Kalendarium historyczne – rocznica wybuchu tzw. Powstania Czortkowskiego. Okupacja sowiecka kresów była tak nieznośna, że Polacy, w kacie rozpaczy, chwycili za broń.
Dziś w naszym kalendarium przyjrzymy się mało znanej historii polskiego zrywu przeciwko sowietom z 1940 roku.
Czortków przed wojną był miasteczkiem powiatowym i jedną z najbardziej malowniczych miejscowości polskiego Podola. Był też – jak pisano w przewodnikach – „głównym punktem oparcia dla ruchu turystycznego w tym rejonie”. Ze względu na urodzajną glebę i bogactwo zboża, a także na obfitość miodu, ziemię tę nazywano „mlekiem i miodem płynącą”. Tak było do 17 września 1939 r., gdy do miasta wkroczyła armia sowiecka.
Na murach zawisły plakaty sławiące bohaterstwo sowieckiej armii, która wyzwoliła uciemiężony lud pracujący Zachodniej Ukrainy, i braterstwo armii z ludem. Wrogiem okupanta stała się polska inteligencja i rodziny wojskowych. Dla NKWD był to „element”, który należało zniszczyć. Represjonowani i dręczeni na różne sposoby przez Sowietów, polscy urzędnicy, wojskowi, osadnicy, właściciele ziemscy – „burżuje” z Czortkowa zapełnili miejscowe więzienie.
Z mieszkań wyrzucano właścicieli, kwaterując w nich sowieckich urzędników i wojskowych. Represje doprowadziły do spontanicznego oporu, głównie młodzieży, który przekształcił się w zorganizowaną konspirację. W październiku 1939 r. powstało konspiracyjne Stronnictwo Narodowe – organizacja, której celem była walka z wrogiem i sabotaż. Organy sowieckie intensywnie inwigilowały wszelkie ruchy konspiracyjne. Były one rozpracowywane i natychmiast likwidowane, a ludzie z konspiracją związani – rozstrzeliwani lub wysyłani z długimi wyrokami do obozów pracy.
Założycielami konspiracji w Czortkowie byli: Tadeusz Bańkowski, Henryk Kamiński i Heweliusz Malawski. Do organizatorów należał też nauczyciel gimnazjalny i harcmistrz Józef Opacki. Na 21 stycznia 1940 roku aplanowano akcję zbrojną – atak na sowiecki garnizon w Czortkowie.
Moment został wybrany bardzo dokładnie, bowiem garnizon sowiecki został osłabiony wyjazdem dużej części żołnierzy na front fiński. Rosjanie nie spodziewali się, że w tak odległym od granic prowincjonalnym miasteczku znajdą się ludzie zdolni do czynu zbrojnego. W niedzielę z 21 na 22 stycznia ok. godz. 20:00 w kościele oo. dominikanów spotkało się około 200 konspiratorów, których podzielono na cztery grupy i przydzielono oddzielne zadania ataków na poszczegółne, kluczowe budynki.
Członkowie organizacji, którzy nie brali udziału w spotkaniu w kościele, mieli przyjść przed obiekty przeznaczone do opanowania. Celem ataku miało być odbicie więźniów, opanowanie dworca kolejowego i przedostanie się zdobytym pociągiem przez Zaleszczyki do Rumunii. Sygnałem do rozpoczęcia powstania było wg jednych źródeł hasło „Z krzyżem”, a według innych uczestników wydarzeń – melodia „Warszawianki” odegrana na trąbce.
Około godz. 21:30 ośmioosobowa grupa przystąpiła do ataku na szpital. Mimo że spośród nich tylko dwóch było uzbrojonych w broń palną, po krótkiej walce udało się, wykorzystując zaskoczenie, rozbroić wartę i zająć budynek. Równolegle z atakiem na szpital podjęła działania licząca ponad 40 osób grupa por. Janusza Kowalskiego. Jej członkowie zostali podzieleni na dwie podgrupy dowodzone przez plut. Stanisława Skowronka i pchor. Jerzego Koleuszka. Atakujący spodziewali się zdobyć większą ilość broni, której następnie miano użyć w celu opanowania reszty miasta.
Ruszając do ataku, byli uzbrojeni w kilka sztuk broni krótkiej, noże, szable i bagnety. W pierwszej fazie udało im się opanować bez wystrzału jedną z koszarowych bram, jednak pilnujący innego wejścia strażnik nie dał się zaskoczyć i otworzył ogień, co zaalarmowało żołnierzy stacjonujących w koszarach. Członkowie grupy przeznaczonej do opanowania koszar rozproszyli się i stracili ze sobą łączność. Atak na koszary zakończył się niepowodzeniem. Sowieci stracili jednego zabitego i jednego rannego oraz dwa karabiny.
Grupa wyznaczona do zajęcia urzędu pocztowo-telegraficznego została zaskoczona przez grupę sowietów i rozbiegła się bez podejmowania walki. Siły dowodzone przez Edwarda Prażanowskiego, przeznaczone do opanowania stacji kolejowej i ochraniającej jej jednostki NKWD, rozproszyły się po tym, jak Prażanowski w towarzystwie kilku podkomendnych natknął się na patrol żołnierzy sowieckich.
Niedoszli powstańcy wycofali się i rozeszli do domów. W tej sytuacji do akcji nie przystąpili również ci konspiratorzy, którym nie udało dostać się na miejsce zbiórki. Do walki nie zdołali się też włączyć konspiratorzy wyznaczeni do opanowania górnych koszar, siedziby NKWD, posterunku milicji i budynku sądu. Łączne straty sowieckie wyniosły 3 zabitych i 2 rannych żołnierzy Armii Czerwonej.
Dowództwo sowieckie szybko zaalarmowało stacjonujące w mieście siły. Przez całą noc poszukiwano osób biorących udział w nocnym ataku. Nad ranem z Kopyczyniec przyjechał pociąg pancerny z żołnierzami Armii Czerwonej, którzy od razu przystąpili do przeczesywania miasta i aresztowania podejrzanych. Część konspiratorów została aresztowana, zanim dotarła do domów. Wielu innych zatrzymano w ciągu najbliższych kilku dni.
Bezpośrednio po wydarzeniach z nocy z 21 na 22 stycznia uwięzionych zostało 128 ludzi, z których 91 przyznało się do winy. Jak wspomina uczestniczka wydarzeń, wśród aresztowanych byli m.in. prawie wszyscy chłopcy-licealiści narodowości polskiej. Jak czytamy w meldunku Sierowa do Berii – „Aresztowani to przeważnie młodzież narodowości polskiej, większość należała wcześniej do organizacji strzeleckich”.
Powstanie czortkowskie zaalarmowało kierownictwo NKWD w Kijowie. Najwyżsi dygnitarze, Mierkułow i Sierow osobiście przybyli na miejsce wydarzeń. O wszystkich szczegółach był informowany Beria, a nawet sam Stalin. Groźbę powstania powszechnego wiosną 1940 potraktowano bardzo poważnie. Natychmiast wydano dyrektywy zarządom obwodowym NKWD na całym terytorium okupowanym od 1939 roku, wzmocniono wydatnie aparat operacyjny i rozpoczęto zdecydowaną walkę z podziemiem.
Na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Wykorzystując przede wszystkim doniesienia agenturalne, tylko w obwodzie tarnopolskim w dniach 22-23 marca 1940 roku aresztowano 242, a do 25 kwietnia aż 540 uczestników różnych ugrupowań polskiego podziemia, głównie członków ZWZ.
Aresztowanych poddawano szczegółowemu śledztwu. Więźniów torturowano. Ci co przeżyli stanęli przed sądem. Wydano wyroki śmierci oraz wieloletniego pobytu w łagrach. Do każdego procesu dołączano grupę osób „które o planowanym powstaniu wiedziały, lecz nie poinformowały o tym organów NKWD”.
Wśród skazanych na śmierć, a więc najbardziej zagrażających potędze ZSRR byli: 1 podoficer zawodowy (plutonowy), 2 rolników, 1 uczeń piekarski, 1 księgowy, 1 malarz, 1 ekspedient, 1 masarz, 1 muzyk, 2 ślusarzy, 1 stolarz, 1 kierowca, 1 woźnica, 1 fryzjer, 1 kolejarz, 1 strażnik więzienny, 1 uczeń szkoły rolniczej, 1 uczeń szkoły handlowej i 2 gimnazjalistów.
Ogółem 55 osób skazano na długoletni pobyt w łagrach, ale na mocy układu Sikorski-Majski odzyskali oni wolność i w sierpniu-wrześniu 1941 roku przyłączyli się do powstającego Wojska Polskiego. Ofiarami czortkowskiego powstania było też 8 dominikanów, których rozstrzelano nad ranem 2 lipca 1941 roku w ich klasztorze. Najprawdopodobniej była to zemsta NKWD za spotkania konspiratorów w kościele.
Poprzedni wpis z naszego kalendarium dostępny jest tutaj.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!