Strategiczne gry komputerowe bardzo często poruszają tematykę historyczną. Wielcy wodzowie, krwawe wojny, przemiany społeczne i procesy dziejowe są obiecującym punktem wyjścia dla tworzenia wirtualnych strategii. Oczywiście należy pamiętać, że twórcy takich gier często bardzo luźno podchodzą do faktów i wiedza z nich czerpana może być nieraz zwodnicza. Dziś razem z Państwem przyjrzę się grze strategicznej „East India Company” (Kampania Wschodnioindyjska). Czy może ona nauczyć gracza o historii i czy jest produkcją udaną?
***
Tytoń, kość słoniowa i herbata czyli światowy handel
Omawiana gra pozwala na objęcie kontroli nad jednym z ośmiu europejskich państw i zbudowanie ich potęgi poprzez zamorski handel. Celem gry jest oczywiście dominacja w Indiach i zmonopolizowanie ich dóbr. Aby to osiągnąć gracz będzie musiał tworzyć floty statków kupieckich, które będą przewozić towary i wzmacniać ekonomię kampanii; oraz floty okrętów wojennych, których można używać do walki z konkurencją, ale przede wszystkim do zdobywania portów i monopolizacji rynku. Oprócz zarządzania na płaszczyźnie strategicznej można też brać udział w bitwach morskich (dotyczy to jednak jedynie starć statków a nie zdobywania portów).
Grafika i udźwiękowienie
Muzyka w grze nie wyróżnia się szczególnie ale też nie drażni. Po prostu jest. Szkoda, bowiem istnieją gry strategiczne z naprawdę dobrą muzyką. Grafika z kolei prezentuje się naprawdę ładnie, błękit morza, pływające po nim okręty, ukształtowanie terenu, wszystko to nie dość, że wygląda estetycznie i czytelnie to jeszcze kolorowo i po prostu pięknie.
Recenzja
Mimo możliwości toczenia bitew morskich to, przynajmniej na niskim poziomie trudności, gra nie opiera się na szybkiej akcji, a większość zabawy opiera się na tworzeniu szlaków handlowych, zaś podbijanie kolejnych ,,bezpańskich” portów to czysta formalność. Liczy się tu bardziej zmysł kupiecki niż umiejętności taktyka.
Niestety, ponieważ gra toczy się w czasie rzeczywistym i ma dość wolne tempo może się zdarzyć, że zadaniem gracza będzie przede wszystkim czekanie. Statki pokonują duże odległości, zawijają do portów po zaopatrzenie, a nie ma w grze czegoś, co mogłoby zająć gracza, który nie szuka guza wypowiadając wojny. Zabawa ma więc tendencję do popadania w monotonię i brakuje w niej większej różnorodności. Trochę jak z muzyką, szkoda, bowiem istnieją gry nastawione na rozwój ekonomiczny, które nie nużą a dają znacznie większe możliwości niż „East India Company” (na przykład „Victoria 2″).
Nie jest to jednak gra zła. Pomysł był ciekawy, aspekt ekonomiczny dominujący nad militarnym to pewien powiew świeżości na rynku gier strategicznych a i tematyka Kampanii Wschodnioindyjskiej nie była dotychczas eksploatowana. Grze najbardziej szkodzi monotonia, która nie pozwala ciekawemu pomysłowi w pełni się rozwinąć. Polecam bardziej jako ciekawostkę niż zabawę na wiele godzin.
Stefan Aleksander Dziekoński
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!