Kalendarium historyczne – rocznica udanej akcji komunistycznych egzekutorów, który zgładzili podwójnego agenta – Władysława Mroza.
Dziś w naszym kalendarium przyjrzymy się rozgrywkom pomiędzy wywiadami PRL i Francji na przełomie lat 50. i 60. XX wieku.
Tuż po II Wojnie Śiatowej Władysław Mróz wstąpił do MO. Na przełomie lat 40. i 50. odbył kurs wywiadowczy w Szkole Oficerskiej i otrzymał awans na podporucznika. Następnie rozpoczął pracę w peerelowskim wywiadzie. Doceniano go, gdyż „posiadał własną inicjatywę i podjętą pracę wykonywał sumiennie, szybko i z pewnym wyczuciem”. Co więcej cechowała go umiejętność zachowania tajemnicy służbowej. Jednocześnie jednak przełożeni dostrzegali, że „w pracy z agenturą posiada jeszcze pewne braki i nie posiada odpowiedniego przeszkolenia”.
Mimo wszystko, już w sierpniu 1950 roku świeżo upieczony podporucznik Władysław Mróz został skierowany do odpowiadającego za wywiad VII Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Najpierw zajmował się kwestiami emigracji, później przeniesiono go do Samodzielnej Sekcji Specjalnej, w której prowadził pracę operacyjną wśród załóg polskich statków handlowych.
W tym czasie związał się z pracującą jako tłumaczka w MBP reemigrantką z Francji Leokadią Danusiak, z którą wziął ślub w 1954 roku. To ona stała się przyczyną jego zguby. Trudne warunki życia w PRL spowodowały bowiem, że coraz bardziej nalegała na wyjazd do Francji. Początkowo maż oponował, twierdząc, że władze nigdy się na to nie zgodzą. Potem jednak, zaczął kombinować, w jaki sposób do Francji mimo wszystko wyjechać.
Awansowany na porucznika Mróz trafił do zajmującego się wywiadem Departamentu I. Przez pewien czas był oficerem do zadań specjalnych szefa I Departamentu, pułkownika Witolda Sienkiewicza. Miało to w przyszłości zaprocentować. Mróz został bowiem wyznaczony na kierownika Grupy Legalizacyjnej, która przygotowywała fałszywe dokumenty dla „nielegałów” działających zagranicą. Tego typu agenci podszywali się pod zmarłych lub zaginionych obywateli danego państwa i prowadzili na jego terenie działalność agenturalną.
W pracy tej oficer wpadł na pomysł, że wraz z żoną i dziećmi przeniesie się nad Sekwanę jako „nielegał”. Przełożeni początkowo odrzucili wniosek Mroza. Ten jednak nie dawał za wygrana i koniec końców w listopadzie 1958 roku uzyskał zgodę na wyjazd, który doszedł do skutku kilka miesięcy później.
Nad Sekwanę udał się z żoną i dziećmi w ramach akcji łączenia rodzin. Nie próbowano nawet przygotować dla niego żadnej fałszywej tożsamości. Posługiwał się własnym nazwiskiem, które „zapewne znał tamtejszy wywiad”. Aż trudno uwierzyć w taką fuszerkę polskiego wywiadu. Fakt jednak był faktem.
Rzeczywiście, polski agent szybko znalazł się na celowniku francuskiego kontrwywiadu, Direction de la Surveillance du Territoire (DST). Z jakiegoś swojego źródła, służba ta dowiedziała się, że Mróz jest związany z komunistycznym wywiadem.
Policja wezwała Mroza na przesłuchanie. Sprawa mogła skończyć isę wydaleniem go z kraju. Wobec tego oficer, któy chcial za wszelką cenę pozostać we Francji, poprosił o spotkanie z kierownikiem DST. W trakcie rozmowy przyznał się, że pracuje dla obcego wywiadu i zgodził się zostać podwójnym agentem. Jednocześnie poprosił o azyl polityczny.
W trakcie odbywających się co dwa tygodnie spotkań zdradził wiele sekretów Departamentu I. Wyjawił między innymi sposoby komunikowania się polskich agentów oraz ich metody na zgubienie śledzących ich kontrwywiadowców. Przekazał ponadto nazwiska kilkunastu innych nielegałów ulokowanych przez polski wywiad nad Sekwaną. Poinformował również zaskoczonych Francuzów o tym, że „zdjęcie szefa sowieckiej sekcji DST André Guérina wisiało w pokoju kierownika Sekcji Francuskiej departamentu I”.
Tak duży wyciek informacji nie uszedł uwadze KGB, która poinformowała Warszawę o zagrożeniu.
W pierwszym momencie nie potrafiono zidentyfikować zdrajcy. Szybko jednak podejrzenie padło na Władysława Mroza. I zostało potwierdzone, gdy odkryto, że agent… przeprowadził się do budynku zarządzanego przez DST, o czym rzecz jasna nie poinformował przełożonych. Kapitan wykręcał się ponadto wszelkimi sposobami od rozkazu powrotu do kraju.
W kierownictwie peerelowskich służb zapadła decyzja o likwidacji zdrajcy. Pierwsza próba zamachu nie udała się – podwójny agent rozpoznał na ulicy dawnych kolegów, którzy mieli go zgładzić. Podjęto jednak kolejną próbę.
Przekazano Mrozowi fałszywą informację o śmierci jego ojca. Następnie “przypadkwoo” natknął się on na starego znajomego. Po krótkiej rozmowie zgodził się przekazać rodzinie w Polsce paczkę. Na kolejne spotkanie “znajomi” umówili się w miejscu, którego nie obserwowały francuskie służby.
Był 27 październik 1960 roku. Podczas przemarszu w umówione miejsce, Mróz został wciągnięty z ulicy do samochodu i wywieziony na wysypismo śmieci. Jeszcze tego samego dnia znaleziono tam jego zwłoki z raną postrzałową głowy.
O zbrodnię chciano oskarżyć polskich narodowców, dlatego przy zwłokach podrzucono wychodzącą we Francji, polonijną gazetę “Narodowiec”.
Poprzedni wpis z naszego kalendarium dostępny jest tutaj.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!