Rocznica klęski sasko-polskiej w bitwie pod Kliszowem.
Dziś w naszym kalendarium przyjrzymy się okolicznościom, które towarzyszyły bitwie pod Kliszowem z 1702 roku. Jak doszło do tego, że Szwedzki zapuscili się aż w okolice Krakowa?
Gdy wiosną 1702 roku Karol XII okupujący Kurlandię i część Litwy, ruszył w kierunku Warszawy, pospiesznie zebrała się polska Rada Senatu. W toku dwudniowych przepychanek postanowiono ponaglić hetmanów koronnych by skoncentrowali swoje armie w Szczyrcu pod Lwowem, daleko od głównego kierunku szwedzkiego natarcia. Wezwano też pospolite ruszenie oraz wydano uniwersały dla sejmików by zbierały się w celu dyskutowania konieczności podniesienia podatków na armię.
Rada Senatu zgodziła się też na oficjalne wejście wojsk saskich do Polski. Ponadto wyrażono życzeniowe myślenie by przygotować stolicę do obrony. Wyznaczono na dowódcę garnizonu starostę warszawskiego Stanisława Krasińskiego, ale wobec braku pieniędzy i żołnierzy nie zrobił on niemal zupełnie nic. W maju 1702 roku Szwedzi wspomagani przez litewskie oddziały zdrajców z obozu Sapiehów zajęli Warszawę bez walki. Karol XII liczył, że zmusi to Polaków do jakiejś reakcji (liczył na detronizację Augusta II) ale przeliczył się.
Okazało się, że upadek stolicy praktycznie na nikim nie zrobił wrażenia. Dyzmokratyczne koterie czy jak kto woli partie polityczne, właśnie szykowały się do przepychanek na sejmikach, i niewielu interesowała taka “błahostka” jak obca inwazja. Kraje ościenne były traktowane przez rodzimych polityków jako sojusznicy albo konkurenci w bieżących rozgrywkach. Ogólnym stanem państwa niewielu się realnie przejmowało, choć standardowo wszyscy mieli ojczyznę na ustach. Taka polityka kończyła się płaczem i zgrzytaniem zębów, ale dopiero w momencie gdy jedna lub druga obca armia plądrowała prywatne włości danego szlachcica.
Wiele z sejmików, przynajmniej na nieokupowanych terenach, zebrało się. Po typowo dyzmokratycznych sporach, przekupstwach i sprzedawaniu kiełbasy wyborczej obrały posłów z instrukcjami na sejm walny. Co z tego, skoro delegaci nie mieli gdzie jechać, bo stolica padła? Władzy centralnej po prostu już nie było. W zaistniałych warunkach jedynym sensownym rozwiązaniem było jeszcze silniejsze stawianie na obce dwory i trzymanie kciuków za to, że dana, jedynie słuszna opcja wygra wojnę, wprowadzi jakiś porządek i będziemy mogli od nowa, po staremu kłócić się, nie tylko na lokalnych sejmikach ale i na centralnym sejmie.
Po śmierci Stanisława Jabłonowskiego w kwietniu 1702 roku, hetmanem wielkim koronnym król ustanowił przychylnego sobie hetmana polnego Feliksa Potockiego. Ten jednak zmarł miesiąc później, co dodatkowo pogłębiło chaos i spowolniło koncentrację jak zwykle skromnych sił polskich. Nowym hetmanem wielkim został Hieronim Lubomirski, a polnym Adam Sieniawski. Ci dwaj byli oczywiście stronnikami Sasa. Z kolei siłami litewskimi, wiernymi Augustowi (raczej sojuszowi z Rosją) dowodził hetman polny litewski, Michał Wiśniowiecki.
Polski plan był nastepujący: armia polska połączy się z saską gdzieś w Małopolsce, a następnie pobije główne siły Karola XII. W przypadku zwycięstwa, Szwedzi automatycznie przegrywali całą wojnę, gdyż nie mieli dokąd się wycofać, będąc tak głęboko na terytorium przeciwnika. Niestety pomysł wyglądał dobrze tylko na papierze. Armia polska była nieliczna, w dodatku koncentrowała się długo, gdyż zebranie oddziałów rozsianych po Ukrainie nie było proste. Najgorzej wyglądało morale. Sejm nie zebrał się, więc nie uchwalono podatków na wojsko, a pieniądze z poprzedniego czasokresu dawno się skończyły.
Hetman Lubomirski słał do Augusta błagalne listy, żeby wypłacił żołnierzom ze swej kiesy chociaż dwie kwarty, bo inaczej dojdzie do masowych dezercji albo buntu i przejścia na stronę szwedzką. Tymczasem ponad 12 tysięcy świetnie wyposażonych żołnierzy saskich, po koncentracji w rejonie Zgorzelca, rozpoczęło marsz przez Legnicę, Oleśnicę i Opole do Tarnowskich Gór. 10 lipca armia ta znalazła się pod Krakowem. Tam też przybywały inne oddziały saskie obecne do tej pory w Polsce, stanowiąc ostatecznie siłę 16500 żołnierzy. 17 lipca w okolicach Pińczowa do Sasów dołączyły siły Koronne hetmana Lubomirskiego, w wysokości 6500 żołnierzy, głównie kawalerii.
10 milionowy dyzmokratyczny kraj był w stanie wystawić 6500 przestarzałych, nieopłaconych i niewyposażonych należycie żołnierzy, a 2 milionowa, rządzona przez jedynowładcę Saksonia 16500. W dodatku władca tego małego kraju musiał opłacić żołd dla Polaków. To mówi bardzo wiele na temat skuteczności i sensowności obu ustrojów.
Tymczasem ogołocona z wojska Ukraina podniosła nowy bunt. Tym razem przywódcą rebelii kozackiej był pułkownik bohusławski Samuel Samuś. Uzyskał on pomoc teoretycznie podległego Moskwie hetmana lewobrzeżnej ukrainy Iwana Mazepy, który wysyłał mu proch, amunicję i ochotników. Rebelianci palili, rabowali i gwałcili wszystko co wpadło im w łapy. Do końca 1702 roku zdobyli szereg miast takich jak Niemirów, Berdyczów czy Biała Cerkiew. Powstanie dopełniło obraz kompletnej ruiny dyzmokratycznego państwa polskiego.
Karol XII, który miał już dość dyplomacji i bezskutecznego konferowania z Polakami w celu detronizacji Augusta II, wyruszył mu naprzeciw wraz z wojskiem. Główne siły szwedzkie liczyły 15500 wobec 23 tysięcy połączonych sił sasko-polskich. Wrogie armie spotkały się 19 lipca pod Kliszowem, mniej więcej w jednej trzeciej odległości między Kielcami a Krakowem. Każda strona liczyła na zwycięstwo, ale tylko wygrana Augusta mogła oznaczać koniec wojny.
August przygotował się do stoczenia bitwy obronnej w oparciu o kilka grobli i nierówności terenu, ewentualnie kontratakować w zależności od sytuacji. Zapomniał iż oddziały polskiej kawalerii nie nadawały się do takich działań. Należało wykorzystać inicjatywę, ogólną przewagę liczebną, siłę ognia piechoty saskiej i manewrowy charakter oddziałów polskich. Karol XII widząc bierność przeciwnika, zaatakował jego prawą flankę złożoną z oddziałów kawalerii saskiej i polskiej. Te, nie mając wyjścia kontratakowały, dzięki czemu utrzymały swoje pozycje. Jeden ze szwedzkich ataków jazdy załamał się w ogniu całkiem nieźle rozstawionej, choć standardowo nielicznej piechoty i artylerii polskiej.
August i jego generałowie uznali za sukces samo zatrzymanie naporu Szwedów i przeszli do kontrnatarcia. Poszło ono średnio przeciwko świetnie wyszkolonej piechocie szwedzkiej, niemniej bitwa wciąż trwała. Jak się okazało, zasadniczą dla wyniku bitwy okazała się postawa hetmana Lubomirskiego. Pomimo uzyskania tak wysokiego urzędu z rąk Augusta II, Lubomirski żywił do niego urazę i skrycie go nienawidził. W kluczowym momencie bitwy miał wydać rozkaz do szarży polskiej husarii i pancernych. Z niewiadomych przyczyn wysłał do boju tylko ok. 500 kawalerzystów (4 chorągwie husarskie i 6 pancernych).
Ci chyba po raz ostatni pokazali wielkość husarii, gdyż błyskawicznie natarli na jeden z oddziałów szwedzkich kirasjerów. Złamali na wrogu kopie i sięgnęli po szable. Niestety było ich zbyt mało aby pokonać jazdę i stojącą z tyłu piechotę. Celne salwy strzelców oraz atak pikinierów zatrzymały Polaków i zmusiły ich do odwrotu. Szansą było rzucenie do walki całości sił czyli kilku tysięcy stojących bezczynnie żołnierzy, jednak Lubomirski nie zdecydował się na to. Zamiast tego, podjął samowolną decyzję o wycofaniu się z pola bitwy i rozpoczął pospieszny odwrót w kierunku Pińczowa.
Widząc jego ruchy, dezorganizacji uległy pozostałe saskie oddziały prawego skrzydła. Reszta armii straciła przez to ducha i mimo odparcia szwedzkich ataków, wkrótce znalazła się w odwrocie lub ucieczce. Lewe skrzydło weszło na bagna. Część oddziałów tam skapitulowała. Centrum z kolei broniło się w ufortyfikowanej reducie ale niewiele już mogło to dać.
Za klęskę odpowiada Lubomirski, ale też ogólna nieufność między Sasami i Polakami. Już w czasie koncentracji jedni wyśmiewali drugich, zarzucając sobie tchórzostwo i chęć zdrady na rzecz Szwedów. Polacy stracili ok. 80 ludzi, Sasi 2000 a Szwedzi 1000.
W ostrych słowach hetmana zgromił prymas Michał Radziejowski.
Zwycięstwo kliszowskie otworzyło Karolowi XII drogę na Kraków, który zdobył bez walki 10 sierpnia. Augustowi udało się umknąć. Liczył jeszcze na zebranie resztek swojej armii i ponowne połączenie się z Polakami, ale były to mrzonki. Jego autorytet legł zupełnie, a w Polsce doszło do dalszej destabilizacji i kompletnej już anarchii.
Poprzedni wpis z naszego kalendarium dostepny jest tutaj.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!