Jak się okazuje, przepisy dotyczące konfiskaty samochodów kierowców jeżdżących po pijanemu nie obowiązują Ukraińców. To kolejny dowód na to, że Polacy są obywatelami drugiej kategorii w teoretycznie własnym kraju. W skrajnych przypadkach, Polacy po prostu podają się za uprzywilejowanych Ukraińców.
Konfiskata aut nie obowiązuje Ukraińców. Mający ponad 2 promile alkoholu 22-letni Ukrainiec był jednym z pierwszych, który podpadł pod nowe przepisy pozwalające na zabieranie samochodów kierowcom z promilami. Zatrzymano go nocą w Ustroniu na Śląsku, kiedy po jezdni poruszał się „wężykiem”.
–Złożył wyjaśnienia, przyznał się do zarzutu. Cała zgromadzona dokumentacja, w tym wniosek o tymczasowe zajęcie pojazdu, została przekazana do prokuratury w celu zatwierdzenia – powiedział Krzysztof Pawlik, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Cieszynie.
22-latek jest Ukraińcem mieszkającym w Ustroniu. Jego sprawa teoretycznie zostanie rozpatrzona zgodnie z przepisami o konfiskacie, które obowiązują od 14 marca. Przepisy te przewidują, że auto stracą kierowcy, którzy prowadzą, mając we krwi ponad 1,5 promila alkoholu. Stracą je także ci, którzy spowodują wypadek przy zawartości powyżej promila alkoholu we krwi lub w sytuacji recydywy.
Audi A3 Ukraińca o wartości wstępnie ocenionej na ok. 5 tys. zł – trafiło do osoby „godnej zaufania” (na co pozwala art. 228 k.p.k.). Do kogo – policja nie ujawniła. Gdyby jednak „opiekun” samochodu wyjechał nim do Ukrainy, a w Polsce sąd orzeknie konfiskatę, to na Ukrainie grzywny nikt nie wyegzekwuje. Umowa o pomocy prawnej Polski z Ukrainą z 1993 roku nie przewiduje bowiem możliwości przekazania do wykonania na terytorium drugiej strony kar nieizolacyjnych – a tych jest najwięcej.
Wystarczy zatem, że obywatel Ukrainy, np. skazany na grzywnę w Polsce, wróci do siebie, a tam wyrok pozostanie na papierze. Tacy sprawcy popełnionych w Polsce przestępstw, jeśli wrócą do kraju ojczystego, pozostają faktycznie bezkarni.
Metoda “na Ukraińca”
W obliczu podwójnych standardów, bezkarności Ukraińców i wysokich kar za wykroczenia prędkości, mogących sięgnąć nawet 2500 zł, polscy kierowcy znaleźli kreatywny sposób na uniknięcie płacenia mandatów. Wykorzystują brak współpracy między polskimi służbami i Ukrainą w zakresie wymiany danych o kierowcach.
Polskie służby mają duże trudności albo nie są w stanie zweryfikować poprawności danych podanych przez zagranicznego kierowcę. W związku z tym może się zdarzyć, że popełnione przez niego wykroczenia ujdą mu na sucho.
Metoda „na Ukraińca” polega na udawaniu przez Polaka obywatela sąsiedniego państwa. Zwykle jest skuteczna i pomaga uniknąć mandatu. Dzieje się tak zwłaszcza, gdy chodzi o mandaty z fotoradarów. Wystarczy wpisać w odpowiedniej rubryce fikcyjne dane Ukraińca, a wniosek o ukaranie zostanie umorzony. Policja doskonale bowiem wie, że Ukraińca nie jest w stanie wytropić i skutecznie ukarać. Ba – nie jest nawet w stanie zweryfikować, czy podane dane dotyczą realnie istniejącej osoby.
Polecamy również: Wpływowy Żyd zapowiedział budowę Ukropolin
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!