Mateusz Kijowski w rozmowie z Dominiką Wielowieyską z „Gazety Wyborczej” dziwił się, dlaczego wszyscy krytykują zbiórkę pieniędzy dla niego.
– To nie jest zbiórka publiczna. Przyjaciele postanowili się zrzucić i pomóc. Kto nie chce, nie musi się składać. Ja tego nie organizowałem – stwierzdził były lider KOD, dodając, że nie jest prawdą, iż jego dzieci żyją w biedzie, bo on nie płaci alimentów.
– Żyją na wyższym poziomie niż ja, jeżdżą choćby na zagraniczne wakacje – stwierdzi Kijowski.
Kijowski oburzał się, że to liczne manipulacje medialne, a nawet działania służb specjalnych, przyczyniły się do wszystkich jego niepowodzeń. Jego zdaniem przyprawiono mu „gębę alimenciarza i złodzieja”, przez co nie może znaleźć pracy.
– Mam dowody na kilka bardzo prostych manipulacji, które powodowały, że ludzie zaczynali być bardzo negatywnie do mnie nastawieni. A jak się ma negatywne nastawienie, to bardzo łatwo można różne rzeczy przekręcać i interpretować według swoich pomysłów – mówił.
Co do pieniędzy ze zbiórek na KOD, które wyparowały, to jego zdaniem sprawa ta została ukartowana przez służby specjalne.
– Jestem absolutnie przekonany, że sprawa ta była przygotowana przez służby czy jakieś inne osoby. Byłoby naiwnością nie wierzyć, że służby specjalne nie zainteresowały się naszą działalnością – powiedział Kijowski.
No dobra wytrwałem do końca.
– Bardziej żenującego wywiadu dawno nie oglądałem.
Wydaje mi się, że nawet siostra Dominika była zniesmaczona.
Jakby co to ⬇️⬇️⬇️⬇️
Achtung❗️❗️❗️❗️Gazeta Wyborcza?https://t.co/5itevNvhH6 pic.twitter.com/XEjzXyb4xc— PikuśPOL (@pikus_pol) 9 grudnia 2017
/niezalezna.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!