Jak informuje portal pch24.pl Gród Kraka udowadnia, że współcześnie nie ma spraw, którymi nie zajęłaby się władza, jeśli idzie o kwestie dla niej (ale już niekoniecznie dla samych mieszkańców) fundamentalne. Takim tematem może być na przykład walka ze smogiem i otyłością wśród najmłodszych. Wtedy nawet odwożenie dzieci samochodem do szkoły może znaleźć się na celowniku samorządów.
Niegdyś galicyjski Kraków zdaje się ciągle spoglądać na dawną stolicę CK Monarchii. To bowiem na Wiedeń zerkają włodarze małopolskiego miasta i to do swoich austriackich kolegów zwrócili się z prośbą o dokładniejsze informacje dotyczące obowiązującego nad Dunajem zamykania ruchu dla samochodów w okolicach szkół. Wiedeńskie rozwiązanie może zostać powielone nad Wisłą – informuje „Rzeczpospolita”.
Idea zrealizowana przez (lewicowe) władze Wiednia pod jedną szkołą zyskała poklask mieszkańców, dlatego też eksperyment rozciągnięto na okolice kolejnych placówek. Teraz pójście wzorem austriackiej stolicy rozważają nie tylko w Krakowie, ale i w Berlinie i dalekim Montrealu.
Cytowany przez dziennik Dariusz Nowak z Wydziału Komunikacji Społecznej UMK przyznaje, że pomysł dopiero nabiera kształtów, a „sprawa jest na początkowym etapie rozważań”. Jednak władze – także samorządowe – przyzwyczaiły nas do dość błyskawicznego zamieniania w czyn pomysłów, które przypadły im do gustu.
I już we wtorek, 8 stycznia, krakowscy rajcy pochylą się nad zagadnieniem podczas posiedzenia Komisji Edukacji, a radny Łukasz Wantuch poprosił Urząd Miasta o sprawdzenie, przy których placówkach można byłoby przeprowadzić pilotaż projektu.
– To rozwiązanie pomogłoby w walce z otyłością, ale też w pewnym stopniu przyczyniłoby się do zmniejszenia smogu w mieście – przekonuje cytowany przez „Rzeczpospolitą” Wantuch. Radny ma też dla rodziców odwożących swoje pociechy alternatywę dla (nielubianych przez część krakowskiej Rady Miasta) samochodów. – Ograniczenie możliwości podwożenia dzieci do szkoły będzie zachętą, by dzieci i rodzice przyjeżdżali do szkoły np. na rowerach – mówi radny zastrzegając przy tym, że w grę nie wchodzi zamykanie ważnych dla całego miasta ulic przelotowych.
„Na razie pomysł nie zdobywa popularności w mieście. Słyszy się jednak opinie, że warto się nad nim pochylić” – czytamy na rp.pl. W podobnym tonie wypowiada się też radny Wantuch, który ma nadzieję, że pilotaż przekona sceptyków.
Wyniki potencjalnego pilotażu nie są jednak jeszcze znane. Co więc zrobi lokalna władza, jeśli zakaz odwożenia dzieci do szkół okaże się klapą? Wtedy też miastu będzie zależało na przekonywaniu sceptyków?
Jak można wpaść na coś tak absurdalnego?
Źródło: pch24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!