Ukraina chce pilnie uzupełnić gigantyczne straty, jakie poniosła na froncie. Kluczowe na tej drodze jest ściągnięcie dezerterów i łapowników, którzy uciekli z kraju m.in. do Polski.
Kiedy ruszy mobilizacja ukraińskich dezerterów w Polsce? Do sprawy odniósł się ukraiński polityk z prezydenckiej partii “Sługa Narodu” Jurij Kamelczuk. Tenże, na antenie kanału telewizyjnego “Noviny.LIVE” skomentował sytuację związaną z wprowadzeniem w Ukrainie nowych przepisów dotyczących mobilizacji rezerwistów.
Według posła, poza granicami kraju znajduje się liczna grupa mężczyzn, którą dałoby się “przekonać” do powrotu i wstąpienia w szeregi armii. – Jeśli mówimy o tym, jak jeszcze wpłynąć na powrót mężczyzn, to są wśród nich zmotywowani, gotowi do służby m.in. sportowcy, a może nawet część z jakimś doświadczeniem bojowym – stwierdził. – Niektórzy może go nie mają, lub przeszli dawno, ale mówią, że chcieliby odbyć szkolenie za granicą w dobrych warunkach – dodał.
– Nie mówimy jeszcze o tysiącach, ale o setkach. Są wspólnoty ukraińskie, swoją drogą część z nich to wspólnoty religijne, a wśród nich są mężczyźni, którzy usłyszawszy tę wiadomość, wyrażą chęć, że są gotowi do przygotowań i do wyjazdu. Ale potrzebują przeszkolenia i wyposażenia – ocenił poseł.
Na temat nowej fali mobilizacji mężczyzn na Ukrainie wypowiedział się też zastępca dowódcy 3. Brygady Szturmowej, Maksym Żorin. Jego zdaniem nie ma możliwości, aby zmobilizować wszystkich mężczyzn przbywających w kraju, ponieważ spowodowałoby to upadek państwa. Dlatego też trzeba sięgać po tych, którzy uciekli za granicę.
– Dzisiaj absolutnie wszyscy Ukraińcy muszą się przygotować na to, że wszyscy będą musieli walczyć. Oczywiście nie wszyscy zostaną zmobilizowani – ocenił.
NASZ KOMENTARZ: Kluczowa w mobilizacji dezerterów jest współpraca z krajami, w których przebywają. Sygnały płynące z rządu warszawskiego świadczą o pozytywnym podejściu do tego pomysłu. Przypomnijmy: szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz kilka dni temu wprost zadeklarował pomoc w tym zakresie, gdyż Polacy mają już być znużeni Ukraińcami, którzy zabawiają się w polskich dyskotekach, zamiast walczyć o swój kraj. Tak radykalna zmiana retoryki wobec “uchodźców” może świadczyć o poczynieniu pewnych kroków na drodze do wydawania tych ludzi w ręce ukraińskiej armii.
Przy okazji warto przypomnieć, że niecały miesiąc temu Wołodymyr Zełenski twierdził, że od początku wojny zginęło zaledwie 31 tys. ukraińskich żołnierzy. Prawdziwe straty muszą być co najmniej 10-krotnie większe, skoro kraj ma problem ze znalezieniem uzupełnień.
Polecamy również: Żydowski reżim aresztuje coraz więcej dziennikarzy
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!