W kolejnym dniu protestów w Strefie Gazy odbywających się pod hasłem „Wielki Marsz Powrotu” zginęło 3 Palestyńczyków – podała armia izraelska. Mężczyźni zostali zastrzeleni zaraz po przedostaniu się do Izraela, gdy próbowali odpalić ładunki wybuchowe.
Dwaj Palestyńczycy przedarli się na terytorium kontrolowane przez izraelską armię w północnej części strefy – w pobliżu miasta Gaza i tam zostali zastrzeleni na granicy.
Dwóch innych – również w sobotę – usiłowało przedostać się do Izraela na południu Strefy – w prowincji Rafah. Mężczyźni ci zostali namierzeni przez izraelskich snajperów, gdy usiłowali zniszczyć ogrodzenie oddzielające Strefę od Izraela. Jeden z nich zginął na miejscu, a drugi został zatrzymany.
Tym samym liczba Palestyńczyków zabitych podczas trwających od 30 marca cotygodniowych protestów w Strefie Gazy wzrosła do 48 osób. Ocenia się, że ok. 1500 Palestyńczyków, którzy uczestniczą w „Wielkim Marszu Powrotu” odniosło rany. Po stronie izraelskiej nie ma żadnych ofiar i rannych – informuje agencja AFP.
Protesty, których zadaniem jest przypomnienie opinii publicznej, że Palestyńczycy mają prawo powrotu do miejsc zamieszkania, skąd zostali wygnani po 1948 r., będą prowadzone do 15 maja. Są one organizowane przez rządzącą w Strefie Gazy organizację Hamas.
Ich zakończenie zbiegnie się z rocznicą wybuchu pierwszej wojny arabskiej z 1948 roku, nazywanej przez Izraelczyków wojną o niepodległość, a przez Arabów – „katastrofą” (an-Nakba) w związku z wysiedleniami i ucieczkami setek tysięcy ludzi. Właśnie los tych wysiedlonych i ich potomków, których jest obecnie kilka milionów, jest jedną z zapalnych kwestii w konflikcie arabsko-izraelskim.
Mieszkańcy Strefy dają wyraz swemu niezadowoleniu i ponawiają żądanie zniesienia izraelskiej blokady co piątek, gromadząc się w pięciu obozach namiotowych, które protestujący rozbili w odległości kilkuset metrów od izraelskiej granicy.
Mniejsze grupki próbują podchodzić blisko ogrodzeń granicznych, aby rzucać na drugą stronę kamieniami i butelkami z płynem łatwopalnym lub też podpalać opony samochodowe.
W ocenie dowództwa armii izraelskiej w piątkowych protestach prowadzonych w Strefie Gazy wzdłuż granicy z Izraelem wzięło udział 100 tys. ludzi. Wszelkie próby sforsowania ogrodzenia i przedostania się na terytorium kontrolowane przez Izrael były uniemożliwiane przez izraelskich żołnierzy, którzy są ukryci w okopach i ostrzeliwują demonstrujących granatami z gazem łzawiącym, stalowymi kulami pokrytymi gumą, ale używają także ostrej amunicji.
W piątek doszło co najmniej kilka razy do użycia ostrej amunicji przez armię Izraela wobec Palestyńczyków – twierdzi wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka Zeid Ra’ad Al-Hussein.
„Zabijanie ludzi zasługuje na potępienie, a liczba osób, które odniosły rany wskutek zastosowania ostrej amunicji, potwierdza jedynie, że użycie przez wojsko przeciwko demonstrantom nadmiernej siły nie zdarzyło się raz czy dwa, ale powtarza się systematycznie” – Al-Hussein.
Tel Awiw odrzuca te oskarżenia. Izraelski rząd informował, że w czasie protestów robi to, co jest konieczne, aby – jak tłumaczył – przeciwdziałać przekraczaniu granicy.
/Radio Maryja/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!