Prolog
Gry wideo w ciągu kilkudziesięciu lat stały się ważnym i dużym rynkiem. Choć wciąż wielu uważa je za stratę czasu czy wręcz coś szkodliwego to nie da się zaprzeczyć, że stały się one potęgą. Wciąż jednak odbiorców zastanawia proces tworzenia gier – w przeciwieństwie do na przykład kręcenia filmów, jest rzeczą mało znaną. Kto na przykład, niezaznajomiony z tym procesem wie, co to znaczy słowo ,,crunch”? Temu, jak powstają gry postanowił przyjrzeć się Jason Schreier w swojej książce ,,Krew, pot i piksele”. Czego możemy się z niej dowiedzieć?
Nie pasja a mordęga
Jason Schreier rozmawia z twórcami gier o ich pracy i o tym, jak powstawały ich dzieła. Mamy więc rozdziały poświęcone takim tytułom jak ,,Uncharted 4″, ,,Shovel Knight”, ,,Pillars of Eternity” czy ,,Wiedźmin 3″. W kolejnych rozmowach pracownicy studiów tworzących gry opowiadają o problemach na które natknęli się podczas swojej pracy, reakcjach graczy, wymaganiach, nieraz absurdalnych, stawianych przez przełożonych; wreszcie o nadgodzinach i ogromnym tempie pracy odbierających zdrowie i negatywnie wpływających na życie prywatne.
Recenzja
Książka Schreiera jest czymś nowatorskim i za to należą mu się słowa uznania. Obala ona stereotyp pracy programisty gier jako pracy marzeń, świetnej zabawy i połączenia przyjemnego z pożytecznym. Zamiast tego wyłania się tu obraz pracy pod straszną presją, wręcz szkodliwej dla zdrowia. Nie jest to może książka demonizująca pracę projektanta, jednak z pewnością autor chce pokazać mniej idealistyczne spojrzenie na ten zawód. Naprawdę fascynująca lektura.
Tym niemniej nie wyczerpuje ona tematu. Szkoda bowiem, że Schreier nie rozmawiał z twórcami gier na tematy nieprzyjemne lub co najmniej kontrowersyjne z punktu widzenia graczy. Chodzi mi tu na przykład o tak zwane DLC (płatna zawartość do pobrania dla gry często utożsamiana z krojeniem jej na kawałki i sprzedawaniem tego, co powinno być w niej od początku), czy mikropłatności w produkcjach free to play (czyli, mówiąc po polsku, szeregu opłat ułatwiających grę w rzekomo darmowych produkcjach). Nie czyni to książki niekompletną, raczej otwiera furtkę do drugiej części.
„Krew, pot i piksele” polecam nie tylko miłośnikom gier wideo, ale też tym, których ciekawią korporacyjne mechaniki oraz przemyślenia Amerykanina zaznajomionego z Polską.
Stefan Aleksander Dziekoński
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!