Mecenas Nowaczyk wręczał urzędnikom w kopercie po kilkadziesiąt tysięcy złotych. To, co ustaliła prokuratura, jest czymś spektakularnym. Prokuratura w akcie oskarżenia wskazuje, że w ratuszu pod rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz stworzono sprawnie działającą machinę korupcyjną i nikt z ówczesnych służb się wtedy nie przejmował – powiedział w TVP Info Sebastian Kaleta, wiceprzewodniczący komisji ds. warszawskiej reprywatyzacji. Odniósł się w ten sposób do przesłuchania przed komisją mecenasa Roberta Nowaczyka.
W czwartek komisja weryfikacyjna na posiedzenie ogólne wezwała dwóch świadków – mecenasa Roberta Nowaczyka i jego siostrę, byłą urzędniczkę resortu sprawiedliwości Marzenę K.; tylko Nowaczyk złożył zeznania.
Nowaczyk był pełnomocnikiem lub wprost beneficjentem w sprawach dotyczących reprywatyzacji przy ul. Poznańskiej 14, ul. Marszałkowskiej 43, ul. Mokotowskiej 63 i Chmielnej 70.
Uczestniczył w 46 procesach zwrotu nieruchomości w naturze. W latach 2010-15 m.st. Warszawa wypłaciło ponad 119 mln zł odszkodowań klientom mecenasa, w tym ok. 70 mln zł na rzecz osób mu najbliższych.
Marzena K. była jedną ze współwłaścicielek sławnej działki na placu Defilad (pod przedwojennym adresem Chmielna 70), od której zaczęła się afera reprywatyzacyjna.
W październiku prokuratura złożyła do Sądu Okręgowego w Warszawie kolejny akt oskarżenia w sprawie tzw. afery reprywatyzacyjnej w Warszawie, który obejmuje dziewięć osób, w tym właśnie Nowaczyka; główne zarzuty, które znajdują się w akcie oskarżenia, to zarzuty korupcyjne.
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!