Ten straszny antysemityzm, czyli walka ideowa oczami ścisłowca
Całkiem niedawno na kanale Krzysztofa Łukszy miała miejsce debata na temat antysemityzmu – jeśli oczywiście można to nazwać debatą, to rozegrała się ona pomiędzy panem redaktorem Radosławem Patlewiczem a Elim Polskim Żydem, który co prawda Żydem z pochodzenia nie jest, ale chętnie się za takowego w Internecie podaje.
Czy w ogóle filosemita powinien brać udział w takiej debacie? Wszak dla filosemity antysemityzmem jest wszystko, z czym się nie zgadza. Cóż, o pewnych faktach Eli powiedział prawdę – np. wskutek prześladowań Palestyńczycy stłoczyli się w ostatnich wolnych od Izraela obszarach tak ciasno, że kiedy na dodatek Izraelici zaczęli do nich strzelać, do przewidzenia było, że jakaś zabłąkana kulka może w kogoś trafić, powiedzmy, w dwulatka.
Ale nie to było sednem debaty, lecz – oprócz celowego obrażania Radosława Patlewicza – w debacie mieliśmy do czynienia z omówieniem definicji antysemityzmu. I tu pojawił się problem, bo raz, jakiej definicji można oczekiwać od filosemity, a dwa, czy jest to nienawiść, czy może przemoc, krzywe spojrzenie, rzucanie oszczerstw? Racjonalne czy nieracjonalne, słowa przeplatały się i zlewały, a ja zastanawiałem się, dlaczego nikt nie bierze pod uwagę możliwości, że to jest po prostu jakiś pogląd. Pogląd bardzo konkretny, o ścisłym wyrazie i konsekwencjach, będący przecież lustrzanym odbiciem filosemityzmu; a nikt z nas nie ma chyba wątpliwości, czym jest filosemityzm: przekonanie o wyższości żydów nad gojami i przyznanie im prawa do zarządzania pieniędzmi gojów.
Wyobraźmy sobie, że światopogląd jest doskonale podzielny. Nie na sferę gospodarczą i obyczajową, taki podział może funkcjonować w myśleniu popularnym, lecz nic nie mówi o pełni sprawy. Bo o ile gospodarka to (najczęściej) opozycja socjalizm-kapitalizm (nie cierpię tego słowa, ale o tym przy innej okazji), to “obyczajowość” dzieli się na mnóstwo aspektów. Geje – tolerujesz czy palisz na stosie? Sojusz tronu z ołtarzem czy rozdział? Kochasz transów czy się ich boisz? To przecież bez sensu. Dlaczego ktoś ma umieszczać swoją “obyczajowość” po którejś z mitycznych stron? Odpowiedzi na pytania mogą być zróżnicowane i nie muszą wpływać na rzeczywiste myślenie.
Podział więc, który proponuję jest następujący: światopogląd dzieli się na poglądy elementarne. Każdy pogląd jest trójstanem, tj. jego zbiorem wartości jest {-1, 0, 1}. Wartości, które przyjmuje pogląd, to stanowiska: anty, neutralne i filo. Zastanówmy się teraz, co właściwie znaczą te stanowiska: jedyna rzecz, która ma realne znaczenie, to dobra, materialne i niematerialne, które chroni prywatność (prawo własności, wolności i samopoczucia wolnego od krzywdy), a więc stanowisko mówi o tym, czy cechy jakiejś grupy społecznej/etnicznej/narodowej mają znaczenie dla przepływu tych dóbr – czy coś się komuś z tego powodu należy – a w drugiej kolejności, czy ta cecha/cechy uprawnia do przywilejów (filo), czy może nakazuje ich rabować (anty).
Teraz sprawa robi się znacznie prostsza. Odpowiedź na pierwsze pytanie – pozytywny-negatywny – definiuje “stronę”: lewica-prawica. To, czy jest to lewica filo, czy anty, ma drugorzędne znaczenie, ponieważ najważniejsze jest, że nigdy prawicowe, a zawsze lewicowe, jest stwierdzenie, że z jakiegoś powodu można coś komuś zabrać i dać to komuś innemu. Co z tego wynika? Że antysemityzm jest taką wartością poglądu o żydach, iż z powodu samego żydostwa należy się komuś wywłaszczenie/pozbawienie wolności/jaką inna krzywda.
Nawet jeśli podepniemy pod to wyrządzanie tej krzywdy, to nic to nie zmienia. Antysemityzm jest stanowiskiem (a popularnie poglądem) lewicowym i należy go zatem przypisywać Lutrowi, innym protestantom, sowieckim i PRLowskim komunistom oraz ich kolegom z III Rzeszy (“kolega” z łaciny oznacza równego, nadaje się tu zatem jako “towarzysz”), ewentualnie wytykać jako lewicowe skrzywienie niektórych prawicowców – jakakolwiek jednakowoż próba przypisywania go twz. skrajnej prawicy lub prawicy w ogóle jest tak śmieszna, że aż żenująca.
Mam nadzieję, że tak postawiona sprawa pomoże nam wszystkim w walce z tymi wszystkimi, którzy strojąc się w pozory elokwencji, próbują nam wmówić, że może coś jest na rzeczy, że polska prawica nienawidzi żydów. Powiedzmy to jasno: nienormalny (nieneutralny, znaczy się) stosunek do żydów, gojów, czarnych, białych, biednych, bogatych, transów, cis, kobiet, mężczyzn, gejów, hetero i księży mają lewicowcy. My jesteśmy normalni. Przywróćmy normalność.
Krzysztof Drużyński
Polecamy również: Brytyjskie banki zamykają konta klientom, z którymi się nie zgadzają. “Orwellowska rzeczywistość”
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!