Rocznica udanego wypadu pierwszego partyzanta Rzeczpospolitej na Kościan.
Dziś w naszym kalendarium przyjrzymy się życiu i działalności wybitnego, choć zapomnianego polskiego patrioty, Krzysztofa Żegockiego.
Krzysztof był dzieckiem kasztelana przemęckiego Marcina Żegockiego i jego żony Anny. Niewiele wiadomo o jego młodości. Prawdopodobnie podstawowe wykształcenie, a jednocześnie zręby kręgosłupa moralnego i postawy patriotycznej uzyskał w jednym z licznie tworzonych wówczas w Polsce kolegiów jezuickich. Po jego ukończeniu studiował teologię na Akademii Krakowskiej. Był blisko związany z dworem wielkopolskich magnatów, Opalińskich.
Ożenił się z Elżbietą Lintermans, która zmarła po kilku latach. W 1645 roku poślubił Jadwigę Zbijewską. Z obu związków miał pięcioro dzieci. Dbał o ich wychowanie oraz wykształcenie. Około 1646 roku został starostą babimojskim; był też oficerem wojska polskiego. Jako rotmistrz chorągwi jazdy wziął udział w walkach z Tatarami oraz zbuntowanymi Kozakami w czasie Powstania Chmielnickiego.
W 1655 roku na osłabioną Rzeczpospolitą uderzyli Szwedzi, łamiąc w ten sposób rozejm podpisany 20 lat wcześniej w Sztumskiej Wsi. Ukochana przez Żegockiego Wielkopolska została najechana przez wroga, a zebrana pod Ujściem szlachta skapitulowała. Krzysztof sprzeciwiał się temu, a gdy zdrada się dokonała, nie złożył przysięgi na wierność okupantowi. Groziły mu za to represje, wobec czego uciekł wraz z rodziną w okolice Zielonej Góry będącej wówczas własnością elektora brandenburskiego.
Pomimo zapewnień o poszanowaniu prawa własności oraz religii, Szwedzi zaczęli grabić i mordować ludność podbitych przez siebie ziem. Ze szczególnym zacięciem rabowali i niszczyli kościoły i klasztory katolickie. Jesienią 1655 roku Żegocki, zadbawszy uprzednio o bezpieczeństwo swoich bliskich powrócił do kraju i zaczął formować w okolicach Babimostu oddział partyzancki. Wspomagał go w tym wojewoda podlaski Jan Piotr Opaliński.
W skład oddziału weszła nie tylko okoliczna szlachta, ale też mieszczanie i chłopi. Starosta założył swoją bazę w miejscowości Zabór, skąd atakował i likwidował pomniejsze oddziały wroga penetrujące teren w poszukiwaniu łupów i furażu. Chętnie korzystał przy tym z informacji udzielanych przez okoliczne chłopstwo, przez co doskonale orientował się w liczebności i ruchach przeciwnika. Z biegiem czasu straty szwedzkie rosły.
W pewnym momencie okupant wyznaczył za głowę Krzysztofa nagrodę pieniężną w znacznej wysokości trzech tysięcy talarów. Nikt jednak nie kwapił się do wydania miejsca stacjonowania partyzantów.
Największy triumf Żegocki odniósł 4 października 1655 roku, kiedy to na czele niecałej setki ludzi zaatakował liczący ok. 200-400 żołnierzy szwedzki garnizon Kościana. Korzystając z zaskoczenia, całkowicie rozgromił przeciwnika. Od jeńców dowiedział się, że do miasta zmierza konwój 40 wozów ze zrabowanymi w Wielkopolsce dobrami kościelnymi. Osłaniała go setka Szwedów pod dowództwem samego szwagra króla Karola Gustawa, landgrafa heskiego Fryderyka.
Partyzanci urządzili zasadzkę u bram miasta i rozbili konwój, zabijając przy tym jego dowódcę. Oba zwycięstwa przyczyniły się do wzrostu sławy Żegockiego, który zyskał miano pierwszego partyzanta Rzeczpospolitej. Miało to znaczny wpływ na rozszerzenie walki z okupantem na pozostałe rejony kraju.
W listopadzie Krzysztof udał się na Śląsk do króla Jana Kazimierza, od którego odebrał awans na pułkownika. Wrócił do kraju z misją powiększenia oddziału oraz odsieczy dla oblężonej Jasnej Góry. Groźba przybycia pod Częstochowę podjazdów Żegockiego stała się prawdopodobnie jedną z głównych przyczyn zwinięcia oblężenia klasztoru przez generała Burcharda Müllera. Działania partyzanckie starosty babimojskiego ułatwiły powrót do kraju królowi i jego świcie.
W styczniu 1656 roku Żegocki z powodzeniem kontynuował walki podjazdowe, m.in. zajmując nagłym atakiem Wieluń. Przez kilka miesięcy operował na południu, lecz z początkiem lata wrócił do centralnej Wielkopolski, gdzie skutecznie paraliżował zaopatrywanie szwedzkiego, a potem brandenburskiego garnizonu Poznania. Dzięki niemu walka z najazdem przybrała formę powszechną i zjednoczyła we wspólnym wysiłku wszystkie stany Rzeczpospolitej. Był bezlitosny w ściganiu i likwidowaniu nie tylko Szwedów, ale też zdrajców ojczyzny werbujących się głównie z miejscowych protestantów.
W kolejnych miesiącach brał udział w wyprawach Stefana Czarnieckiego przeciw księciu siedmiogrodzkiemu Jerzemu Rakoczemu, a także do Nowej Marchii i Danii. Prawdopodobnie brał udział w słynnym zdobyciu wyspy Als. Wystąpił z wojska z końcem 1658 roku lub na początku 1659 roku. Wówczas postanowił poświęcić się działalności publicznej. Dzięki swojej sławie szybko awansował w hierarchii cywilnej.
W 1659 roku został podkomorzym kaliskim, a rok później marszałkiem trybunału koronnego. Był posłem na sejm walny, dzierżawcą mennicy królewskiej, komisarzem w sprawie ustalenia granicy zachodniej oraz uregulowania długów Skarbu Państwa wobec wojska. Po kilku latach został wojewodą inowrocławskim. Sprzeciwiał się projektowi elekcji vivente rege kandydata francuskiego, który forsowała para królewska.
Po śmierci drugiej żony i uzyskaniu pełnoletności przez dzieci, w 1667 roku porzucił służbę w administracji i postanowił zostać księdzem. Bardzo szybko przyswoił sobie wiedzę z zakresu teologii katolickiej. W 1669 roku został biskupem chełmskim. Pełniąc tak wysokie stanowisko kościelne, dał się poznać jako dobry gospodarz i organizator, dbający zarówno o życie duchowe wiernych, jak też o odbudowę ze zniszczeń wojennych powierzonych sobie włości.
W czasie kryzysu z 1672 roku, mimo kiepskiego stanu zdrowia skoczył w wir walki politycznej. Stanął po stronie Michała Korybuta Wiśniowieckiego, broniąc legalizmu i próbując pogodzić obóz królewski z obozem malkontentów pod wodzą hetmana Sobieskiego. Jako senator i członek królewskiej rady wojennej domagał się podniesienia podatków na wojsko, kontynuowania oporu przeciwko Turcji i nieuznawania haniebnego traktatu podpisanego w Buczaczu.
Oprócz tego był autorem kilku pism kaznodziejskich oraz rozprawy politycznej skierowanej przeciwko absolutyzmowi, który uważał za degenerację słusznej idei monarchicznej.
Krzysztof Żegocki to bez wątpienia postać wyjątkowa, przede wszystkim dzięki swojej fenomenalnej wszechstronności. Był kochającym mężem i ojcem, doskonałym dowódcą wojskowym, zdeklarowanym obrońcą Ojczyzny i katolicyzmu, sprawnym politykiem i administratorem, wreszcie co najmniej poprawnym księdzem i biskupem. Podczas ‘Potopu”, w walce o polską wiarę, rodzinę i własność bazował na siłach zarówno szlachty, jak też mieszczan i chłopów.
Czyniło to z niego przywódcę ogólnonarodowego, na długo przed rzekomym prekursorem idei jedności narodowej, Tadeuszem Kościuszką.
Poprzedni wpis z naszego kalendarium dostępny jest tutaj.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!