie niestabilności i strachu. A jak teraz słyszę o majstrowaniu przy KRS, to robi mi się autentycznie słabo
— 38 letnia Ewa Niemand, tłumaczka.
I dalej, kolejne poirytowane czytelniczki:
Jestem permanentnie przygnębiona. Choruję częściej niż zwykle, stres osłabił moją odporność.
Jak mi koleżanka mówi: mamy najlepszego prezydenta, wreszcie się nie musimy wstydzić, to wszystko we mnie wrzeszczy, żeby powiedzieć jej, co myślę. Więc w ogóle wolę nie rozmawiać.
Nigdy wcześniej nie czułam nienawiści, a teraz czuję ją codziennie, gdy wsiadam do samochodu, włączam Tok FM i słyszę o kolejnych posunięciach rządu.
Najbardziej przeszkadza mi to, że ten rząd nienawidzi kobiet.
Strasznie przeraża mnie ich buta.
Zadzwoniła niedawno do cioci, chciała złożyć jej życzenia z okazji 82. urodzin. Zdążyła powiedzieć: „Sto lat”, a ciocia na to: „Nie chcę. Chcę tylko dożyć momentu, jak Kaczor przestanie rządzić”. (…) Nigdy jeszcze – uważa – nie było tak źle, a pamięta przecież wojnę, strach i głód.
Ewa Marciniak z Uniwersytetu Warszawskiego idzie nawet dalej:
I ta irytacja ma wręcz symptomy fizjologiczne. Czerwienią się, ręce im się pocą, są rozdrażnieni, a nawet krzyczą. Tak osobiście przeżywają, jakby była to kłótnia z mężem
— ocenia.
Ale chyba najbardziej kuriozalny przykład to jeden z pomysłów, którym dzieli się z „Newsweekiem” jedna z poirytowanych czytelniczek:
Pomysł jest prosty i legalny. Bierzemy karton z najbliższego sklepu, piszemy na nim durny cytat z wypowiedzi przedstawiciela obecnej władzy, a na dole zamieszczamy podpis: śmieciowe zaPiSki. Wkładamy karton do śmietnika w mocno uczęszczanym miejscu. Potem trzeba jeszcze zrobić fotkę i zamieścić ja na Facebooku. Od razu ulga
— przekonuje.
A dalej rozmowa Piotra Najsztuba z Jackiem Santorskim, psychologiem. Jak całą sytuację kreśli Najsztub?
Przychodzę w imieniu nieszczęśliwych, zrozpaczonych i przestraszonych nową władzą. Tak źle znoszą to, co się w Polsce dzieje, że cierpią na bezsenność, mają ataki panicznego lęku, przeżywają załamania nerwowe. A jeszcze nie zdążyli wpaść w apatię, co – jak wiadomo – będzie następną fazą tej totalnej niezgody. Jak mogą sobie pomóc? Tabletki na sen czy raczej wino? (…) Może jednak alkohol przed snem.
Santorski odpowiada:
Alkohol wzmacnia to, co w nas jest. Prawdziwa zmiana umysłu jest dopiero po twardych narkotykach, ale te kategorycznie odradzamy, bo wystarczy wziąć jedną działkę i się uzależnić. Może przejściowo trochę więcej seksu?
Jeden wielki cyrk i wzajemne przekonywanie się o tym, jak bardzo trzeba histeryzować i bić na alarm… Ileż można, panie Tomaszu? Kto w to uwierzy?
svl
Autor: Kronika kłamliwej histerii
/wpolityce.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!