Rocznica internowania przez komunistów prymasa Polski, Stefana Wyszyńskiego.
Dziś w naszym kalendarium przyjrzymy się walce żydokomuny z Kościołem katolickim w Polsce, w latach 50. XX wieku.
Na początku lat 50. komunistyczne władze umocniły się w Polsce na tyle, że przystąpiły do walki ze swoim najważniejszym wrogiem – Kościołem Katolickim. Nie chodziło tylko o majątki kościelne, lecz o atak na doktrynę i hierarchię kościelną. Nie powiodły się próby załagodzenia konfliktu z komunistami, którego próbował episkopat. W zawartej 14 kwietnia 1950 roku umowie, polscy biskupi zobowiązali się m.in. do zwalczania zbrodniczej działalności „band podziemia”.
Zapis ten świadczył o kunszcie dyplomatycznym Wyszyńskiego, gdyż ogólnikowe hasło nie odnosiło się bezpośrednio do tzw. podziemia niepodległościowego, ale do faktycznych band rozbójniczych, wśród których działali także udający akowców ubecy. Kościół co do zasady sprzeciwia się każdej zbrodni, więc nie dziwne, że i te potępił. Był to sprytny wybieg polskich hierarchów, gdyż w obliczu przewidywanego, długoletniego panowania komunizmu, niezbędne było wypracowanie sposobu na w miarę swobodne funkcjonowanie struktur kościelnych.
Niestety, komuniści nie zamierzali respektować własnych obietnic. Nadal zakazywano nauki religii w szkołach, zamykano seminaria i wydawnictwa katolickie. Rosła liczba aresztowanych, niepokornych księży, aż wreszcie 25 września 1953 roku internowano samego prymasa Wyszyńskiego. Przebywał on w areszcie domowym w kilku miejscach (m.in. Komańcza) przez trzy lata, do 1956 roku.
Wraz z prymasem Wyszyńskim aresztowano biskupa pomocniczego gnieźnieńskiego, Antoniego Baraniaka. Osadzono go w Areszcie Śledczym na Mokotowie. Tam przez 3 lata poddawany był brutalnemu śledztwu przez oprawców z Urzędu Bezpieczeństwa. Był m.in. 145 razy przesłuchiwany, niekiedy po kilkanaście godzin, zrywano mu paznokcie, przetrzymywano przez wiele dni bez ubrania w lodowatej, pełnej fekaliów celi.
Mimo okrutnych tortur nie dał się złamać i nie obciążył prymasa, na czym zależało komunistycznym służbom. Uzyskanie takich zeznań umożliwiłoby wytoczenie Stefanowi Wyszyńskiemu procesu o zdradę państwa i działalność kontrrewolucyjną. Nie udało się to.
W czerwcu 1956 roku w Poznaniu wybuchł bunt. Został on stłumiony, a sprawę wyciszono w mediach. Protestujących nazwano prowokatorami i szaleńcami, związanymi z ośrodkami imperialistycznymi oraz miejscową reakcją. Mimo to, prawda o wydarzeniach szeroko rozniosła się po kraju. Powszechnie żądano ukarania winnych, a przede wszystkim realnych zmian w sposobie rządzenia państwem. 19 października 1956 roku rozpoczęło się VIII posiedzenie plenarne KC PZPR, któremu towarzyszyły liczne wiece społeczne.
Ich uczestnicy domagali się m.in. powierzenia przywództwa partii Władysławowi Gomułce. Jako represjonowanego w czasach stalinowskich, uważano go za patriotę i człowieka umiarkowanego, który podejmie się misji reformy systemu, zwłaszcza osłabienia aparatu represji. Zaniepokojona wydarzeniami w Polsce Moskwa, postawiła w stan gotowości swoją armię. Do powtórzenia scenariusza węgierskiego jednak nie doszło, gdyż sprawę rozwiązano inaczej. 19 października do Warszawy przybyła sowiecka delegacja, z Nikitą Chruszczowem na czele.
Po rozmowie z Gomułką i zorientowaniu się w krajowych sprawach, „towarzysz Wiesław” został uznany przez sowietów za osobę, która zabezpieczy interesy Moskwy nad Wisłą. Nic więc dziwnego, że już 21 października, został obrany I sekretarzem KC PZPR. Na fali autentycznego społecznego entuzjazmu, przystąpiono do częściowej liberalizacji systemu. Przede wszystkim złagodzono represje wobec Kościoła Katolickiego i uwolniono prymasa Wyszyńskiego.
Poprzedni wpis z naszego kalendarium dostępny jest tutaj.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!